Nawigacja
· Strona główna
· Nowohuckie Linki
· Fotohistorie
· Szukaj
· Dzielnice
· NH - Miejsce dobre do życia
W Głosie
 Felietony
 Miss Nowej Huty -
XXI edycja

 Nowohucianie
 Humor
 Prawnik radzi
Ostatnie artykuły
· [2024.11.15] Późnoje...
· [2024.11.15] Koniec ...
· Na niedzielę 17 list...
· [2024.11.15] Panika ...
· [2024.11.08] Na list...
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Na sprzedaż działka ...
· Akcja poboru krwi
· Krótkie włosy - piel...
· Sekcja rekreacyjna G...
· TBS w nowej hucie?
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum
Tak było 40 lat temu. 13 grudnia 1981 roku. – STAN WOJENNY BYŁ SZOKIEM
Władze PRL przygotowywały się do rozprawy z „Solidarnością" już od pierwszych dni po jej powstaniu. Przygotowana na wiele miesięcy wcześniej, wymierzona w „Solidarność” i działaczy opozycyjnych operacja rozpoczęła się 13 grudnia 1981 r. Większość Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziała się tego dnia nad ranem. Była niedziela. Nie działały telefony. Telewizja i radio nadawały muzykę poważną. O godz. 6.00 wyemitowano przemówienie Jaruzelskiego, a o 9.00 powtórzono je w telewizji.
Generał ogłosił powstanie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która przejęła rządy w kraju. Twierdził, iż wprowadzenie stanu wojennego nastąpiło w chwili ostatecznego zagrożenia: „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. […] Już nie dni, ale godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę”. O doprowadzenie do konfrontacji oskarżył przywódców „Solidarności”: „Awanturnikom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki”. Spikerzy ubrani w wojskowe mundury w kolejnych godzinach podawali, jakie ograniczenia nałożył na Polaków stan wojenny.
Przeciwko polskiemu społeczeństwu użyto całej siły komunistycznego państwa: 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów oraz kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy SB. Wyposażono ich w 1396 czołgów oraz blisko 2 tys. transporterów opancerzonych. Już pierwszej nocy stanu wojennego internowano niemal 3 tys. osób - głównie działaczy „Solidarności” i ugrupowań opozycyjnych. Znaleźli się wśród nich także Gierek i jego najbliżsi współpracownicy, których zatrzymano dla propagandowego efektu. Komuniści zajęli również siedziby ogólnopolskich i regionalnych władz „Solidarności”, w wielu przypadkach bezmyślnie niszcząc przechowywany w nich sprzęt.
Zgodnie z dekretem wprowadzającym stan wojenny, zakazano strajków, manifestacji i wszelkich akcji protestacyjnych. Na obszarze całego kraju wprowadzona została godzina milicyjna od 22.00 do 6.00. Setki zakładów zmilitaryzowano, zapowiadając, iż strajk w nich równoważny jest dezercji, a więc za udział w nim grozi kara śmierci. Przerwano łączność telefoniczną. Wszystkie przesyłki pocztowe zostały objęte cenzurą. Zamknięte zostały granice. Bez specjalnej przepustki nie można było opuścić miejsca zamieszkania. Zawieszono wszystkie organizacje społeczne, w tym związki zawodowe. Nadawano tylko jeden program telewizyjny i radiowy, zawieszono wydawanie większości pism. Ukazywała się jedynie „Trybuna Ludu” - organ PZPR oraz „Żołnierz Wolności”. Później, po weryfikacji dziennikarzy, zaczęto wydawać gazety regionalne. W Małopolsce zaczęło ukazywać się tzw. „Gadzie echo” - od początkowych liter trzech tytułów: Gazety Krakowskiej, Dziennika Polskiego i Echa Krakowa. Na kilka tygodni zawieszono pracę szkół wyższych i lekcje w szkołach.
Atmosferę grozy na ulicach potęgowały wszechobecne czołgi, transportery opancerzone i wojskowe patrole. Wobec braku dostępu do informacji krążyły najróżniejsze pogłoski. Ponieważ samo pojęcie „stan wojenny” nie było znane (wcześniej mówiono o stanie wyjątkowym), wiele osób interpretowało jego wprowadzenie jako oznakę wybuchu wojny. Wkrótce okazało się, że rzeczywiście trwa wojna – tyle, że z własnym narodem.
Pomimo zapowiadanych surowych kar pracownicy wielu zakładów na wprowadzenie stanu wojennego zareagowało strajkami. W Małopolsce do największych strajków doszło w Hucie im. Lenina (13–15 grudnia), „Montinie" (14–16 grudnia), „Telpodzie" (14–16 grudnia), Akademii Górniczo-Hutniczej (14–15 grudnia). Krótkie protesty miały też miejsce 14 grudnia 1981 m.in. w „Elbudzie", „CeBeA" czy w „Armaturze". Protesty władza pacyfikowała przy użyciu oddziałów ZOMO i wojska.
Strajkujący w większości wypadków przyjmowali strategię biernego oporu. Niekiedy jednak przygotowywano się do obrony. Tak stało się między innymi w kopalni Wujek w Katowicach. By złamać opór górników, pluton specjalny ZOMO otworzył do nich ogień z broni maszynowej. Stało się to 16 grudnia 1981 r. Sześciu górników zginęło na miejscu, trzech zmarło w szpitalu. Byli to: Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Zenon Zając, Zbigniew Wilk, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński i Joachim Gnida.
Masakra w Wujku doprowadziła nie tylko do zakończenia strajku w tej kopalni, lecz także do załamania protestów w całym kraju. Ludzie zobaczyli, że komuniści są gotowi użyć wszystkich możliwych środków, by złamać opór społeczeństwa. W następnych dniach pacyfikowano kolejne miasta i fabryki.
W Małopolsce internowano 179 działaczy związkowych, a do 30 kwietnia ich liczba wzrosła do 349. W tym czasie aresztowano 303 osoby, a 101 zostało skazanych przez sądy.
Tak zaczął się kolejny, tragiczny rozdział w historii Polski – czas stanu wojennego.
Jan L. Franczyk


 
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Reklama


Wygenerowano w sekund: 0.07 29,774,664 unikalnych wizyt