Teatr Ludowy jest jedyną w Polsce placówką teatralną realizującą duży projekt edukacyjny pod nazwą TERAPIA PRZEZ SZTUKĘ
Terapia przez sztukę nie jest głównym celem rocznego studium o tej samej nazwie, które działa przy krakowskim Teatrze Ludowym. Bo studium, to nie ośrodek terapii. I jeśli coś w wyniku uczestnictwa w zajęciach zmieni się w samym uczestniku na lepsze, stanowi to raczej pozytywny skutek uboczny udziału w zajęciach. - Słuchacze przychodzą na zajęcia ze świadomością, że zdecydowali się na bardzo wymagające i praktyczne szkolenie. Jest to intensywny kurs nastawiony na kształcenie. Jego specyfika polega na tym, że wszystko przechodzi się ćwicząc na sobie – definiuje istotę tego nietypowego kursu dr Inka DOWLASZ, kierownik i założycielka studium, reżyserka i psycholog, którą poprosiliśmy o krótką rozmowę.
+ Skąd wziął się pomysł prowadzenia Studium „Terapia przez sztukę”?
– Studium jest częścią większego projektu, który nazywa się tak samo: „Terapia przez sztukę”. Przy Teatrze Ludowym rozwija się on już od kilkunastu lat. W jego ramach prowadzone są różne specjalistyczne kursy i warsztaty nastawione na rozwój siebie samego albo też np. na pomoc osobom niepełnosprawnym. Działa również, prowadzone także przeze mnie, Studio Improwizacji. Jest to roczne studium dla instruktorów teatralnych (i nie tylko). To najmłodsza, jeśli można tak powiedzieć, odsłona naszego teatralnego projektu. + Na czym polegają wasze zajęcia?
- Zajęcia mają głównie charakter warsztatów. Ich istotę stanowi doświadczenie ciała i zrozumienie mechanizmów jakie nim rządzą. To szczególnie interesujące dla tych, którzy nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z grą aktorską. Przecież aktorstwo to nie tylko deklamowanie tekstów, ale świadomość własnego ciała, otwarcie się na samego siebie oraz na i innych. Ten praktyczny wymiar zajęć w ramach studium jest niezwykle istotny. Instruktor teatralny, który przeszedł na sobie pewne etapy procesu twórczego, instynktownie wie, czego ma wymagać później od swoich podopiecznych. Nasi absolwenci często podkreślają, że udział w zajęciach wpływa w pozytywny sposób na ich codzienne życie. Niektórzy z nich mówią: Po zakończonych zajęciach mam wrażenie, że wracam „mocniejsza” do swojego domu: nie boję się marzyć i podejmować trudnych decyzji. + Skoro tak mówią, to znaczy, że w trakcie zajęć doświadczają również wielu ciepłych emocji, empatii…
- To prawda. Dla wszystkich pedagogów pracujących w studium, ważne jest odpowiednie podejście do uczestników zajęć. Spotkania są prowadzone tak, jakby brała w nich udział jedna osoba. I to widać również po tej drugiej stronie – z perspektywy przysłowiowej „szkolnej ławki”. Słuchacze to doceniają, widzą że stosunek prowadzących do nich jest ciepły i przyjacielski, a relacje między słuchaczami są szczere i bezpośrednie. Taka atmosfera bardzo sprzyja wzajemnemu poznaniu – zarówno siebie, jak i drugiego człowieka. Każdego z członków naszego studium chcemy poznać, a także odkryć jego talenty i jego indywidualną wrażliwość + A jak to wygląda konkretnie?
- Poznanie siebie i innych, to podstawowy cel wszystkich zajęć w ramach naszego studium. Jednakże najpełniej – zdaniem wielu słuchaczek – odbywa się to na warsztacie „Ruch i praca nad tekstem”, prowadzonym przez Mateusza Przyłęckiego. Spotkania te uczą otwartości, pozwalają się odprężyć i zrelaksować. Ponadto są bogate pod względem formy i treści. Można więc wynieść z nich praktyczną wiedzę i zaadoptować na własne potrzeby, np. we własnej pracy zawodowej. Niewyczuwalna na zajęciach w studium jest różnica wieku, poglądów itp. Wtedy każdy, w swoim tempie, otwiera się na kolejnych słuchaczy – lub szerzej: na drugiego człowieka. + Czym kończy się nauka w studium?
- Wieńczy ją tzw. finałowy koncert. Każdy z sześciu pedagogów przygotowuje w ramach swoich zajęć grupę słuchaczy do występu na nim – przed prawdziwą publicznością. Często wiążą się z tym wydarzeniem specyficzne wspomnienia. Dwa lata temu jedna z uczestniczek na kilka minut przed finałowym pokazem straciła przytomność. Nie było innego wyjścia, w graną przez nią postać wcielił się osobiście Jarosław Szwec, który prowadzi w studium zajęcia z budowania spektaklu teatralnego oraz dykcji. + Czy ukończenie studium daje jakieś uprawnienia czy kwalifikacje terapeutyczne?
- Jeśli mówimy o terapii w sensie ścisłym, to oczywiście nie. Ale daje wiele umiejętności bardzo przydatnych w pracy z młodzieżą, także tą, tzw. trudną. Zresztą wszyscy absolwenci stwierdzają zgodnie, że studium to jedynie początek drogi – inspiracja do dalszej edukacji. Samo Studium Terapii przez Sztukę nie wystarczy, by czuć się w pełni wykwalifikowanym do prowadzenia zajęć terapeutycznych. Nauka w nim dużo jednak daje, zwłaszcza osobom chcącym założyć, lub już prowadzącym amatorskie zespoły teatralne. Zresztą wielu absolwentów naszych zajęć podejmuje o wiele śmielej zajęcia z dziećmi i młodzieżą (również niepełnosprawną). Natomiast ci, którzy już takie prowadzą, przenoszą dobre przykłady z naszego kursu na swoje pola działania + Do kogo konkretnie adresowana jest wasza oferta?
- Studium nie zamyka się tylko na instruktorów teatralnych, chcących podwyższyć swoje kwalifikacje. Jego oferta skierowana jest do każdego, kto chce przeżyć na sobie twórczy proces aktorskiego dochodzenia do roli, a także dotknąć sobą w – na miarę możliwości – intensywny sposób nieznającej granic sztuki teatru. Z naszej dotychczasowej praktyki wynika, że szczególnie zainteresowani możliwością uczestnictwa w studium są – oprócz instruktorów – nauczyciele, pedagodzy i studenci, którzy w przyszłości zamierzają pracować z dziećmi i młodzieżą. + Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Jan L. Franczyk
Foto: Karol Pantelewicz
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".