Przyznam, że duże wrażenie wywarło na mnie to, co w poniedziałek, 24 października papież Franciszek powiedział na spotkaniu z księżmi i klerykami studiującymi w Rzymie. Papież odpowiedział m.in. na pytanie księdza z Ukrainy o to, jaką rolę może odegrać Kościół katolicki na terenach pogrążonych w wojnie.
Franciszek odpowiedział obrazowo, że Kościół jest „matką wszystkich narodów”. A matka, gdy widzi, że dzieci się kłócą, cierpi. - Kościół w obliczu wojny, jak ta w twoim kraju, powinien cierpieć. Powinien cierpieć, płakać, modlić się. Musi pomagać osobom, ponoszącym konsekwencje; tym, którzy tracą dom, są ranni na wojnie, giną - podkreślił papież. Ale według Franciszka trzeba też „modlić się za grzech agresorów; za tego, kto przychodzi, by zniszczyć mi ojczyznę, zabić mnie i moją rodzinę”. To według papieża jest „postawa chrześcijańska”.
I chyba zdania najważniejsze, przynajmniej dla mnie, jakie wypowiedział zwracając cię do ukraińskiego księdza: „Wy bardzo cierpicie, twój naród, ja wiem, jestem blisko. Ale módlcie się za agresorów, bo są ofiarami, jak wy. Nie widać ran, jakie mają na duszy, ale módlcie się, módlcie się o to, aby Pan Bóg ich nawrócił i by nadszedł pokój”.
Chyba zbyt rzadko uświadamiamy sobie, że każdy agresor, morderca, gwałciciel czy złodziej niszczy przede wszystkim samego siebie, niszczy swoje człowieczeństwo, niszczy swoją ludzką godność.
Jan L. Franczyk
· Napisane przez Administrator
dnia November 06 2022
582 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".