Ze zdumieniem i niedowierzaniem przeczytałem informację o tym, iż radny Miasta Krakowa Łukasz Wantuch przygotował projekt uchwały, zgodnie z którą w Krakowie byłby zakaz rozdawania jedzenia bezdomnym na Plantach Krakowskich i w miejskich parkach. A jadłodajnie dla ubogich i bezdomnych miałyby sprawdzać, czy bezdomny ma zaświadczenie, iż wykonywał prace społeczne. Jeśli nie pracował, jedzenia by nie dostał. A jeśli jadłodajnia, pomimo tego, jedzenie by wydała, straciłaby dotację ze strony miasta.
No cóż. Radny Wantuch zawsze słynął z przeróżnych „odjechanych” pomysłów, które chciał wcielać w życie. Być może robił to tylko po to, by było o nim głośno. Tym razem jednak przekroczył granicę, której człowiek przyzwoity przekraczać nie powinien. Potraktował bezdomnych jak śmieci, które trzeba usunąć z reprezentacyjnych punktów miasta. Wykazał przy okazji kompletny brak empatii i nieznajomość problematyki związanej z bezdomnością.
A problem bezdomności jest bardzo skomplikowany. To prawda, że wielu bezdomnych niechętnie współpracuje z wyspecjalizowanymi instytucjami niosącymi im pomoc. Wielu obarczonych jest tzw. syndromem wyuczonej bezradności, co utrudnia im zmianę sposobu w jaki funkcjonują. To wszystko utrudnia z kolei prowadzenie sensownej polityki społecznej w stosunku do bezdomnych. Ale nie czyni jej niemożliwą.
I na koniec jeszcze jedna uwaga. Spotkałem bezdomnych o dobrych sercach. Nie wiem, co kryje serce radnego Wantucha. Mam nadzieję, że on również ma dobre serce, a projekt uchwały, jaki przygotował, to tylko efekt ostatnich upałów.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia July 05 2019
1481 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".