Oczywiście – w wymiarze indywidualnym - każdy z nas się starzeje. Przybywa nam kolejnych lat, siwiejemy, albo tracimy włosy. Tak to już jest. Nieubłagane prawo natury. Ale starzejemy się również jako społeczeństwo. A to już nie jest prawo natury, ale w pewnym sensie, coś przeciwnego naturze.
Tak się złożyło, że akurat w Dniu Matki, 26 maja, upubliczniona została informacja Głównego Urzędu Statystycznego, że w roku ubiegłym, po raz pierwszy od sześciu lat spadła w Polsce liczba rodzących się dzieci. W 2009 r. urodziło się w naszym kraju 419,4 tys. dzieci, a w ubiegłym tylko 413,3 tys. Te dane zaskoczyły zarówno GUS, który przewidywał liczbę narodzin na 418 tys., jak i demografów. Potwierdzają to również dane wskaźnika dzietności The World Factbook. W tej klasyfikacji Polska na 223 kraje zajmuje 209 miejsce. Tym samym znaleźliśmy się w grupie krajów, których długoterminowa stabilizacja na rynku pracy i wypłacalność systemu emerytalnego są poważnie zagrożone.
Przyczyn takiej sytuacji jest wiele. Jedną z nich są na pewno zmiany kulturowe – cywilizacja, dla której najwyższą wartością są dobra materialne oraz łatwe i wygodne życie. Ale przyczyną są również warunki życia w naszym kraju – niepewność pracy, morderczy „wyścig szczurów” w dużych korporacjach – a to nie sprzyja myśleniu o założeniu rodziny i o dzieciach. Na to wszystko nakłada się brak sensowej polityki prorodzinnej. Co prawda, od czasu do czasu, ktoś z rządu bąknie coś na temat wspierania rodziny, ale najczęściej są to puste frazesy, a rzeczywistość okazuje się zupełnie inna. Przypomnę w tym kontekście sprawę artykułów dziecięcych, które zostały obłożone 23 % podatkiem VAT, o czym pisałem kilka tygodni temu.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia June 02 2011
1073 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".