Jak to się stało, że Lech Wałęsa z dnia na dzień przestał być ulubieńcem salonów i politycznych sierot po PRL-u? Jak to się stało, że wielki front obrony Wałęsy przed „oszczerstwami” IPN-u i „pomówieniami” zwolenników lustracji, dziś rozpłynął się jak fatamorgana? Gdzie są Niesiołowski, Kwaśniewski i Komorowski, którzy zgodnie upominali się o pomnik dla narodowego symbolu? Gdzie jest dziś Tusk, który wysłał Wałęsę do szacownej Rady Mędrców, która miała dyskutować o przyszłości Europy i świata?
Nagle prysła mydlana bańka, nagle wszyscy przypomnieli sobie prezydenturę Wałęsy, karierę Wachowskiego i nigdy nie dotrzymane obietnice. Nagle okazało się, że Palikota nie stać na honorarium dla „twórcy Solidarności”, że to irlandzki miliarder Ganley opłacił występy Wałęsy na kongresach partii Libertas w Rzymie i Madrycie. Zrzedła mina propagandzistom Platformy, którzy za histerią „w obronie” Wałęsy chcieli ukryć skutki nadciągającego kryzysu. Wałęsa pokazał im język i poszedł do Giertycha, obrażony na Tuska za to, że syn znalazł się na ostatnim miejscu wyborczej listy PO w Gdańsku. Teraz kombinuje, jak wykorzystać zafundowaną mu przez Platformę popularność i znowu zagrać o jakąś dużą stawkę: prezydenta Europy, prezydenta Polski, a może tylko o irlandzką kasę?
Wałęsa wie co robi. Co mu mogą ofiarować Tusk z Palikotem? Fotel przy scenie, na której Platforma rozgrywa swój spektakl dla naiwnych? Miejsce w loży, wśród dawnych wrogów: Mazowieckiego, Krzaklewskiego, Michnika? A może jeszcze mniej – ochronę przed pytaniami prokuratury o dokumenty, które podobno tajemniczo zniknęły? Wałęsa ma wiele sprytu i dobrze przeczuwa, że szczyt popularności Platforma ma już za sobą.
Co innego międzynarodowa partia, która marzy o podboju Europy. Zanim skończą się jej fundusze, znów będzie można trochę namieszać w politycznym rondlu. A dzisiejsze otoczenie Wałęsy tylko marzy o tym, żeby przestać odkurzać historyczne gablotki i znowu zakosztować emocji kolejnej kampanii. Co się stanie, gdy Libartas przyciągnie tłumy? Wałęsa ma 66 lat, ale Reagan miał 70 gdy został prezydentem, a rządził przez dwie kadencje. Jeszcze wiele może się wydarzyć i dla człowieka, który źle czuje się w roli emeryta, świat polityki znów staje otworem.
A jeżeli Libertas okaże się niewypałem? Nie zdobędzie mandatów w euro parlamencie i opadnie z sił w ciągu pięciu lat, do następnych wyborów? Nie przejmujmy się, Wałęsa sobie poradzi. Niektórzy z nas jeszcze pamiętają jak wyparł się BBWR-u (Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform), który w wyborach do Sejmu w 1993 roku zdobył ledwie pięć procent głosów. Jeżeli Liga Rodzin, obecne śladowe poparcie, zamieni na niewiele większe pod szyldem Libertasu, Wałęsa odejdzie tak samo szybko jak przyszedł, w nadziei, że znów trafi się jakaś polityczna oferta, podobna do tej, którą dwa lata temu zaoferowali mu przeciwnicy rozliczania przeszłości. A jeżeli się nie trafi, to zawsze będzie można wrócić między gablotki i zająć się pisaniem kolejnej autobiografii.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia May 21 2009
1654 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".