Różne mamy wspomnienia związane ze świętami Bożego Narodzenia. Najczęściej kojarzą się one z zapachem choinki, ze składającą sobie życzenia rodziną, z kolędami, z pasterką, z oglądanymi w kościołach szopkami… Ale są też wspomnienia inne – wspomnienia Wigilii spędzonej na Syberii, czy Wigilii spędzanej na froncie … Chociaż tych ostatnich wspomnień już coraz mniej, bo ludzie odchodzą.
Moim szczególnym wspomnieniem jest Boże Narodzenie, które 30 lat temu przeżyłem wraz internowanymi kolegami w Zakładzie Karnym w Wiśniczu Nowym. W wigilijny wieczór z kawałków drewna i chleba zrobiliśmy namiastkę szopki. Składaliśmy sobie życzenia, a w głowach tłukła się myśl o zabitych górnikach „Wujka”, o których usłyszeliśmy kilka dni wcześniej z więziennego radiowęzła. To była chyba moja najbardziej smutna Wigilia.
W Boże Narodzenie spotkała nas niespodzianka, o jakiej nawet nie marzyliśmy. Za zgodą władz stanu wojennego do Wiśnicza przyjechał kard. Franciszek Macharski z grupą księży. W więziennej świetlicy odprawił dla nas bożonarodzeniową Mszę św., a wcześniejsza spowiedź była pierwszą okazją do porozmawiania z przybyłymi księżmi o tym, co dzieje się na zewnątrz. Jak my wtedy śpiewaliśmy, ile było sił w płucach, „Bóg się rodzi, moc truchleje”. Wydawało nam się, że całe więzienie, wszyscy którzy tam byli, i strażnicy i zwykli więźniowie, musieli ten śpiew usłyszeć.
Do cel powróciliśmy w zupełnie innym nastroju.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia December 22 2011
1221 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".