Dzisiaj parę słów na temat zanęcania. Jak dobrze wiadomo, wstępne zanęcanie łowiska znane jest od stuleci jako skuteczny sposób wabienia ryb w określone miejsce. Już kilkaset lat temu stosowano na przykład zanęcanie jako sposób przyciągania brzan w łowisko. Wrzucano wówczas do wody kule błota zmieszanego z tysiącami posiekanych dżdżownic. Błoto w wodzie smużyło, a w tej smudze zawieszone były kawałki mięska, które brzanom smakowały wyjątkowo.
Dzisiaj zanęcanie wstępne jest powszechnie uznanym i stosowanym elementem wędkarskiej taktyki. Zanęcanie łowiska stosuje się przeważnie w wodach stojących, głównie przed łowieniem leszczy, linów i karpi. Podstawowym celem takiego zanęcania jest zgromadzenie ryb w określonym miejscu oraz nakłonienie ich do brania określonej przynęty na haczyku. Ale zanęcanie łowiska może okazać się korzystne także w rzekach. Na przykład w utworzonych tam basenach pomiędzy wychodzącymi w główny nurt główkami. Takich miejsc jest sporo chociażby na Wiśle w okolicach Krakowa czy Niepołomic.
A czy zanęcanie zawsze przynosi oczekiwane przez nas efekty? Otóż, jak pokazuje praktyka, zanęcanie nie zawsze jest skuteczne. Przede wszystkim efekt zanęcania zależny jest od gustów ryb w danym akwenie. W jednym zanęcanie może nie przynieść oczekiwanych efektów dlatego, że po prostu zanęta rybom nie smakuje. W innym, odwrotnie, pozornie martwa woda, nagle okazuje się doskonałym łowiskiem, bo rybom zasmakowała. I jeśli nasza zanęta będzie tym, czego ryby szukają, to możemy zatrzymać je w jednym miejscu przez wiele dni. Ryby nabiorą zaufania do tego miejsca. Będą je odwiedzać regularnie, o stałych porach, spodziewając się tam nowej porcji pożywienia. Oczywiście wybór rodzaju zanęty zależy od tego, jakie ryby chcemy łowić. Ale w zależności od rodzaju zanęty mogą pojawić się pewne problemy. Na przykład chcąc łowić leszcze lub liny zaczynamy wybrane miejsce zanęcać siekanymi czerwonymi robakami. I super. Tyle tylko, że w tak zanęconym łowisku pojawia się nam nagle sporo małych okoni, które zaroiły się przy zanęcie i przeszkadzają w łowieniu. W takie sytuacji lepiej zanęcić słodką kukurydzą z puszki. Wtedy zniknie problem z małymi okonkami.
Należy pamiętać też o właściwej ilości wrzuconej w wodę zanęty. Jeśli będzie jej zbyt mało, ryby poradzą sobie z nią w ciągu kilku minut i odpłyną. Jeśli będzie jej za dużo, jej zwały mogą zacząć zalegać na dnie. Po pewnym czasie taka zanęta może zacząć się psuć i – zwłaszcza w niewielkich zbiornikach z wodą stojącą – zakwaszać taką wodę.
Sporządzając zanętę dobrze jest też pamiętać o dodatkach, jakie możemy dodać do zanęty. Dobrymi dodatkami są mączka rybna, atraktory karpiowe czy słodziki oraz zapachy do ciast (na przykład wanilia). Pobudzają one apetyt ryb, które dzięki temu dłużej pozostają w łowisku.
I pamiętaj wędkarzu! Zawsze stosuj świeżą zanętę. Bo jeśli do jej sporządzenia wykorzystasz stare składniki, zanęta nie zadziała, albo nawet gorzej – przepłoszy ryby z zanęcanego miejsca.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia August 22 2025
24 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".