Pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie przed laty lektura powieści Hanny Malewskiej „Przemija postać świata”. Powieść ta po raz pierwszy została wydana w roku 1954, a jej akcja toczy się w VI wieku w Italii. To powieść zanurzona w latach upadku cesarstwa zachodniorzymskiego. Bohaterowie powieści Malewskiej próbują jakoś odnaleźć się w czasach, gdy życie ludzkie nie miało praktycznie wartości, gdy gwałty, rabunki, zbrodnie były na porządku dziennym.
I gdy dziś przeglądam napływające z różnych mediów informacje z Polski, z Europy i całego świata mam nieodparte wrażenie, że i my – podobnie jak mieszkańcy rzymskiego cesarstwa - żyjemy w czasach cywilizacyjnego przełomu. Mam też nieodparte wrażenie, że świat stoi na głowie. Że nasza, zachodnia cywilizacja, sama siebie chce zniszczyć. I, o dziwo, robi to coraz skuteczniej.
Nie wiem, co przyniesie nam przyszłość. Jeden z bohaterów powieści Malewskiej, starzec Kasjodor udaje się do swojego domu w górach, by tam umrzeć. Jako swojego sąsiada spotyka św. Benedykta. Pod wpływem rozmów z nim postanawia coś jeszcze zrobić. Tworzy system szkolnictwa, który przetrwał do naszych czasów.
Zawsze można zrobić coś dobrego. Nawet w czasach kryzysu i zamętu. A może szczególnie w czasach kryzysu i zamętu?
Jan L. Franczyk
· Napisane przez Administrator
dnia October 09 2021
655 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".