Niestety, najbliższe miesiące, moim zdaniem, nie przyniosą wyciszenia złych emocji w życiu publicznym. Nie pomoże ani niedawny list Episkopatu Polski, w którym biskupi apelowali o rezygnację w polityce z języka walki i agresji, ani nie pomogą pojawiające się tu i ówdzie głosy o tym, by koncentrować się na krytyce głoszonych programów, a nie na waleniu po głowach politycznych przeciwników. Wydaje się, że stawka zbliżających się wyborów – zarówno tych do Parlamentu Europejskiego jak i jesiennych do Sejmu i Senatu – jest zbyt wysoka, by emocje dało się wyciszyć. Podejrzewam, że emocje będą wręcz jeszcze bardziej podkręcane.
Sygnały dochodzące z różnych stron Europy wskazują, że po wiosennych wyborach układ w Parlamencie Europejskim może się zdecydowane zmienić. Większość mogą w nim utracić środowiska lewicowo-laickie nadające dzisiaj ton Unii Europejskiej. Z kolei jesienne wybory parlamentarne w Polsce zadecydują o tym, czy utrzymany zostanie kurs na harmonijny rozwój całego kraju, czy też do władzy powrócą, ci którzy utracili ją cztery lata temu.
Gra toczy się więc zarówno o to, kto będzie miał głos decydujący w Unii Europejskiej i jak będzie wyglądała wewnątrzunijna współpraca tworzących ją państw, a także o to, jak będzie rozwijał się nasz kraj.
A to, co w ostatnich tygodniach serwował nam szef ZNP Sławomir Broniarz, to dopiero przygrywka do tego, co może nas czekać w najbliższych miesiącach.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia April 12 2019
1369 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".