Gdy tydzień temu skończyłem pisać swój cotygodniowy felieton, wszystko wskazywało na to, że nie będzie porozumienia prezydenta Jacka Majchrowskiego z PO i Nowoczesną. Sytuacja zmieniła się nagle we wtorek wieczorem. Prezydent zmienił zdanie, a ja – gazeta była już gotowa do druku - mogłem jedynie zamieścić stosowne post scriptum pod felietonem.
Ale, pomijając już zmienność decyzji Pana Prezydenta, sytuacja robi się ciekawa. Cały pomysł, z punktu widzenia przeciwników PiS-u, ma sens tylko wtedy, gdy lista ułożona z kandydatów prezydenta, Platformy i Nowoczesnej zdobędzie w Radzie Miasta Krakowa większość. A to wcale nie jest takie oczywiste. Z kilku powodów. Po pierwsze swoją listę wystawi najpewniej Gibała. I może kilku kandydatów do rady Miasta wprowadzić – odwołując się do tych, którzy nie lubią ani PiS-u ani Majchrowskiego. A także do tych, którzy generalnie są przeciwni upartyjnieniu samorządów (tworząc wspólną listę z PO i Nowoczesną prezydentowi Majchrowskiemu będzie bardzo trudno dowodzić, że jest kandydatem poza-, czy ponadpartyjnym). A po drugie, gdyby w wyniku decyzji wyborców, antypisowskiej liście zabrakło kilku głosów do zbudowania większości w radzie, to na głosy „gibałowców” (jeśli tacy znaleźliby się w nowej radzie) prezydentowi – o ile oczywiście prezydentem po raz kolejny zostanie wybrany - raczej trudno będzie liczyć.
Tak czy inaczej, robi się ciekawie. Tymczasem PiS wybrał chyba najlepszą w takiej sytuacji strategię. Występuje jako zwarta, zdyscyplinowana i wiedząca czego chce polityczna siła, która na karkołomne kombinacje po lewej stronie patrzy z rozbawieniem.
Jan L. Franczyk
· Napisane przez Administrator
dnia July 27 2018
1152 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".