W Europie, w kontekście ataku islamistów na francuską gazetę satyryczną "Charlie Hebdo", toczy się debata nad wolnością słowa. Nasz kontynent w tej sprawie wydaje się być spolaryzowany. Część manifestuje poparcie dla tygodnika szydzącego z wszelkich religii, część uważa, że granicą wolności słowa jest krzywda jaką wyrządzamy innym (także szydząc z tego, co jest dla nich święte). Do pierwszej grupy należy premier Wielkiej Brytanii David Cameron, który w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS oświadczył, że w społeczeństwie liberalnym istnieje prawo do obrażania religii. Dodał, że jako chrześcijanin będzie czuł się obrażonym, gdy ktoś powie coś obraźliwego o Jezusie, ale nie ma prawa mszczenia się za to.
No cóż, chciałoby się rzec: powiedział, co wiedział. Problem w tym, że muzułmanie na ogół liberałami nie są, a – w przeciwieństwie do chrześcijan – nadal wyznają starotestamentową zasadę: oko za oko, ząb za ząb. I dodajmy: a za bluźnierstwo – śmierć. Boleśnie przekonali się o tym, Bogu ducha winni, mieszkańcy Nigru. W mieście Zinder, po zakończeniu modlitw, uzbrojeni w pałki i dzidy muzułmanie spalili lub splądrowali 10 kościołów różnych wyznań, w tym trzy świątynie katolickie, jak też szkołę prowadzoną przez misjonarzy. Atakowano także domy chrześcijan i budynki użyteczności publicznej. Cztery osoby zamordowano, a 45 odniosło rany. W odwecie za druk kolejnego numeru "Charlie Hebdo".
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia January 22 2015
2002 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".