W ostatnich dniach tematem numer jeden wszystkich – nie tylko polskich – mediów, stała się sprawa aresztowania Romana Polańskiego. Ten znany reżyser ścigany jest przez Amerykanów za gwałt na 13-latce i ucieczkę przed wymiarem sprawiedliwości. Co charakterystyczne, zewsząd płyną głosy solidarności z Polańskim, którego – jak można się domyślać – spotkała niezasłużona krzywda. W kontekście tej sprawy warto przypomnieć ton większości europejskich i polskich mediów, gdy ujawnione zostały przypadki pedofilii wśród amerykańskich i irlandzkich księży katolickich. Wtedy nikt jakoś nawet nie próbował ich bronić. Szukać okoliczności łagodzących. Wskazywać na ich dotychczasowy dorobek. Wyrok medialnej opinii publicznej był bezlitosny. Skazać, zamknąć w więzieniach, chociaż od niektórych spraw też minęło ponad 30 lat. Bo przecież nie ma nic bardziej ohydnego od pedofilii. A przecież Roman Polański też dopuścił się pedofilii? Bo jak inaczej można nazwać współżycie seksualne z 13-latką (nieważne czy za jej zgodą, czy wbrew jej woli).
Jeśli Roman Polańskie nie poniesie żadnych konsekwencji swojego przestępstwa, będzie to oznaczać, że nie wszyscy są równi wobec prawa. Że – jak w „Folwarku zwierzęcym” Orwella – są równi i równiejsi. Oczywiście znany reżyser należałby do tych równiejszych.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia October 02 2009
1104 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".