Jubileusz X-lecia Studium Terapii przez Sztukê w Teatrze Ludowym. 3 czerwca br. o godz. 13, na Scenie Stolarnia odbêdzie siê… WIELKI FINA£
Przez dziesiêæ lat kilkaset osób opu¶ci³o nasz± teatraln± scenê. Graj±, ¶piewaj±, tañcz±, improwizuj±, poznaj± podstawy psychologii twórczo¶ci. Ca³y czas na scenie, ¿eby rozpoznaæ twórczy potencja³, wzmocniæ, wyposa¿yæ w pewne umiejêtno¶ci - definiuje istotê studium Inka Dowlasz, kierownik i za³o¿ycielka studium, re¿yser i psycholog.
– Nie s±dzi³am, ¿e zajêcia w wiêkszo¶ci bêd± mia³y charakter praktyczny i ¿e wszystkiego, czego siê uczymy, bêdziemy do¶wiadczaæ na sobie – opowiada o swoich prze¿yciach w trakcie zajêæ Anna Pieczka, na co dzieñ studentka pedagogiki.
Studium jest czê¶ci± wiêkszego projektu nosz±cego miano „Terapia przez sztukê”. Przy Teatrze Ludowym rozwija siê on ju¿ od kilkunastu lat. Dzia³a równie¿, prowadzone przez Inkê Dowlasz, Studio Improwizacji –warsztat otwarty dla ka¿dego, kto ma ochotê zasmakowaæ teatru.
Rosn± w si³ê
Nigdy wcze¶niej nie mia³am do czynienia z gr± aktorsk±. Teraz ju¿ wiem, ¿e aktorstwo to nie tylko deklamacja tekstów, ale ¶wiadomo¶æ swojego cia³a, zajêcia z Magd± Przybysz. Otwarcie siê na samego siebie i innych – zwierza siê Katarzyna Rymarczyk, studentka animacji spo³eczno-kulturowej.
Inka Dowlasz: - Instruktor, który przeszed³ na sobie pewne etapy procesu twórczego, instynktownie wie, czego ma wymagaæ od swoich podopiecznych. Udzia³ w zajêciach wp³ywa w pozytywny sposób na codzienne ¿ycie jego s³uchaczy. Zauwa¿a to, na swoim przyk³adzie, K. Rymarczyk: – Po zakoñczonych zajêciach mam wra¿enie, ¿e wracam „mocniejsza” do swojego domu: nie bojê siê marzyæ i podejmowaæ trudnych decyzji.
¯eby siê poznaæ, trzeba siê zaprzyja¼niæ
Stosunek prowadz±cych do nas, s³uchaczy jest ciep³y i przyjacielski. Relacje miêdzy nami s± szczere i bezpo¶rednie – stwierdza A. Pieczka.
Ka¿dego z cz³onków naszego studium chcemy poznaæ, odkryæ jego talenty i wra¿liwo¶æ – postuluje Mateusz Przy³êcki aktor re¿yser. Jest to podstawowy cel wszystkich zajêæ w ramach studium. Zajêcia s± bogate pod wzglêdem formy i tre¶ci - mo¿na wynie¶æ z nich praktyczn± wiedzê i zaadoptowaæ na w³asne potrzeby, np. w pracy – stwierdza A. Pieczka. A K. Rymarczyk dodaje: - Niewyczuwalna na zajêciach w studium jest ró¿nica wieku, pogl±dów itp. Wtedy ka¿dy, w swoim tempie, otwiera siê na kolejnych s³uchaczy – lub szerzej: na drugiego cz³owieka.
Finisz = pocz±tek drogi
Naukê w studium wieñczy tzw. fina³owy koncert. Ka¿dy z sze¶ciu pedagogów przygotowuje w ramach swoich zajêæ grupê s³uchaczy do wystêpu na nim – przed prawdziw± publiczno¶ci±. Czêsto wi±¿± siê z tym wydarzeniem specyficzne wspomnienia. – Dwa lata temu jedna z uczestniczek na kilka minut przed fina³owym pokazem straci³a przytomno¶æ. Nie by³o innego wyj¶cia: ja osobi¶cie musia³em za ni± zagraæ – przytacza jedn± z historii Jaros³aw Szwec, aktor Teatru Ludowego. Zajêcia muzyczne prowadzi aktorka Teatru Ludowego – Barbara Sza³apak. A podstawy psychologii twórczo¶ci – Maria Stanis³awiak. Ca³o¶ci± techniczno-administracyjn± zajmuje siê El¿bieta Mach – wieloletni pracownik Ludowego.
Wszyscy absolwenci stwierdzaj± zgodnie, ¿e studium to jedynie pocz±tek drogi – inspiracja do dalszej edukacji – dzieli siê swoj± opini± K. Rymarczyk. Wiem, ¿e wielu absolwentów naszych zajêæ podejmuje o wiele ¶mielej zajêcia z dzieæmi i m³odzie¿± (równie¿ niepe³nosprawn±). Natomiast ci, którzy ju¿ takie prowadz±, przenosz± dobre przyk³ady z naszego kursu na swoje pole dzia³ania – opowiada o dalszych losach s³uchaczy Jaros³aw Szwec.
Studium nie zamyka siê tylko na instruktorów teatralnych, chc±cych podwy¿szyæ swoje kwalifikacje. Jego oferta skierowana jest do ka¿dego, kto chce prze¿yæ na sobie twórczy proces aktorskiego dochodzenia do roli, a tak¿e dotkn±æ sob± w – na miarê mo¿liwo¶ci – intensywny sposób nieznaj±cej granic sztuki teatru.
Justyna Zieliñska
Studium „Terapia przez sztukê”, to roczny kurs dla nauczycieli, pedagogów, studentów i instruktorów pragn±cych podnie¶æ swoje kwalifikacje.
Zajêcia w zakresie:
- podstaw re¿yserii teatralnej i improwizacji;
- budowania scen teatralnych, pracy z kostiumem i rekwizytem
- podstaw wokalno-muzycznych z elementami interpretacji;
- pracy nad tekstem (wiersz, proza) podstaw prawid³owej wymowy scenicznej;
- ruchu, podstaw tañca i choreografii, choreoterapii;
- elementy psychologii z wykorzystaniem praktyk NLP
Ilo¶æ godzin: 130
Napisa³em kiedy¶, ¿e Teatr Ludowy w Nowej Hucie jest najbardziej rodzinnym teatrem w Polsce. By³o to z okazji 50-lecia istnienia tej sceny. Potem uczestniczy³em jeszcze w kilku jubileuszach pracowników tego teatru, a we wtorek, 17 kwietnia br., w przeddzieñ 65. urodzin Jerzego Stuhra, zespó³ Ludowego przygotowa³ temu arty¶cie co¶ w rodzaju rodzinnej biesiady. Nie dziwi to chyba nikogo, bo przecie¿ - jak zaznaczy³ w powitaniu Jacek Strama, dyrektor teatru – Jerzy Stuhr jest wybitnym aktorem, re¿yserem, pedagogiem i pisarzem. Od lat by³ zwi±zany jako aktor i re¿yser z Teatrem Ludowym. Tu stworzy³ wiele piêknych przedstawieñ teatralnych, nierzadko ze swoimi wychowankami z Krakowskiej PWST. By³y wiêc wspomnienia z pracy nad Iwon± Ksiê¿niczk± Burgunda Gombrowicza czy Ryszardem III Szekspira. Go¶ciom na zakoñczenie benefisu pokazano sztukê Moliera Mieszczanin szlachcicem w re¿yserii i z udzia³em jubilata.
Kiedy bywa siê na takich benefisach ma siê nie odparte wra¿enie, ¿e spotkania takie prowadz± do podsumowañ drogi artysty. Mo¿e i takie odczucie odnios³em, ale Jerzy Stuhr, który powraca do teatru, pragnie zapewne swoim widzom - i tym z Narodowego Starego Teatru i tym z innych teatrów w Polsce - pokazywaæ dalej swoje kreacje, do których jeste¶my przecie¿ ju¿ od tylu lat przyzwyczajeni. Nie wyobra¿amy sobie Teatru Polskiego, teatru przez du¿e T i polskiego filmu bez Jerzego Stuhra.
Jak zwykle bywa przy takich okazjach, by³y listy gratulacyjne i ¿yczenia dla artysty. Nie sposób wymieniæ wszystkich. Na pewno te najwa¿niejsze przynie¶li ze sob± koledzy aktorzy i dyrektorzy scen krakowskich. Jacek Strama - gospodarz wieczoru, Jerzy Fedorowicz, ten który sprowadzi³ Jerzego Stuhra do Nowej Huty, Krzysztof Orzechowski. Krzysztof Jasiñski. By³y te¿ ¿yczenia od prezydenta Miasta prof. Jacka Majchrowskiego i medal dla aktora Honoris Gratia za zas³ugi dla Miasta - tego miasta, które w sercu Jerzego Stuhra zajmuje chyba najwa¿niejsze miejsce. By³o zabawnie i weso³o, z poczuciem humoru.
I tyle. Reszta jest milczeniem... Kto nie by³, niech ¿a³uje
Dariusz DOMAÑSKI
Jak co roku, wiosenny koncert z cyklu: Nowa Huta. Dlaczego Nie?! dedykowany by³ Polom Nadziei - akcji charytatywnej Hospicjum ¶w. £azarza. 21 kwietnia br. o godzinie 19.00 w wype³nionej po brzegi sali koncertowej Teatru £a¼nia Nowa odby³ siê Recital Jacka Wójcickiego. Wydarzenie, które jak zwykle poprowadzi³a Lidia Jazgar, rozpoczê³y podziêkowania dla organizatorów i darczyñców od prezes Hospicjum – Jolanty Stok³osy. Koncert rozpocz±³ utwór Niebieska patelnia bêd±cy hymnem Piwnicy Pod Baranami, a nastêpnie zgromadzona publiczno¶æ us³ysza³a w wykonaniu Jacka Wójcickiego m.in.: Sekretarkê, Ju¿ taki jestem zimny drañ, Nie dokazuj mi³a, Karuzela z Madonnami czy Graj Cyganie. Arty¶cie podczas wystêpu towarzyszyli znakomici muzycy: Konrad Masty³o – fortepian, Micha³ Braszak – kontrabas oraz Micha³ Chytrzyñski – skrzypce.
Wydarzenie odby³o siê przy wsparciu finansowym Miasta, EC Kraków S.A. - sponsora strategicznego cyklu Nowa Huta. Dlaczego Nie?! oraz PPU Fares Co. Ltd., a tak¿e nieocenionej pomocy Szko³y Aspirantów Pañstwowej Stra¿y Po¿arnej, Harcerskiego Zespo³u Ratowniczego Hufca ZHP Kraków Nowa Huta i Agencji Art Blue.
(f)
Zmodernizowany we Wroc³awiu wagon tramwajowy 405N – najd³u¿szy, jednokierunkowy, jednoprzestrzenny i niskopod³ogowy, wyruszy³ na trasy obs³ugiwane przez MPK SA w Krakowie. W minionym tygodniu zaprezentowano dziennikarzom tramwaj, który w przysz³o¶ci ma je¼dziæ do Nowej Huty na linii nr 4. Wagon jest efektem przeróbki trzech tramwajów 105Na (kursuj±cych dotychczas na liniach nr 4 i nr 13), ca³o¶æ jest po³±czona przegubami. 405-tka ma d³ugo¶æ 40,5 m. Mo¿e zabraæ oko³o 300 pasa¿erów, w tym 57 osób na miejscach siedz±cych. Tramwaj-wagon sk³ada siê z piêciu cz³onów, posiada dwa niskopod³ogowe wej¶cia (w sumie wej¶æ jest 7), dogodne dla osób niepe³nosprawnych, starszych i prowadz±cych wózki z dzieæmi. Pojazd wyposa¿ony jest we wszelakie udogodnienia dla podró¿nych i prowadz±cego, takie jak: klimatyzacja, system g³osowego zapowiadania przystanków wraz z tablicami wy¶wietlaj±cymi trasê przejazdu, monitoring, w tym tak¿e rejestruj±cy nie tylko to, co dzieje siê w tramwaju, ale te¿ taki, który mo¿e pos³u¿yæ do ustalenia przyczyn kolizji lub wypadku. W wagonie s± a¿ dwa automaty biletowe i 10 nowoczesnych kasowników, które mo¿na obs³ugiwaæ w jêzykach: polskim, angielskim, niemieckim i francuskim. Mo¿liwe jest ustalanie danych zawartych na Krakowskiej Karcie Miejskiej. Podczas jazdy mo¿na ogl±daæ wewnêtrzn± telewizjê MPK na podwieszanych ekranach LCD. Warto podkre¶liæ, ¿e wagon posiada urz±dzenia dzia³aj±ce w oparciu o pr±d przemienny, co wp³ywa na energooszczêdno¶æ – umo¿liwiaj± odzysk energii w czasie hamowania. Zastosowano wózki jezdne z trzema stopniami odsprê¿ynowania, co daje komfort jazdy bez ha³asu i drgañ ¼le wp³ywaj±cych na budowle w okolicach trasy przejazdu. Konstruktorzy zapewnili wzrost bezpieczeñstwa jazdy poprzez zastosowanie uk³adu ABS (antypo¶lizgowego) i zwiêkszenie skuteczno¶ci hamulców (podniesiony wspó³czynnik tarcia miêdzy ko³em i szyn±).
Ze wzglêdu na remont rozjazdu w okolicach teatru „Bagatela”, pocz±tkowo wagon kursuje na trasie linii nr 1 z Salwatora do Wzgórz Krzes³awickich, oraz nr 50 z Krowodrzy Górki do Kurdwanowa lecz docelowo ma byæ skierowany na liniê nr 4 z Bronowic Ma³ych, równie¿ do Wzgórz Krzes³awickich. (mp)
Nowa wystawa w Alei Ró¿ – MODERNIZM I MEBLO¦CIANKA KOWALSKICH
- Mo¿na siê zastanawiaæ od którego momentu zaczyna siê „dziedzictwo”. My, muzealnicy musimy zrewidowaæ to pojêcie i praktykê pozyskiwania zbiorów od prywatnych osób. Przecie¿ to, co ogl±damy na tej wystawie: meble, wyposa¿enie mieszkañ jeszcze pamiêtamy. Ba, te wzorce estetyczne nas kszta³towa³y – mówi³ 19 bm. podczas wernisa¿u nowej wystawy w oddziale nowohuckim Muzeum Historycznego Miasta Krakowa w Alei Ró¿, dyrektor Micha³ Niezabitowski.
W tym przypadku to „dziedzictwo” jest nieodleg³e, gdy¿ siêga zaledwie lat sze¶ædziesi±tych ubieg³ego wieku. Dotyczy i przestrzeni publicznej i osobistej. Na wystawie jest te¿ sporo zdjêæ z pocz±tków powstawania osiedli mieszkaniowych, tak¿e najbardziej nowoczesnego w owych latach budynku – bloku „szwedzkiego” w os. Szklane Domy.
– Mia³em okazjê byæ tam zaraz po wybudowaniu - mówi W³adys³aw Rospondek, by³y hutnik i fotograf Nowej Huty. – Tam pokój wynajmowa³a moja ówczesna narzeczona, a potem ¿ona. Jako ma³¿eñstwo zamieszkali¶my ju¿ wspólnie w osiedlu Kolorowym, w piêknym przestronnym mieszkaniu…
W stosunku do lat tu¿ powojennych, z okresu socrealistycznego, powierzchnia mieszkañ z lat sze¶ædziesi±tych, zmniejsza³a siê. Do tego metra¿u nale¿a³o dopasowaæ mniejsze, ale funkcjonalne meble. By u³atwiæ mieszkañcom orientacjê w nowoczesnych trendach meblowego designe, nawet w „G³osie Nowej Huty” przez piêæ lat (od 1960 do 1965 roku) publikowane by³y artyku³y „Urz±dzamy mieszkanie” oraz „Architekt wnêtrz radzi”, gdzie wykszta³ceni projektanci pokazywali, jak zaaran¿owaæ wnêtrze mieszkalne. Sugerowano jakie dodatki s± modne, co kupowaæ a jakich mebli unikaæ. Ba, w Zak³adowym Domu Kultury Huty im. Lenina architekt Janusz Trzebiatowski, w ka¿de wtorkowe popo³udnie, prowadzi³ Poradniê Wnêtrz Mieszkalnych.
Na wystawie „Modernizm w Nowej Hucie” przygotowanej przez Magdalenê Smagê obejrzymy m.in. meble stanowi±ce jeszcze nie tak dawno umeblowanie naszych mieszkañ - z funkcjonaln± i pojemn± „meblo¶ciank± Kowalskich”.
(kl)
„Nowa przestrzeñ. Modernizm w Nowej Hucie", Muzeum Historyczne Miasta Krakowa – Dzieje Nowej Huty, Aleja Ró¿ os. S³oneczne 16. Wystawa o architekturze, urbanistyce i wzornictwie lat 60. XX w. w Nowej Hucie i... nie tylko. Otwarta bêdzie do 1 lipca 2012.
Kolejny ju¿ raz trasa krakowskiego maratonu bieg³a przez Now± Hutê. Nowohucianie najliczniej i najgorêcej kibicowali pod NCK, obok którego uczestnicy biegu przebiegali dwukrotnie. Zwyciêzc± tegorocznego Cracovia Maraton, który odby³ siê w niedzielê 22 kwietnia, zosta³ Peter Kariuki Wanjiru z Kenii, pierwszy z Polaków, Grzegorz Czy¿ zaj±³ 14 miejsce.
(a³)
W dzisiejszym odcinku przedstawiona zostanie historia renesansowej rezydencji Branickich, zwanej potocznie „Lamusem”. Jej fundatorem by³ Jan Branicki (zm. w 1611 r.), jeden z najwybitniejszych przedstawicieli rodziny zasiedzia³ej w Branicach i Ruszczy od XIII w., urzêdnik dworu królewskiego Jagiellonów, wojewoda krakowski, starosta niepo³omicki, kasztelan ¿arnowiecki oraz biecki. Budowê rozpoczêto jeszcze w XVI w., a zakoñczono na pocz±tku XVII w. (oko³o 1603 r.). Tzw. „Lamus” w Branicach, to jeden z kilku renesansowych dworów wie¿owych w Polsce, wznoszonych w XVI i XVII w. w oparciu o wzory w³oskich budowli o charakterze obronnym. Wzorce te dotar³y, na dwór królewski Jagiellonów wraz z królow± Bon±. W Polsce nie mia³y one charakteru obronnego, pe³ni³y funkcje rezydencjonalne i reprezentacyjne.
Wie¿a obronno-mieszkalna zosta³a zbudowana na planie prostok±ta o wymiarach ok. 11, 45 x 9, 80 m. Rezydencja Branickich zwieñczona jest u góry attyk± z arkadami oraz grzebieniem krenela¿owym (charakterystyczne zwieñczenie muru obronnego). Natomiast elewacja wykonana zosta³a, bardzo popularn± w okresie renesansu technik± s-grafitto. Polega³a ona na na³o¿eniu dwóch ró¿nobarwnych warstw tynku a nastêpnie wydrapywaniu warstwy zewnêtrznej. Wej¶cie do budowli ulokowane zosta³o na d³u¿szym boku. Budowla posiada trójdzielne piwnice zbudowane z kamienia ³amanego i cegie³, sklepione beczkowato. Parter oraz piêtro zbudowane zosta³y z ceg³y w konstrukcji dwudzielnej, natomiast dach wykonany zosta³ w konstrukcji koszowej. Na parterze znajduje siê sieñ z prowadz±cymi na górê drewnianymi schodami oraz izba usytuowana na lewo od wej¶cia, która przykryta jest sklepieniem kolebkowym z lunetami oraz posiada dwa przeciwleg³e okna. Natomiast w sali na piêtrze, która pierwotnie pe³ni³a funkcje mieszkalne i reprezentacyjne, znajduje siê drewniany strop oraz wyrze¼bione z wapienia piñczowskiego – kominek oraz portal wej¶ciowy – „pere³ki” budowli. Ich autorem, jest znany w ówczesnych czasach warsztat w³oskiego architekta i rze¼biarza Santi Gucciego, który wykona³ tak¿e pomnik Anny Jagiellonki w Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu, nagrobek rodziny Branickich w ko¶ciele Dziesiêciu Tysiêcy Mêczenników w Niepo³omicach czy maszkarony na krakowskich Sukiennicach.
Kominek posiada po bokach pilastry herbowe na zwierzêcych ³apach, z usytuowanymi na g³owach kapitelami joñskimi, na belkowaniu wyrze¼biony zosta³ kartusz herbowy z przedstawieniem herbów Jastrzêbiec, Nowina, Gozdawa, Pobóg oraz herb Sulima. Na nadstawie kominka, znajduje siê natomiast kartusz z przedstawieniem herbów Kotwicz, Gryf oraz Zabawa. Portal wej¶ciowy równie¿ posiada kartusz herbowy z przedstawieniem herbu Gryf (szczegó³owe opisy przedstawionych na kominku oraz portalu herbów szlacheckich opisane zostan± w kolejnym odcinku).
Lamus w pó¼niejszym okresie nale¿a³ do rodziny Badenich, którzy odkupili pod koniec XVIII w. budynek oraz ziemie, od ¿ony Jana Klemensa Branickiego (zm. w 1771 r.) Izabeli Poniatowskiej siostry króla Stanis³awa Poniatowskiego. Rodzina Badenich wybudowa³a obok Lamusa dwór klasycystyczny, w którym zamieszka³a. Natomiast ówczesna rezydencja po Branickich zaczê³a pe³niæ funkcjê przechowalni i to w³a¶nie, dlatego zosta³a okre¶lona terminem „lamus”, którym okre¶lany jest budynek, gdzie przechowuje siê niepotrzebne, stare rzeczy.
Obecnie w Lamusie znajduje siê ekspozycja archeologiczna, przedstawiaj±ca zabytki pocz±wszy od epoki kamienia a¿ do czasów ¶redniowiecza, znalezione podczas prac wykopaliskowych na terenie Nowej Huty.
O obsuniêciu siê nowohuckiej skarpy w okolicy os. Centrum E pisali¶my w pa¼dzierniku 2010 roku. To wówczas, po obfitych deszczach, runê³a czê¶æ nowohuckiej skarpy. Zaniepokojeni mieszkañcy zastanawiali siê, czy aby nie s± zagro¿one znajduj±ce siê w okolicy ich budynki mieszkalne. Dokonane ekspertyzy, na szczê¶cie, wykluczy³y tak± mo¿liwo¶æ. W wyniku osuniêcia siê ziemi, popularna ¶cie¿ka, któr± mieszkañcy skracaj± sobie drogê do Szpitala ¯eromskiego, do po³o¿onego przy nim parku, czy do bazyliki Cystersów w Mogile, w wielu miejscach równie¿ uleg³a uszkodzeniu. Zsun±³ siê nawet jeden ze s³upów o¶wietleniowych, a kilka innych odchyli³o siê od pionu. Z tego powodu wy³±czono tam o¶wietlenie, którego nie ma do dzisiaj. Po pewnym czasie w najbardziej niebezpiecznym miejscy ustawiono barierki, by przypadkowy przechodzieñ nie spad³ w dó³. Nadal jednak nie prowadzono tam ¿adnych prac naprawczych. W ostatnim czasie pojawi³y siê za to blaszane zapory z napisem „Przej¶cia nie ma”, które nie za³atwiaj± problemu – bo ludzie i tak tamtêdy siê przeciskaj±, a o wypadek nadal nietrudno. Oczywi¶cie, zamiast zaj±æ siê napraw± zbocza, odbudow± ¶cie¿ki i uporz±dkowaniem terenu, mo¿na - dla bezpieczeñstwa - w poprzek ¶cie¿ki i na zboczach skarpy ustawiæ zasieki z drutu kolczastego, wtedy jest szansa, ¿e nikt tamtêdy nie przejdzie. Tylko, czy o to chodzi?
(f)
Dotychczas w kolejnych odcinkach „Skarbów Nowohuckiego Oddzia³u Muzeum Archeologicznego” omawiane by³y poszczególne artefakty z bogatego zbioru muzealnego. Czytelnicy mieli okazjê zapoznaæ siê z przedmiotami ¶wiadcz±cymi o barwnej historii nowohuckiej ziemi. Du¿o miejsca po¶wiêcone zosta³o ró¿nym, ciekawym znaleziskom, natomiast stosunkowo niewiele jest wiadomo o samej siedzibie Muzeum.
Dziêki naszym cyklicznym artyku³om o tym, ¿e w Nowej Hucie mie¶ci siê placówka Muzeum Archeologicznego, wie coraz wiêcej osób. Gorzej za¶ jest ze wskazaniem przez nie miejsca, gdzie owa siedziba siê mie¶ci. Wszystkich zainteresowanych odsy³am do Branic, gdzie w piêknym, klasycystycznym dworku ulokowany zosta³ Oddzia³ Muzeum.
Nowa Huta, która kojarzy siê z kombinatem i blokowiskami, ma swoj± historiê daleko wykraczaj±c± poza ramy czasowe XX-wiecznego socrealizmu. Dwory, bêd±ce pozosta³o¶ci± po czasach przedindustrialnych, dzi¶ s± reliktem minionych epok. Dwór w Branicach, jest jednym z takich fragmentów zapomnianego dziedzictwa. Jednak¿e w porównaniu z innymi dworkami, którymi usiane s± obrze¿a Nowej Huty, mia³ o wiele wiêcej szczê¶cia. Chocia¿ by³ bardzo zaniedbamy i zrujnowany, dziêki staraniom Muzeum Archeologicznego odzyska³ dawny blask. Malowniczo wy³aniaj±cy siê spo¶ród drzew, l¶ni jasnymi kolorami ¶cian. Stoj±ce w szeregu bia³e kolumienki nadaj± temu domostwu stylowy i rezydencjonalny charakter. Wszak¿e atrybutem i zarazem symbolem polskiego dworu s± w³a¶nie owe kolumny wraz z portykiem.
„Branice by³y nie du¿ym dworem parterowym z dwiema oficynami w podkowê i zabytkowym lamusem. ¦liczny by³ ogród pe³en ró¿, go¼dzików, piêknych szpalerów, a tak¿e truskawek”- taki portret dworu wy³ania siê ze wspomnieñ Cecylii z To³³oczków-Ciszewskiej, wnuczki niegdysiejszych w³a¶cicieli maj±tku w Branicach. Dzi¶ pró¿no szukaæ podkowiastych oficyn. Nie zosta³ ju¿ po nich ¿aden ¶lad. Równie¿ ogród okalaj±cy budynek dworu jest zaledwie namiastk±, bladym echem przesz³o¶ci. Nieujêta w ryzy ro¶linno¶æ, rozros³a siê, zacieraj±c ¶lady po dawnym wypielêgnowanym ogrodzie. Pozosta³o¶ci± minionej ¶wietno¶ci jest gazon – okr±g³y trawnik z zasadzonymi ró¿ami i wieñcz±cym je bukszpanem.
Historia tego miejsca jak¿e przypomina losy wielu innych tego typu obiektów – dworków, pa³aców, zamków. Przed wojn±, kiedy branicki dwór zamieszkiwali kolejni w³a¶ciciele, dbali o budynki, ogród i ca³± majêtno¶æ. Branice, zw³aszcza pod okiem gospodarnego Stanis³awa Badeniego, kwit³y. Zaradno¶æ i zapobiegliwo¶æ gospodarza uczyni³a z tego miejsca dobrze prosperuj±cy folwark. Mia³o to korzystny wp³yw na rozwój i zamo¿no¶æ wsi. Po wojnie nast±pi³a zmiana systemu politycznego. Wobec postanowieñ nowych w³adz w³a¶ciciele opu¶cili swoje w³o¶ci, które od tej chwili zaczê³y podupadaæ. Opuszczony zespó³ dworski, ów „relikt wrogiego ustroju”, zosta³ przeznaczony na potrzeby szko³y. Rozpoczêta w latach 60-tych budowa wiêkszej placówki szkolnej w Branicach (tzw.: „tysi±clatki”), przyczyni³a siê do powolnego umierania piêknego dworu…
Obecnie, choæ jeszcze du¿o zosta³o do zrobienia, branicki dworek znów króluje w okolicy. ¯yje nowym ¿yciem, jest ¶wiadkiem corocznego Pikniku Archeologicznego, uczestniczy w wielu wydarzeniach muzealnych. Nad dalszym losem zespo³u dworskiego czuwa Matka Boska Fatimska, figura dope³niaj±ca kompozycjê ogrodow±, ukryta po¶ród pl±taniny drzew.
Anna Kolasa
Dwa lata temu, a tak¿e w roku ubieg³ym, pisali¶my o fatalnym stanie kostki brukowej, któr± wy³o¿ony zosta³ szczyt kopca Wandy. Powa¿ne pêkniêcia wzd³u¿ ³±czenia kostki sprawia³y, ¿e woda deszczowa nie sp³ywa³a w sposób naturalny po stoku, tak jak by³o to przed remontem kopca, gdy jego szczyt stanowi³o klepisko, lecz wsi±ka³a pomiêdzy pêkniêcia i penetrowa³a wnêtrze kopca. Obecnie sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna. Zdemolowane podej¶cie, wyrwane du¿e fragmenty bruku na szczycie kopca, sypi±cy siê grunt - tak wygl±da pochodz±cy z VIII wieku i wpisany na listê zabytków archeologicznych jeden z najs³ynniejszych nowohuckich obiektów - kopiec Wandy. Fakt, ¿e obiekt pozostaje pod opiek± miejskiego konserwatora zabytków niewiele zmienia, bo stan kopca Wandy pogarsza siê z roku na rok.
Pracownicy ZIKiT-u, którzy formalnie opiekuj± siê kopcem twierdz±, ¿e sama naprawa bruku niewiele pomo¿e. To prawda. Potrzebny jest gruntowany remont kopca i jego otoczenia, a koszt renowacji zabytku mo¿e siêgn±æ nawet kilkuset tysiêcy z³otych. Ale, z drugiej strony nie mo¿na godziæ siê na fakt postêpuj±cej dewastacji cennego i charakterystycznego dla nowohuckiego pejza¿u zabytku. Byæ mo¿e trzeba te¿ na nowo przemy¶leæ sposób oraz materia³, którym mia³by zostaæ pokryty szczyt kopca, tak by w przypadku padaj±cych deszczów woda mog³a sp³ywaæ swobodnie po stoku, a nie penetrowaæ wnêtrze kopca.
(f)
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".