Jak w sobotę, 25 maja doniósł portal Fakt.pl, ZUS-owi zaczyna brakować pieniędzy na wypłaty emerytur. Co prawda Zakład otrzymał 5 miliardów pożyczki z budżetu państwa, ale na emerytury co miesiąc potrzebuje 10 miliardów. Wydawałoby się więc, że w tak dramatycznej sytuacji firma rozpocznie ostry program oszczędnościowy – w związku z rozwojem cyfryzacji zmniejszy zatrudnienie, prezesi i dyrektorzy przesiądą się do tańszych samochodów służbowych, zredukowane zostaną drogie i połączone z wypoczynkiem szkolenia… Ale ZUS nie oszczędza. W ubiegłym roku na premie dla swoich pracowników przeznaczył 212 mln zł. (na każdego z pracowników przypadło średnio 4,5 tys. zł premii). W tym roku ma być podobnie. Niedawno ogłosił, że chce wynająć trzy luksusowe limuzyny, choć w zeszłym roku kupił niemal 50 nowych aut. Teraz dla swoich pracowników w Kotlinie Kłodzkiej planuje zorganizować Rajd Konny… Może wystarczy tej wyliczanki, by nie denerwować Czytelników.
A problem finansowej dziury w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest poważny. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu maleją wpływy ze składek osób pracujących (gdy ubywa miejsc pracy, to i wpływy ze składek są niższe). Ale tak naprawdę sytuacja stanie się krytyczna gdzieś około roku 2020 (a więc za siedem, osiem lat). Tyle tylko, że wtedy premier Tusk będzie siedział w jakiejś europejskiej instytucji albo w swojej prywatnej posiadłości będzie oddawał się oglądaniu piłkarskich pojedynków. Bo jemu państwowa emerytura ani do szczęścia, ani do życia zapewne potrzebna nie będzie.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia May 30 2013
1494 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".