MORALNO¦Æ PANI DULSKIEJ, CZYLI W POSZUKIWANIU ZAGUBIONEGO CZAKRAMU
Premiera w sobotê, 18 kwietnia w £a¼ni Nowej, os. Szkolne 25
MORALNO¦Æ PANI DULSKIEJ,
CZYLI W POSZUKIWANIU ZAGUBIONEGO CZAKRAMU
W krakowskiej Nowej Hucie, na terenie sali Du¿a Huta w teatrze £a¼nia Nowa ju¿ 18 kwietnia artystowski bachor Zbyszek i opêtana Dezyderat± Dulska oraz zdziwiona i wkrêcona Hanka (a tak¿e parê innych osób) pl±drowaæ bêd± rzeczywisto¶æ w poszukiwaniu moralno¶ci. Dzia³ania odbywaæ siê bêd± pod okiem nieocenionego ale i niedocenionego krakowskiego kanapowca – Julasiewiczowej. A nad wszystkim nadzór re¿yserski dzier¿yæ bêdzie tajemniczy Felicjan Dulski, rzecz jasna. „Moralno¶æ Pani Dulskiej” wed³ug Gabrieli Zapolskiej trafia bowiem z Krakowa do Nowej Huty – podobnie, jak wcze¶niej trafi³a ze Lwowa do królewskiego miasta Smoka Wawelskiego. - Tyle, ¿e „nasza” moralno¶æ ma ju¿ nieco inny wymiar… Jaki? - Przyjd¼cie, popatrzcie, posmakujcie i poszukajcie z nami zagubionego Czakramu! – zachêcaj± arty¶ci z £a¼ni Nowej. Adaptacja i re¿yseria: Bartosz Szyd³owski.
Premierowy spektakl pokazany zostanie w sobotê 18 kwietnia o godz. 18.00. Grany bêdzie równie¿ w niedzielê, 19 kwietnia o tej samej godzinie.
(f)
Biuro Poselskie Prawa i Sprawiedliwo¶ci otwarte na os. M³odo¶ci 8, o którym pisali¶my przed ¶wiêtami, czynne bêdzie w poniedzia³ki, wtorki i czwartki w godz. 16.00-18.00. W biurze dy¿ury pe³niæ bêd± parlamentarzy¶ci i krakowscy radni. Parlamentarzy¶ci pe³niæ bêd± dy¿ury w godz. 16.00-17.00 wed³ug nastêpuj±cego grafiku: pose³ na Sejm RP Zbigniew Wassermann w trzeci poniedzia³ek ka¿dego miesi±ca; pose³ na Sejm RP Ryszard Terlecki we wtorki: 21 kwietnia, 12 maja i 9 czerwca, natomiast senator RP Zbigniew Cichoñ w drugi poniedzia³ek ka¿dego miesi±ca.
(f)
Biuro Poselskie PiS otwarto i po¶wiêcono 28 marca br.
Do koñca bie¿±cego roku ma byæ gotowy projekt przebudowy ul. Igo³omskiej. W tym samym czasie ma zostaæ z³o¿ony wiosek o pozwolenie na budowê drogi wylotowej w kierunku Sandomierza. Gdyby zapowiadanych terminów uda³o siê dotrzymaæ, prace mog³yby ruszyæ w roku przysz³y. Wed³ug koncepcji Zarz±du Infrastruktury Komunalnej i Transportu ul. Igo³omska ma zyskaæ dwa dodatkowe pasy ruchu, a przy okazji generalnego remontu ulicy wybudowane zostan± drogi dojazdowe do s±siednich osiedli, zmodernizowane zostan± skrzy¿owania i wymienione o¶wietlenie. Przewidywana jest tak¿e budowa dworca autobusowego i przebudowa pêtli tramwajowej w Pleszowie. Wed³ug urzêdników miejskich podstawowym problemem s± pieni±dze, a protesty niektórych mieszkañców posesji po³o¿onych przy ul. Igo³omskiej sprawi³y, ¿e procedury administracyjne bardzo siê przed³u¿y³y i wskutek tego aktualnie nie ma co liczyæ na fundusze unijne w zakresie tej inwestycji. Dlatego modernizacja ul. Igo³omskiej bêdzie musia³a zostaæ sfinansowana z innych ¼róde³. Na razie miasto szuka pieniêdzy.
(f)
W roku obchodów 100–lecia Szko³y Pijarskiej w Krakowie ks. Eugeniusz Grzywacz – dyrektor Liceum Pijarów - na miejsce Wielkopostnego Skupienia Rodziców i Przyjació³ Szko³y wybra³ Sanktuarium Krzy¿a ¦wiêtego w Mogile. Jak sam zaznaczy³, jest ono dla niego miejscem szczególnym, w którym w latach studenckich bywa³ z regu³y raz w tygodniu. 28 marca - piêkny s³oneczny, prawdziwie wiosenny dzieñ - okaza³ siê dniem zupe³nie wyj±tkowym. Sta³o siê to najpierw za spraw± oprowadzaj±cego grupê po klasztorze najm³odszego ze wspó³braci cystersów – Bruna. Pokaza³ on miejsca, których wiêkszo¶æ rodziców nigdy jeszcze nie widzia³a, a o tych powszechnie znanych opowiada³ w niezwyk³y sposób. Ale najwa¿niejszym punktem Dni Skupienia by³a konferencja w katakumbach przygotowana przez ks. Eugeniusza Grzywacza. Ksi±dz dyrektor – z wykszta³cenia historyk sztuki - mówi³ o Mêce Pañskiej na podstawie obrazu Grünewalda „Ukrzy¿owanie”, na którym cierpienie Chrystusa pokazane jest niemal dos³ownie, m. in. poprzez szaro–zielony kolor cia³a pokrytego bolesnymi ranami powsta³ymi w czasie biczowania i drogi krzy¿owej. Ksi±dz dyrektor przewodniczy³ te¿ Mszy ¶wiêtej, a pó¼niej poprowadzi³ Drogê Krzy¿ow± w ogrodach opactwa. Tych kilka godzin spêdzonych za klasztornym murem pozwoli³o wszystkim nabraæ dystansu do k³opotów dnia codziennego, wyciszyæ siê, przygotowaæ na uroczysto¶ci Wielkiego Tygodnia i poczuæ atmosferê pijarskiej wspólnoty.
(mm)
Brat Bruno opowiada o starych ksiêgach u¿ywanych w modlitwach chórowych przez cysterskich mnichów. Od lewej ks. Eugeniusz Grzywacz
Z redakcyjnego dy¿uru
JESTE¦MY ZBULWERSOWANI POSTÊPOWANIEM W£A¦CICIELI PROSMEDU
W poniedzia³ek do naszej redakcji przysz³a grupa mieszkañców, by opowiedzieæ, co wydarzy³o siê w ubieg³y pi±tek na terenie Centrum Us³ug Pogrzebowych przy ul. Sieroszewskiego. – W pi±tek dowiedzieli¶my siê, ¿e po po³udniu przy ul. Sieroszewskiego pojawi siê ekipa telewizji TVN, by nakrêciæ materia³ na bulwersuj±cy wszystkich temat nowohuckiego krematorium. Spotkanie mieszkañców Lesiska i Mogi³y oraz przedstawicieli wspólnot mieszkaniowych z os. Na Skarpie, M³odo¶ci, Wandy, Willowego i Ogrodowego z telewizj± TVN pod krematorium przy szpitalu im. Stefana ¯eromskiego sta³o siê w efekcie jednym wielkim skandalem – opowiadaj± mieszkañcy. - Okaza³o siê, ¿e gospodarzem ca³ego spotkania by³… w³a¶ciciel firmy Prosmed, pan Baran. Ca³e spotkanie odby³o siê na terenie krematorium, do którego pan Baran bardzo ochoczo zaprasza³. Nasze zdziwienie by³o ogromne, poniewa¿ wcze¶niej brama krematorium dla przedstawicieli wspólnot by³a zamkniêta. Na terenie krematorium znajdowa³a siê du¿a grupa m³odych ludzi z transparentami, na których mogli¶my m. in. przeczytaæ: „Nie!!! Bezsensownym protestom”. M³odzi ludzie zachowywali siê bezczelnie w stosunku do du¿o starszych osób, które mog³yby byæ ich rodzicami. Mieszkañcy byli wy¶miewani i wygwizdywani przez nieznanych nam m³odych ludzi, którzy nie s± mieszkañcami naszych osiedli i najprawdopodobniej zostali zwerbowani do telewizyjnego programu przez pana Barana. Na pytanie przedstawicieli wspólnot, sk±d ci ludzie siê tutaj znale¼li, pan Baran stwierdzi³, ¿e ich nie zna i ich nie zaprasza³. Czuli¶my siê te¿ zastraszani, gdy¿ przed rozpoczêciem programu, gdy stali¶my na ulicy przed krematorium w ma³ych grupkach i oczekiwali¶my na resztê ludzi, podchodzi³y do nas nieznajome osoby i za naszymi plecami robi³y nam zdjêcia z komórek oraz nagrywa³y nasze rozmowy. Jeste¶my zaszokowani, ¿e mo¿na a¿ tak manipulowaæ mediami i opini± publiczn± – opowiadaj± zbulwersowani mieszkañcy, którzy swoje nazwiska pozostawili do wiadomo¶ci redakcji.
(f)
Zapraszamy do obejrzenia 167. wydania Nowohuckiej Kroniki Filmowej, która bêdzie mia³a charakter ¶wi±teczny. Na pocz±tek przeniesiemy siê do klubu „Karino” (w Cha³upkach), nale¿±cego do sieci placówek O¶rodka Kultury Kraków – Nowa Huta. Zobaczymy, jak dzieci robi³y palmy wielkanocne i malowa³y jajka na stó³ ¶wi±teczny, wykorzystuj±c ró¿ne techniki tworzenia. Nad przebiegiem zajêæ z dzieæmi czuwa³y instruktorki (m.in. pani El¿bieta Nowak).
Nastêpnie przeniesiemy siê do Klubu „Ku¼nia” O¶rodka Kultury im. Cypriana Kamila Norwida, w którym rozstrzygniêto konkurs na naj³adniejsz±, wielkanocn± kartkê ¶wi±teczn±. Poznamy laureatów konkursu, a tak¿e zobaczymy nagrodzone kartki, które realizatorzy Kroniki zmontowali w rytm oberka, wykonanego przez regionaln± kapelê „Krakusy” z Nowej Huty.
Kronikê zakoñcz± kwiaty malowane farbami olejnymi i akwarelowymi przez Barbarê Matuszczyk, artystkê z Nowohuckiego Ko³a Przyjació³ Sztuk Wszelkich. Pani Barbara jest autork± prac, które wystawiane by³y m.in. na wystawach plastycznych w Galerii przy placu mieszcz±cym siê w Alei Ró¿.
Nowohucka Kronika Filmowa pokazywana bêdzie od pi±tku
(10 kwietnia) przed ka¿dym seansem filmu fabularnego w Kinie Studyjnym „Sfinks”, a tak¿e na antenie Telewizji Kraków w poniedzia³ek (13 kwietnia)
o godz. 8.45 i 19.50 oraz we wtorek (14 kwietnia) o godz. 17.00. Zapraszamy równie¿ na stronê internetow±: www.kronika.com.pl
(jr)
20 kwietnia o godz. 12.00 na scenie Teatru Ludowego Halina Kwiatkowska w spektaklu
WIELKI KOLEGA
czyli rzecz o Karolu Wojtyle – Janie Pawle II
Halinê Kwiatkowsk± pozna³em przy okazji pracy nad albumem o Starym Teatrze. By³o to w 1995. Wiedzia³em, ¿e jest aktork±, która by³a bardzo zwi±zana z postaci± niezwyk³± w naszej historii – Karolem Wojty³±. Zwi±zana, co to znaczy? Otó¿ razem chodzili do wadowickiego gimnazjum, razem grali w szkolnym teatrze. Pamiêtam, jak na Rynku w Wadowicach podczas jednej z pielgrzymek Ojciec ¦wiêty wspomina³ Antygonê - Halinê. Wojty³a gra³ Hajmona. Potem jeszcze by³a Balladyna, gdzie obok Kwiatkowskiej gra³ Wojty³a Kirkora i ¦luby panieñskie z nim jako Guciem i Kwiatkowsk± jako Aniel±.
Niestety nie mog³em widzieæ tych spektakli, ale za to mog³em o tym wszystkim przeczytaæ w ksi±¿ce Haliny Kwiatkowskiej: Wielki kolega. Artystka opisuje w niej swoje spotkania z Karolem Wojty³±. 72 lat przyja¼ni, to co¶ niezwyk³ego. Potem razem zdali na polonistykê na UJ, wreszcie w czasach okupacji wystêpowali w konspiracyjnym Teatrze Rapsodycznym. Po wojnie drogi siê rozesz³y. Wojty³a zosta³ ksiêdzem, za¶ Kwiatkowska aktork± i pedagogiem w Szkole Teatralnej. W moim albumie artystka wspomina Konrada Swinarskiego, najwiêkszego po Leonie Schillerze - re¿ysera polskiego teatru. Wspomina spotkanie re¿ysera z kardyna³em Karolem Wojty³±, i ich rozmowê o Dziadach i Mickiewiczu, która odby³a siê w krakowskiej Kurii. Jaka szkoda, ¿e nie zosta³o to spotkanie nagrane. Kwiatkowska wspomina: po jednej stronie siedzia³ najwiêkszy polski ksi±dz, po drugiej za¶ najwiêkszy polski re¿yser.
Halina Kwiatkowska stworzy³a na scenach krakowskich teatrów: Teatru S³owackiego, a przede wszystkim Starego Teatru wiele wybitnych ról. Gra³a m.in. u Jarockiego, Hubnera, Wajdy, Szajny, Krzemiñskiego… Wcze¶niej by³a w zespole u Kotlarczyka, sk±d wynios³a wielkie umi³owanie s³owa i poezji. Wielki kolega, to spektakl o Wojtyle, o Papie¿u. Obok ciekawych opowie¶ci us³yszymy w jej interpretacji strofy Mickiewicza, Norwida S³owackiego, Wyspiañskiego i samego Wojty³y. To niezwyk³e, ¿e ta artystka potrafi skupiæ uwagê widza przez blisko pó³torej godziny - ale z drugiej strony, to wielka sztuka zamkn±æ ¿ycie tego wielkiego cz³owieka, w tak krótkiej opowie¶ci. Warto to prze¿yæ samemu. Zapraszam na spektakl do Teatru Ludowego w dniu 20 kwietnia o godz. 12 00
DDOM
Wy dajcie im je¶æ
Dzia³alno¶æ charytatywna, to wymóg Ewangelii.
Parafia ¶w. Brata Alberta na os. Dywizjonu 303 obchodzi w tym roku jubileusz 25-lecia. Patron, jakim jest ¦wiêty Brat Albert - Adam Chmielowski, zobowi±zuje do szczególnego traktowania ludzi biednych i potrzebuj±cych. Dlatego w tej parafii tak wa¿n± rolê odgrywa dzia³alno¶æ charytatywna.
Ka¿da parafia ma swoj± historiê, któr± pisz± swoim ¿yciem ludzie do niej nale¿±cy. Ka¿dy ¶wiecki, ka¿dy kap³an, ka¿da dzia³aj±ca przy parafii siostra zakonna wpisuj± siê w t± historiê swoim ¿yciem. S± jednak osoby zupe³nie wyj±tkowe, które nie tylko wtr±caj± swoje „trzy grosze”, ale na zawsze zmieniaj± bieg historii, bez których ¿ycie danej parafii wygl±da³oby zupe³nie inaczej. Parafia ¶w. Brata Alberta od zawsze i na zawsze kojarzona bêdzie z ksiêdzem pra³atem Janem Bielañskim. Ten wyj±tkowy kap³an i wyj±tkowy cz³owiek otrzyma³ w 2007 r. tytu³ Nowohucianina Roku. W uzasadnieniu tego wyró¿nienia czytamy „tytu³ ten zosta³ nadany w uznaniu za dotychczasowe dzia³ania Ksiêdza Pra³ata, na rzecz spo³eczno¶ci Nowej Huty, na któr± z³o¿y³y siê, m.in. kap³añska i patriotyczna postawa Ksiêdza (...) oraz wieloletnia dzia³alno¶æ charytatywna Ksiêdza na rzecz ubogich i s³abych”. Trzeba, bowiem przyznaæ, ¿e w¶ród licznych dzia³añ, jakie ks. pra³at Jan Bielañski podejmowa³ podczas swojej trwaj±cej ju¿ 45 lat pos³ugi kap³añskiej, dzia³ania na rzecz biednych by³y zawsze na jednym z czo³owych miejsc. W trwaj±cej ju¿ æwieræ wieku historii tej nowohuckiej parafii, to on zapocz±tkowa³ rozdzia³ pt. „dzia³alno¶æ charytatywna”. I chocia¿ dzi¶ wpisuj± siê w niego kolejne osoby, pocz±tki oraz to, co przez dwadzie¶cia parê lat zrobi³ dla chorych i potrzebuj±cych na zawsze zmieni³o obraz tego miejsca.
Agnieszka £o¶: Jest tyle rodzajów pos³ugi, które mo¿e podj±æ kap³an, dlaczego zdecydowa³ siê ksi±dz na dzia³alno¶æ charytatywn±? Ks. pra³at Jan Bielañski: Ka¿dy ksi±dz jest przeznaczony do dwóch rzeczy: g³osiæ dobr± nowinê (ewangeliê) i sprawowaæ sakramenty to podstawowa pos³uga. Ka¿dy kap³an stara siê te¿ pomagaæ biednym i potrzebuj±cym. Dzia³alno¶æ charytatywna to wymóg Ewangelii - uczynki mi³osierdzia. „Biednych zawsze u siebie mieæ bêdziecie”- powiedzia³ Pan Jezus i mówi³ jeszcze: „co¶cie uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych mnie¶cie uczynili”. Ko¶ció³ ma s³u¿yæ, nie rz±dziæ, nie kierowaæ, ale przede wszystkim s³u¿yæ. I wszyscy - kap³ani i ¶wieccy - jeste¶my do tej s³u¿by powo³ani.
A£: Bêdê siê upieraæ, ¿e to, co robi ksi±dz jest wyj±tkowe. Nie ka¿dy proboszcz przewozi swoim prywatnym samochodem tony ¿ywno¶ci dla swoich parafian. Nie ka¿dy chodzi z nimi do apteki, ¿eby wykupiæ dla nich leki.
Ks. J. Bielañski: Przyczyni³o siê do tego na pewno i to miejsce i ten wyj±tkowy ¦wiêty, jakim jest Brat Adam Chmielowski, który swoim ¿yciem pokaza³, ¿e s³u¿ba Chrystusowi w drugim cz³owieku jest nadrzêdnym celem w ¿yciu ka¿dego chrze¶cijanina. Bez wzglêdu na to, czy jest kap³anem, zakonnic± czy ¶wieckim. Chcia³em podj±æ dzia³ania, pod którymi podpisa³by siê Brat Albert. Prawd± te¿ jest, ¿e w mojej naturze tkwi przekonanie, ¿e dobrze jest komu¶ pomóc. Mi³o¶æ Boga i bli¼niego to najwa¿niejsze przykazanie. Z tego bêdziemy s±dzeni, z mi³o¶ci w³a¶nie. By³em g³odny, spragniony, chory powie Jezus i zapyta: jak mnie potraktowa³e¶, czy pomog³e¶ mi w drugim cz³owieku?
A£: Jak zatem przez te 20 lat swojej pos³ugi w tej parafii pomaga³ ksi±dz swoim parafianom?
Ks. J. Bielañski :Przede wszystkim zaznaczyæ trzeba, ¿e to nie ja sam pomaga³em biednym, a wszyscy, którzy zaanga¿owali siê w dzia³alno¶æ charytatywn± naszej parafii. Przez te wszystkie lata przewinê³o siê tych osób naprawdê sporo. A co do dzia³añ, wymieni³bym nastêpuj±ce: najpierw powiem o pomocy dla dzieci, bo one s± zawsze najmniej winne swojej biedy - dofinansowanie obiadów dla dzieci w szko³ach, kolonie, zielone szko³y, letnie obozy, dofinansowanie do zakupu podrêczników, organizacja parafialnej ¶wietlicy gdzie otrzymuj± pomoc w nauce, parafialny klub sportowy. Pomagamy wszystkim biednym, nie tylko dzieciom. Osoby potrzebuj±ce zawsze otrzymywa³y pomoc w naszej parafii. Zdarza³o siê, ¿e do kancelarii przychodzili ludzie prosz±c o wsparcie finansowe i czêsto je otrzymywali. Oczywi¶cie, je¶li pro¶ba by³a uzasadniona. Bywa, ¿e przychodz± po pomoc ró¿ni naci±gacze, ale nie jest ich wielu i w³a¶ciwie ³atwo ich poznaæ. Kiedy od prosz±cego czuæ by³o alkohol zawsze odmawia³em pomocy. Je¶li mia³ na alkohol, to niech po pieni±dze na chleb nie przychodzi. Zreszt± wyznajê zasadê, ¿e lepiej czasem daæ siê naci±gn±æ ni¿ skrzywdziæ faktycznie potrzebuj±cego. Kiedy kto¶ przychodzi³ po pieni±dze na leki na pocz±tku kaza³em tylko pokazywaæ receptê, ale potem zdarza³o mi siê, ¿e chodzi³em z nimi do apteki i p³aci³em za ich lekarstwa, tak dla pewno¶ci i spokoju sumienia, ¿e rzeczywi¶cie dajê pieni±dze na leki. Zdarza³o siê równie¿, ¿e przychodzi³ kto¶, komu brakowa³o na czynsz, zalega³ w spó³dzielni grozi³a mu eksmisja. Jedn± z takich rodzin przyprowadzi³a kiedy¶ do mnie pani Zofia Ziarkowska, nasza parafianka, radna Dzielnicy XVI. Pamiêtam, ¿e chodzi³o wtedy o znaczn± kwotê, to by³o ponad 200 z³, ale pomogli¶my im.
A£: Wiem, ¿e dzia³alno¶æ charytatywna ksiêdza to nie tylko pomoc finansowa. Co to by³o z tymi serami?
Ks. J. Bielañski: By³a taka akcja. Prowadzili¶my j± przez kilka lat, zawsze na jesieni. To by³a podwójna pomoc dla naszych parafian i dla rolników, którzy mieszkali pod Turbaczem w dorzeczu Raby. Jest to teren ekologicznie czysty. Wiêc parafia raz w miesi±cu robi³a tam zakupy: mas³o, ser, jajka, miód itp. Dobre czyste ekologicznie produkty, bez tej ca³ej chemii. Ta akcja mia³a byæ tak± „witaminizacj±”. Rozdawali¶my te produkty w ka¿dy czwarty pi±tek miesi±ca najbiedniejszym z naszej parafii, chcieli¶my, ¿eby i oni mieli trochê dobrej, zdrowej ¿ywno¶ci, zw³aszcza dla dzieci. Pilnowali¶my, aby te produkty trafia³y rzeczywi¶cie do najubo¿szych: samotnych, chorych, emerytów, matek samotnie wychowuj±cych dzieci, bezrobotnych. Zakupów dokonywali¶my za sk³adek do puszek dla ubogich, to by³y zakupy robione hurtem, wiêc p³acili¶my taniej. Tak naprawdê ta akcja to by³y same korzy¶ci, rolnicy mieli zbyt na miejscu, a my mieli¶my niedrogie i zdrowe produkty.
A£: No tak, ale same one stamt±d do nas nie trafi³y. Ksi±dz naprawdê przywozi³ je w³asnym samochodem?
Ks. J. Bielañski: Kupowali¶my te¿ w innych miejscach np. w Wêgrzcach, jab³ka, ziemniaki, æwik³ê, marchew. Ten towar przywozili nam gospodarze w³asnym samochodem ciê¿arowym. W sumie to by³y ca³e tony. Przy ³adunku i roz³adunku trzeba siê by³o nieraz porz±dnie spociæ. Przy tej akcji naprawdê porz±dnie zmêczy³em, ale muszê wyznaæ, ¿e mnie to bardzo cieszy³o. A odpowiadaj±c na pytanie, tak to prawda, ¿e sam je¼dzi³em prywatnym samochodem po te produkty nabia³owe i miód, w okolice Porêby Wielkiej, ale nie widzia³em w tym nic nadzwyczajnego.
A£: A „Stó³ ¦wiêtego Brata Alberta”? Czy te akcje by³y ze sob± powi±zane?
Ks. J. Bielañski: Nie. Akcja „Stó³ ¦wiêtego Brata Alberta” to co¶ zupe³nie innego. Raz w miesi±cu, w pi±tek, bogatsi parafianie przynosz± do naszego ko¶cio³a dary, które s± po mszach ¶wiêtych rozdawane ubogim. S± to takie produkty jak cukier, ry¿, makarony, herbata, parafia siê do tego dok³ada. Jest to taki wyraz solidarno¶ci miêdzyludzkiej. W ka¿dej parafii, a zw³aszcza w tej, która za patrona ma takiego ¶wiêtego jak Brat Albert, ludzie powinni troszczyæ siê o „swoich biednych”.
A£: W³a¶nie, a czemu akurat ¦wiêty Brat Albert jest patronem waszej parafii? Jak to siê sta³o, ¿e wybór pad³ na niego?
Ks. J. Bielañski: Ju¿ kiedy¶ o tym mówi³em, ale mogê powtórzyæ. Nikt nam tego ¶wiêtego nie narzuca³, to by³ mój wybór. Mnie siê ¦wiêty Brat Albert bardzo podoba. To najubo¿szy ¶wiêty w Krakowie. Taki ubogi, a taki bogaty jednocze¶nie. Tyle mia³ do rozdania, ca³ego siebie! Umia³ kochaæ i co wa¿ne umia³ te¿ pokazaæ innym jak nale¿y kochaæ Boga, ludzi i Ojczyznê. ¯y³ i mieszka³ tu w Krakowie, przez co jest nam jeszcze bli¿szy, taki zwyczajny i taki niezwyk³y jednocze¶nie.
A£: Czy ludzie, którzy do tej parafii nale¿±, czuj± siê „spadkobiercami Brata Alberta”? Czy chêtnie w³±czaj± siê w dzia³ania na rzecz ubogich? Jak liczny jest zespó³ charytatywny?
Ks. J. Bielañski: Zespó³ charytatywny liczy³ maksymalnie 17 osób, ale w dzia³alno¶æ charytatywn± w³±czaj± siê nie tylko cz³onkowie tego zespo³u. Paczki ¶wi±teczne po domach roznosz± ministranci, harcerze. Kiedy trzeba stan±æ pod ko¶cio³em z puszkami w³±czaj± siê dodatkowe osoby, Ró¿e Ró¿añcowe, m³odzie¿ oazowa, Rycerstwo Niepokalanej, a szczególnie czciciele Serca Jezusowego. Tak naprawdê w dzia³ania charytatywne w naszej parafii w³±czaj± siê wszystkie dzia³aj±ce przy parafii grupy. Dla nas bardzo wa¿ne jest, ¿e osoby, najmocniej zaanga¿owane w zespó³ charytatywny: Krystyna Parzelska, Zofia Grzybek i Joanna Pajdo, dbaj± równie¿ o swoj± formacjê wewnêtrzn±. Je¿d¿± na rekolekcje, uczestnicz± w miarê mo¿liwo¶ci w codziennej Mszy ¦wiêtej. Osobista formacja jest bardzo wa¿na i nie wolno o niej zapominaæ.
A£: Patrz±c na nasz± dzielnicê z perspektywy tylu lat, czy mo¿e ksi±dz powiedzieæ, ¿e ludzie biednych jest w Nowej Hucie coraz wiêcej? Czy obszar biedy siê powiêksza?
Ks. J. Bielañski: Bieda zawsze by³a, jest i bêdzie. Prawd± jest, ¿e nie zawsze zdajemy sobie sprawê z tego ilu jest wokó³ nas potrzebuj±cych. Nam kap³anom czêsto oczy otwiera kolêda. Spotykamy podczas tych wizyt ludzi, którzy musz± samotnie wy¿yæ za 700 z³. To praktycznie niemo¿liwe. W dzisiejszych czasach bardzo drogie s± leki. Kiedy w domu, gdzie nie ma du¿o pieniêdzy, pojawia siê choroba to ju¿ jest du¿y problem. Jest te¿ problem innej biedy, mówiê tu o braku bliskich, bo samotno¶æ to te¿ bieda. A ludzi samotnych jest coraz wiêcej.
A£: Czy walczycie równie¿ z tym rodzajem biedy?
Ks. J. Bielañski: Staramy siê. S± Wigilie dla samotnych, podczas których nie tylko mo¿na zje¶æ wigilijne potrawy, ale tak¿e wspólnie po³amaæ siê op³atkiem czy za¶piewaæ kolêdy. ¯ycie jednak nie jest takie proste. Przychodz± na te spotkania zasadniczo samotni. Do³±czaj± siê do nich niekiedy bezdomni, zaniedbani, nieumyci, zdarza siê, ¿e s± na alkoholowym g³odzie i nie zachowuj± siê idealnie. Wtedy bardzo trudno byæ „prawdziwym chrze¶cijaninem”, nie³atwo odnale¼æ w nich Chrystusa, do koñca zaakceptowaæ. Warto przy tej w³a¶nie okazji wspomnieæ o dzia³aj±cym przy parafii klubie AA, który przeciwdzia³a nastêpnej biedzie, jak± s± uzale¿nienia.
A£: Tyle lat, tyle akcji, tyle dzia³añ… Czy by³ ksi±dz kiedy¶ tak po ludzku zmêczony, czy zdarzy³o siê co¶, co ksiêdza za³ama³o, zniechêci³o?
Ks. J. Bielañski: A¿ tak to nie. Zawsze mam przed oczami Brata Alberta i zawsze powtarzam sobie, ¿e robiê to wszystko dla Chrystusa. By³a jednak taka sytuacja, kiedy wyje¿d¿aj±c na kolonie z dzieæmi do Zakopanego wziêli¶my na pro¶bê jednej pani ch³opca spoza naszej parafii. Zapewnia³a nas ¿e ch³opak jest z bardzo biednej rodziny. Na miejscu okaza³o siê, ¿e rodzice nie dali mu ubrañ, i to ¿adnych, nawet bielizny. Kupili¶my wszystko z naszych pieniêdzy. Potem podczas pobytu w Zakopanem ch³opiec korzysta³ z ró¿nych rozrywek, np. ze zje¿d¿alni na Guba³ówce, wyci±gaj±c ze swojej kieszeni pieni±dze. Okaza³o siê, ¿e nie jest taki bardzo biedny. Kiedy wrócili¶my z tej kolonii do Krakowa i rodzice na pasie startowym odbierali swoje dzieci nikt nie podszed³ do nas ¿eby podziêkowaæ za opiekê nad dzieæmi, ani rodzice tego ch³opca ani ¿aden inny rodzic. Wtedy, pamiêtam, zrobi³o mi siê przykro… Có¿, ksi±dz te¿ cz³owiek. Ale okazywanie wdziêczno¶ci to obecnie bardzo du¿y problem, kiedy np. prosimy tych którzy otrzymuj± od nas pomoc, ¿eby potem przyszli na Mszê do ko¶cio³a, podziêkowaæ Panu Bogu, to z tych wielu - a naprawdê bardzo wiele osób tak± pomoc otrzymuje - do ko¶cio³a przychodzi zaledwie garstka. Je¶li nie s± wdziêczni Panu Bogu, co siê dziwiæ, ¿e nie s± wdziêczni ksiêdzu.
A£: Dla równowagi muszê zapytaæ o moment, kiedy odczuwa³ ksi±dz ogromn± rado¶æ z niesionej pomocy.
Ks. J. Bielañski: To chyba chwile, kiedy dziêki naszej pomocy ta czy tamta rodzina nie wyl±dowa³a na bruku, kiedy uda³o siê unikn±æ eksmisji.
A£: Podczas takiej rozmowy nie sposób nie zapytaæ o liczby. Czy wie ksi±dz ile osób skorzysta³o z waszej pomocy, ile ton ¿ywno¶ci rozdali¶cie ubogim, ile pieniêdzy trafi³o do potrzebuj±cych przez wszystkie te lata?
Ks. J. Bielañski: By³ gdzie¶ kiedy¶ jaki¶ zeszyt, gdzie zapisywa³em ró¿ne rzeczy, ale nie wszystko by³o tam odnotowane. Poza tym nawet ju¿ nie wiem gdzie on jest. Nie liczby s± w tym wszystkim najwa¿niejsze, ale ludzie i prawid³owo ustawiona hierarchia warto¶ci. Je¶li Bóg jest w naszym ¿yciu na miejscu pierwszym, wszystko inne jest na miejscu w³a¶ciwym
A£: A czy mo¿na powiedzieæ, ¿e dla ksiêdza jako proboszcza tej parafii najwa¿niejsza by³a dzia³alno¶æ charytatywna?.
Ks. J. Bielañski : Nie, to jednak nie tak. Naszym zadaniem zawsze by³ ko¶ció³ i jego budowa. ¯eby ludzie siê mieli gdzie modliæ, a dzia³alno¶æ charytatywna to by³a jednak zawsze dzia³anie uboczne, to nie by³ priorytet. Dzielili¶my fundusz tak ¿eby ludziom pomóc, ale jednocze¶nie zachêciæ ich ¿eby sobie nawzajem pomagali.
A£: Bardzo dziêkujê za rozmowê i czas, który mi Ksi±dz po¶wiêci³. Nie mogê oprzeæ siê wra¿eniu, ¿e nie uda³o nam siê wspomnieæ nawet po³owy dzia³añ charytatywnych, jakie podejmowane by³y w tej parafii w czasie, kiedy by³ ksi±dz jej Proboszczem.
Ks. J. Bielañski: Byæ mo¿e. Wa¿niejsze jednak od tego, co by³o jest to, co dzieje siê obecnie i jakie s± plany. Ale to ju¿ temat na inn± rozmowê i nie ze mn± powinna byæ ona przeprowadzona. Bo przecie¿ od trzech lat jest nowy gospodarz parafii ks. proboszcz Wies³aw Macuda. W du¿ym stopniu jest zachowany dotychczasowy styl pracy charytatywnej, a - co siê chwali - pojawi³y siê nowe mo¿liwo¶ci pomocy charytatywnej, zwi±zane z Uni± Europejsk±, które Parafia pomy¶lnie wykorzystuje. Wielkim zmys³em organizacyjnym w tej dziedzinie okaza³ siê ks. Jan Seremak. Zatem do ksiêdza Proboszcza i ks. Jana proszê kierowaæ pytania dotycz±ce pomocy jak± obecnie udziela siê w naszej parafii potrzebuj±cym. A£: Obiecujê zatem spotkaæ siê z nimi i zapytaæ o to, co dzi¶ parafia ¶w. Brata Alberta robi dla „swoich biednych”.
19 marca br. Rada Miasta Krakowa podjê³a uchwa³ê zmieniaj±c± nazwê pierwszego nowohuckiego placu w os. Willowym z placu im Piotra O¿añskiego na plac Przy Poczcie.
(f)
Niedzielny Salon NH+ go¶ci³ wyj±tkowych mê¿czyzn. Z mieszkañcami Nowej Huty spotkali siê Jerzy Stuhr, Jerzy Fedorowicz, Jacek Strama i Bartosz Szyd³owski, opowiadali o tym jaki by³ teatr w Nowej Hucie, o realiach teatralnych oraz o swoich planach i marzeniach.
Do rozmowy o teatrach w Nowej Hucie zaproszone zosta³y cztery osoby. Tak siê z³o¿y³o, ¿e byli to panowie, bez których nowohucki teatr, mo¿na ¶mia³o powiedzieæ, nie istnia³by w obecnej formie. O swojej przygodzie z Now± Hut± jako pierwszy opowiada³ Jerzy Sturh. Okaza³o siê, ¿e zaczê³a siê ona do¶æ wcze¶nie, ju¿ pod koniec lat 50 kiedy to przyje¿d¿a³ do Teatru Ludowego aby wtedy jeszcze ogl±daæ przedstawienia. Pierwszy raz na deskach nowohuckiego teatru Jerzy Sturh pojawi³ siê pod koniec lat 60, kiedy w „Kordianie” zagra³ epizodyczn± rolê, „garbusa przewijaj±cego siê w tle”. Z Hut± zwi±za³y go nie tylko stosunki zawodowe, tu bowiem, na os. Na Stoku, mieszkali w latach 70 jego rodzice, których jak sam wyznaje, odwiedza³ bardzo czêsto. Potem ju¿ by³ Jerzy Sturh jakiego znamy i kojarzymy - „Iwona, ksiê¿niczka Burgunda”, „Mieszczanin szlachcicem”, „Ryszard III”, czyli przedstawienia, które wykreowa³y nowy wizerunek Teatru Ludowego. Jak wspominali Jerzy Federowicz i Jerzy Sturh „Iwona, ksiê¿niczka Burgunda” rozpoczê³a prze³om w Ludowym. To by³a zmiana pokoleniowa. Wraz z Jerzym Sturhem przyby³ tu dziesiêcioosobowy zespó³ ludzi, dla których teatr stanowi³ sens ¿ycia. „Wtedy dla nas nie by³o rzeczy nie do zrobienia, tu wszyscy s³u¿yli¶my jakiej¶ sprawie, stanowili¶my zespó³”. Obaj panowie, jak równie¿ obecny dyrektor Teatru Ludowego Jacek Strama, podkre¶lali, ¿e teatr ma swoj± misjê do spe³nienia. Równie istotny jak wymiar artystyczny okaza³ siê dla nich pierwiastek edukacyjny, Jerzy Sturh wyzna³, ¿e dla niego nowohucka publiczno¶æ to „eksplozja m³odo¶ci” a graj±c np. Szekspira ma ¶wiadomo¶æ, ¿e czê¶æ publiczno¶ci nigdy nie przeczyta³a i nie przeczyta jego sztuki, wiêc to co zobaczy bêdzie jej wyobra¿eniem o tym wyj±tkowym pisarzu. - To nie mog³a byæ eksplozja moich poszukiwañ artystycznych, to nie móg³ byæ wyra¼nie autorski teatr - wyzna³ Jerzy Sturh. Takie patrzenie na teatr wymaga pewnej odpowiedzialno¶ci za „zgodno¶æ z orygina³em” i trzymania w³asnej pomys³owo¶ci na wodzy. Tego problemu, jak siê okaza³o, nie ma Bartosz Szyd³owski. Dyrektor Teatru £a¼nia Nowa, teatr postrzega jako przestrzeñ, która ma prowokowaæ, zmuszaæ do my¶lenia, czasem nawet dra¿niæ po to, ¿eby zachêciæ do rozmowy. - Jestem przeciwny targetowaniu teatru, nie robimy teatru dla konkretnej grupy, nie chcemy szablonów ani etykietek - powiedzia³ Bartosz. Wyzna³, ¿e nie przeszkadza mu brak typowej sali teatralnej. Surowy charakter przestrzeni, w której £a¼nia Nowa prezentuje sztuki jest wyj±tkowy. Tu nie ma podzia³u na scenê i widowniê. Dystans miedzy aktorem a odbiorc± przedstawienia zanika, wszyscy s± dotykani przez Sztukê. Zdradzi³ te¿, ¿e powstaj±ca w £a¼ni nowa sala bêdzie najwiêksz± i najlepiej wyposa¿on± sal± widowiskow± w Krakowie.
Obaj dyrektorzy Jacek Strama i Bartosz Szyd³owski wyznali, ¿e w teatrze bardzo wa¿na jest infrastruktura. Wspó³czesny widz potrzebuje wygód jak chocia¿by parking, potrzebuje miejsca gdzie móg³by siê po przedstawieniu zatrzymaæ na chwilê i porozmawiaæ. Kawiarenki gdzie mo¿na usi±¶æ przed czy po spektaklu. Tego wyra¼nie nowohuckim teatrom brakuje.
Kiedy przyszed³ czas na pytania od publiczno¶ci pojawi³a siê miedzy innymi propozycja ponownego wystawienia spektakli, które w latach 50. i 60. zachwyca³y nowohuck± publiczno¶æ. - Ale jak mieliby¶my to zrobiæ? - zapyta³ Jerzy Stuhr. To jest absolutnie niemo¿liwe. Teatr jest efemeryczny, jest wytworem danych czasów, tworzy go konkretna grupa osób.
Mo¿e zatem warto popêdziæ do teatralnej kasy, zanim genius loci naszych czasów obejdzie na zawsze.
A£ Od lewej: Jerzy Stuhr, Bartosz Szyd³owski, Jacek Strama i Jerzy Fedorowicz.
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".