Tak się złożyło, że w ubiegłym tygodniu rozmawiałem z kilkoma osobami, które przyjechały do Krakowa na studia i w naszym mieście już zostały. Tutaj pracują, tutaj założyli rodziny, tutaj jest ich życiowe centrum. Wszyscy podkreślali, że centrum Krakowa jest piękne, ale nie jest to miasto zapewniające komfort życia jego mieszkańcom. Jeden ze znajomych mieszka na Krowodrzy, inny na Woli Duchackiej, jeszcze inny na Kurdwanowie. Wszyscy narzekają na ciasnotę wynikającą z nagromadzenia blokowisk, na brak parków i miejsc do parkowania. Na korki, w których trzeba spędzać całe godziny. I wszyscy, z nutą zazdrości w głosie, mówili mi: - ty, to masz dobrze. Mieszkasz w Nowej Hucie. Tam da się mieszkać.
To prawda, stara część Nowej Huty, oprócz różnych mankamentów, na które narzekają mieszkańcy, oferuje i przestrzeń, i zieleń, i parki, i miejsca do spacerowania, i wolne przestrzenie pomiędzy blokami mieszkalnymi, dzięki czemu nowohucianie nie zaglądają sobie do okien. I chociaż w ostatnich dwudziestu paru latach samochodów wyraźnie przybyło, to przecież korki jeszcze nie paraliżują naszej dzielnicy i zawsze gdzieś da się zaparkować.
Nowa Huta przez lata traktowana była jako gorsza część królewskiego miasta. Ale dzisiaj, wielu mieszkańców różnych krakowskich osiedli, coraz częściej zaczyna doceniać walory „młodszej siostry” Krakowa.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia June 10 2016
1084 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".