W ubiegłym tygodniu wielu z nas z niepokojem obserwowało rozwój wydarzeń na Białorusi po tamtejszych - wszystko na to wskazuje - sfałszowanych wyborach prezydenckich. U naszego wschodniego sąsiada doszło do niespotykanych na tak dużą skalę manifestacji przeciw przemocy ze strony władz, a także do strajków w państwowych zakładach pracy. Pod koniec tygodnia na ulice Mińska wyszły tysiące osób. Centrum miasta było zakorkowane. Jak podało Radio Swoboda, do protestu dołączyli m.in. pracownicy państwowej telewizji STV. Białorusini żądają dymisji prezydenta Łukaszenki, przeprowadzenia uczciwych wyborów i zwolnienia więźniów politycznych.
Trudno dzisiaj przewidzieć, czym się skończy wolnościowy zryw Białorusinów. W tle tego wszystkiego są też oczywiście interesy Rosji. Z Rosją zaś blisko współpracują Niemcy, więc reakcja Unii Europejskiej (w której Niemcy grają pierwsze skrzypce) na białoruskie wydarzenia będzie zapewne symboliczna. A może się jednak mylę? Zobaczymy.
Dla nas, dla Polski byłoby najlepiej, gdyby Białoruś stała się po prostu demokratycznym państwem prawa – nawet przy zachowaniu swoich związków z Rosją, ale państwem demokratycznym. Tym bardziej, że na Białorusi mieszka wielu Polaków. A o nich też musimy pamiętać. Tak jak pamiętamy o Polakach mieszkających na Litwie czy na Ukrainie.
Jan L. Franczyk
· Napisane przez Administrator
dnia August 21 2020
1051 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".