Wszyscy znamy tę starą, polską kolędę:
„Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony.
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
ma granice Nieskończony.
Wzgardzony okryty chwałą,
śmiertelny Król nad wiekami.
A słowo, Ciałem się stało
i mieszkało między nami”.
Jak żadna inna, kolęda ta doskonale wyraża paradoks betlejemskiej nocy. W ubogiej stajni narodził się Bóg-Człowiek. Boskie Słowo, które istniało odwiecznie, stało się Ciałem. Po wiekach oczekiwania na przyjście Mesjasza, wśród ludzi pojawiło Dziecko, które przyszło na świat po to, by pojednać ludzi ze swoim Stwórcą. By za tych ludzi oddać życie na krzyżu. Na świat przyszło śmiertelne Dziecko, które jednocześnie było, jest i będzie Panem wieków…
To wyjątkowe w ludzkich dziejach wydarzenie, mogło zostać opisane jedynie poprzez nagromadzenie paradoksów, zdarzeń nie mieszczących się w ludzkim pojmowaniu świata. Bo czyż ogień może krzepnąć, blask ciemnieć, a Nieskończony może mieć granice?
Trudno się dziwić, że najwięksi mistycy chrześcijaństwa rezygnowali z prób racjonalnego wyjaśniania cudu betlejemskiej nocy. Oni ten cud w zachwycie kontemplowali, śpiewając wraz z aniołami: „Chwała bądź Bogu w wysokości, a ludziom pokój na niskości”.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia December 20 2007
1214 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".