Od ubiegłej soboty krakowski Kościół ma nowego metropolitę. Jak wszyscy wiedzą, decyzją papieża Franciszka został nim arcybiskup Marek Jędraszewski.
Gdy po raz pierwszy usłyszałem, że na krakowskiej katedrze zasiądzie dotychczasowy pasterz archidiecezji łódzkiej bardzo się ucieszyłem. Przede wszystkim dlatego, że znałem go z jego wcześniejszych wystąpień, które nacechowane były zawsze odwagą i dążeniem do ukazywania obiektywnej prawdy. Znałem go z publikacji (napisał m.in. składającą się z dwóch obszernych tomów udokumentowaną źródłowo pracę poświęconą ks. biskupowi, a później arcybiskupowi Antoniemu Baraniakowi, prześladowanemu w sposób niezwykle brutalny przez komunistów w okresie PRL-u, jednemu z najbliższych współpracowników kardynała Stefana Wyszyńskiego – jeśli nie najbliższemu). Znałem go też z publicznych debat jakie prowadził w łódzkiej katedrze na tematy religijne i światopoglądowe. Arcybiskup Jędraszewski zawsze wypowiadał się jednoznacznie, co budziło opór środowisk próbujących rozmydlać i dostosowywać do współczesnych trendów moralne i społeczne nauczanie Kościoła. Za tę jednoznaczność w kwestii zasad nieraz też obrywał ze strony liberalnych mediów.
Nieprzypadkowo, w jego pierwszym liście do Archidiecezji Krakowskiej z 20 stycznia br. znalazły się słowa: „W duchowej sytuacji, w jakiej znalazł się współczesny świat, odrzucający istnienie obiektywnej prawdy i jednocześnie głoszący powszechny relatywizm wartości, tym bardziej musimy wziąć sobie do serca słowa Pana Jezusa z Kazania na Górze o konieczności budowania swego życia na skale, a nie na piasku”.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia February 02 2017
939 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".