Gdy słucham prezesa NBP Adama Glapińskiego o najlepszej sytuacji gospodarczej Polski od czasów zaborów, o pełnych złota sejfach i w ogóle o tym, że koniunktura dla naszego kraju jest bardzo dobra to zdaję sobie sprawę jaki dysonans on tworzy między wyobrażeniami, a rzeczywistością. To już nie jest nachalna propaganda w stylu TVP Kurskiego, ale zwykło kłamstwo. No może poza jednym twierdzeniem prezesa NBP, że złotówek mamy w brud i możemy mieć jeszcze więcej. Faktycznie drukujemy coraz więcej banknotów NBP, ale niestety są one bez pokrycia w towarze, co pogłębia inflację. Już niedługo będziemy mieli w kieszeniach coraz więcej pieniędzy tylko coraz mniej towarów za nie kupimy. To wszystko ma miejsce w chorej gospodarce i chorym państwie, a nie znakomicie się rozwijającym.
W listopadzie oficjalnie ogłoszono, że inflacja w Polsce sięga już 8 procent, a to nie koniec, bo planowane podwyżki energii elektrycznej prowadzą nas po nowym roku do inflacji dwucyfrowej, czyli ponad 10 proc. Wątpliwą pociechą dla naszych obywateli jest twierdzenie, że inflacja dotyka także innych państw. W tym przypadku oceny rządzących i opozycji są zbieżne. Kryzys gospodarczy ma charakter globalny. To cena jaką świat płaci za osłonę w pierwszych okresie pandemii, gdy banki drukowały jak szalone pieniądze, obligacje i tym samym osłabiały waluty, a produkcja stała lub pełzała. Rozregulowane rynki i braki produktów są coraz większe. Jednego tylko nam nie brakuje, waluty bez pokrycia towarami, a to się nazywa inflacją.
To wszystko oznacza, że musimy nauczyć się żyć z inflacją. Odbudowa zdrowej gospodarki to nie takie proste. Podejmowane doraźne działania antyinflacyjne nie rozwiążą problemu. Tarcza inflacyjna w postaci obniżek akcyzy, czy podatków, a także zasiłków osłonowych to tylko uśmierzanie bólu, a nie leczenie przyczyn choroby. Zresztą dodrukowane na zasiłki pieniądze bez pokrycia tylko zwiększą inflację. Dodatkowym kłamstwem jest twierdzenie, że nasze płace rosną szybciej niż inflacja. Być może dotyczy to wąskiej grupy rządzących, ale nie zwykłych obywateli. Wielu z nas odczuwa coraz bardziej inflację idąc do sklepu, czy na targ i płacąc coraz więcej za podstawowe artykuły żywnościowe. Jak wskazują badania już 80 procent Polaków zaczyna ograniczać zakupy ze względu na rosnące ceny towarów i usług.
Coraz więcej ludzi ma dość głupich i manipulacyjnych kłamstw w stylu jakoby mielibyśmy najtańsze paliwa wśród państw UE. Przecież nawet człowiek średnio wykształcony ma wiedzę, że nie liczy się cena nominalna, ale siła nabywcza pieniądza. Cóż z tego, że w Polsce mamy niską cenę paliwa i wyprzedza nas tylko Bułgaria i Rumunia, gdy w krajach Beneluxu i innych rozwiniętych państwach Unii za średnią płacę można kupić zdecydowanie więcej paliwa! I taka jest prawda o tanim paliwie w Polsce.
Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia będą skromne i ciche i to nie z powodu lockdownu jak rok temu, ale wysokich cen. Ograniczymy zakupy, a to zła wiadomość dla producentów i handlu, a w konsekwencji całej krajowej gospodarki opartej na trendzie konsumenckim. Oby chociaż były szczere i oparte na prawdzie, bo Polacy to ludzie mądrzy i coraz bardziej mają dość kłamstw, które serwują im opływający w dostatki sprawujący władzę.
SŁAWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia December 18 2021
499 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".