Próba odwołania ze stanowiska ministra skarbu Jacka Rostowskiego nie udała się, bo udać nie mogła. Prawo i Sprawiedliwość, które zgłosiło wotum nieufności dla ministra, nie dysponuje sejmową większością, wniosek miał więc znaczenie symboliczne. Dyskusja wokół tej niedoszłej dymisji dała jednak wiele do myślenia, zarówno ekonomistom, jak i zwykłym obywatelom.
Bezpośrednim powodem wotum nieufności był brak reakcji rządu na rosnące ceny paliw. Jednym ze składników ceny benzyny i oleju jest akcyza, czyli podatek, pobierany przez państwo. Gdyby rząd Tuska zdecydował się akcyzę nieco obniżyć, ceny na stacjach benzynowych mogłyby spaść nawet o złotówkę, a to przełożyłoby się na ceny niemal wszystkich towarów. Rząd jednak ani myśli o zahamowaniu wzrostu cen, licząc na to, ze przed wakacjami obywatele są mniej skłonni do protestów, a po wakacjach może wydarzy się jakiś cud – Tusk lubi używać tego słowa – i ceny ropy na światowych rynkach wreszcie zaczną spadać.
Niestety. Prognozy fachowców są wręcz przeciwne i cena ropy może jesienią pobić kolejne rekordy. Czy rząd się tym przejmuje? Tylko trochę, ponieważ sondaże wskazują na ponad 40 procentowe dla Platformy Obywatelskiej. Dopóki poparcie nie spada, rząd będzie spokojnie znosić ataki opozycji.
Jednak tym razem argumentów do obrony ministra Rostowskiego nie było zbyt wielu. On sam wygłosił nudny referat, z którego wynikało, że rząd ma rozmaite plany, których realizacja poprawi sytuację ekonomiczną kraju. Na razie nie jest jasne czym zajmuje się ministerstwo, ale – jak zapowiada Rostowski – już wkrótce zabierze się do roboty. No, może po wakacjach, bo teraz trudno wymagać wysiłku od przemęczonego rządu. Podczas debaty sejmowej na najbardziej przemęczoną wyglądała minister Kopacz, ta od służby zdrowia, ale trudno się dziwić, bo ze zdrowiem w Polsce coraz gorzej.
Brak reakcji na rosnące ceny, przede wszystkim żywności, paliw i energii, to nie jedyne pretensje do ministra skarbu. Nic nie słychać o pilnie potrzebnej reformie publicznych finansów, nic się nie mówi o obniżeniu horendalnie wysokich podatków, a obsada urzędów skarbowych swoimi ludźmi jak na razie zaowocowała spadkiem efektów pracy. Brak jest pieniędzy na podwyżki w tzw. budżetówce, brak na godziwe wynagrodzenia dla nauczycieli, ale tego samego dnia, w którym odrzucono wotum nieufności dla Rostowskiego, Platforma przeforsowała ustawę, znosząca ograniczenia wynagrodzeń dla swoich prezesów i zarządów w spółkach skarbu państwa. Tym samym koledzy i znajomi ministrów, obejmujący posady w tych spółkach, nie będą już skrępowani w uzyskiwaniu dochodów, sięgających nawet setek tysięcy złotych miesięcznie. Na to m.in. potrzebne są wpływy z akcyzy za benzynę.
Premier Tusk przekonywał, że nie ma powodu przejmować się drogą benzyną, bo przecież samochodami jeżdżą przede wszystkim ludzie bogaci. To nieprawda: ceny benzyny wpływają na koszt transportu, a to z kolei przekłada się na ceny niemal wszystkich produktów i najbardziej dotyka najbiedniejszych. Ale cóż to obchodzi ministrów Platformy – przed nimi wakacyjne wojaże, jak najdalej od nudy rządowych gabinetów.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia June 20 2008
1165 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".