Wbrew optymistycznym doniesieniom o rosnącym polskim dobrobycie, codzienność przeciętnego Kowalskiego wydaje się być diametralnie inna. Ubiegły rok okazał się być rokiem rekordowym jeśli chodzi o liczbę i wielkość zaciąganych kredytów konsumpcyjnych, których wartość wyniosła 77,8 mld zł. Problem w tym, że pożyczamy nie dlatego, by sfinansować jakieś dobra trwałe – by dokończyć budowę domu, wyposażyć mieszkanie czy opłacić naukę języków obcych (to inwestycja w naszą przyszłość). Nie, my próbujemy różnego rodzaju pożyczkami ratować swój domowy budżet. Bo nie starcza od pierwszego do pierwszego. Ratujemy się pożyczkami, które przecież trzeba będzie kiedyś oddać. W najgorszym razie upomni się o nie komornik.
Większość gospodarstw domowych nie ma odłożonych oszczędności, stąd obawy Polaków o przyszłość. Dane Narodowego Banku Polskiego potwierdzają, że Polacy mają coraz mniej odłożonego kapitału, jeśli w ogóle go mają. Aż 54 proc. osób, ankietowanych przez CBOS deklaruje, że mając niskie dochody, nie może odkładać nawet drobnych kwot. Większość Polaków przyznaje się, że nie ma żadnych oszczędności, nie odkłada na czarną godzinę ani na emeryturę, a większe zakupy… finansuje kredytami.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia February 19 2015
1661 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".