W ubiegły czwartek, 5 stycznia, na Placu św. Piotra odbyły się uroczystości pogrzebowe Josepha Ratzingera – Benedykta XVI. Odszedł człowiek wyjątkowego formatu – prawdziwy Doktor Kościoła (chociaż takim nie został jeszcze ogłoszony). Pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie długa rozmowa z nim, wtedy jeszcze jako kardynałem, przeprowadzona przez Petera Seewalda. Zapis tej rozmowy ukazał się w formie książkowej w roku 2000 (u nas, w Polsce, w 2001). Jej jeden fragment utkwił mi w pamięci szczególnie. Seewald zapytał Ratzingera o rajskie drzewo życia, którego owoce zostały przez człowieka nietknięte. I Ratzinger odpowiedział, że właśnie dzisiaj obserwujemy próby sięgania po owoc tego drzewa. A skutki jego zerwania przez człowieka będą trudne do wyobrażenia. Sięganie po owoc drzewa życia, to próba zapanowania nad darem życia. To próba powiedzenia Bogu: nie jesteś już nam potrzebny. Sami będziemy tworzyć ludzi. Ludzi zdrowych i uśmiechniętych. Teraz bogami jesteśmy my. I to my ustalimy, kto może żyć, a kto może lub musi umrzeć. Jednak taka postawa, to wyraz skrajnej pychy, która jest bramą prawdziwego piekła, jakie gotuje sobie ludzkość. Bo nie wszystko, co jest możliwe z technologicznego czy technicznego punktu widzenia, jest dopuszczalne moralnie. Jednak dla człowieka ogarniętego tą demoniczą pychą, moralność nie ma już żadnego znaczenia. Tymczasem Ratzinger w rozmowie z Seewaldem podkreślał: „Nie ma wątpliwości: życie człowieka musi pozostać nienaruszalne. Musimy tu wyznaczyć granicę, za którą nie mogą wyjść nasze eksperymenty. Człowiek nie jest przedmiotem – każda jednostka reprezentuje obecność Boga w świecie”. Te słowa są ważne, zwłaszcza dzisiaj.
Benedykt XVI odszedł już do wieczności, ale nadal nas uczy.
Jan L. Franczyk
· Napisane przez Administrator
dnia January 14 2023
748 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".