Zgodnie z zapowiedzi± dzisiaj parê s³ów o wiêkszych leszczach. O takich, które pozostaj± w pamiêci wêdkarza na d³ugo. I jeszcze raz pozwolê sobie przytoczyæ w tej materii opiniê Jacka S. Jó¼wiaka o leszczach, zamieszczon± w jego przeciekawej ksi±¿ce „Sztuka ³owienia ryb w rzece”. Jó¼wiak pisze tak: „Okazuje siê, ze ryby te potrafi± dzielnie walczyæ i potargaæ niepoprawnie skonstruowane zestawy. Umiej± wykorzystaæ ka¿d± niedoskona³o¶æ wêdkarskiego warsztatu, nerwowo¶æ, brak refleksu, zbyt si³owe hole. Trzykilowy leszcze – a du¿o ich w polskich rzekach – przynosi satysfakcjê najbardziej wymagaj±cemu ³owcy.
Okazuje siê potem, ¿e miêso pogardzanej dot±d ryby bywa wyj±tkowo smaczne – niektórzy porównuj± je do prawdziwie delikatesowego karpia. Grube o¶ci przestaj± przeszkadzaæ, ¶luz nie jest taki niemi³y, jak u mniejszych osobników. Mitem okazuje siê brudolubno¶æ leszczy – co prawda ³owi siê je regularnie przy ka¿dym niemal „berglu”, zrzucie ¶cieków komunalnych, ale wiêcej ryb i wiêksze trafiaj± siê na pe³nej wodzie, na nurcie wrêcz”.
Je¶li chodzi o wspomniane przez Jó¼wiaka o¶ci i smak leszczowego miêsa – wszystko siê zgadza. W latach siedemdziesi±tych ubieg³ego wieku, wraz z bratem je¼dzili¶my przed ¶witem nad jedn± z zatoczek zbiornika zaporowego w Czchowie. Oczywi¶cie sam zbiornik wygl±da³ wtedy zupe³nie inaczej ni¿ dzisiaj, gdy fragmentami przypomina bajoro, a nie jezioro – a przecie¿ jeziorem czchowskim by³ zwany, a i dzi¶ wielu nazywa go tak samo. Ale wracaj±c do wspomnieñ… Na wod± zjawiali¶my siê, gdy jeszcze by³ pó³mrok. Urz±dzali¶my stanowiska, rozk³adali¶my sprzêt. Do wody posy³ali¶my niewielk± ilo¶æ zanêty. I po kilkunastu minutach, wraz ze wschodz±cym s³oñcem, w zatoczce pojawia³y siê leszcze. Takie na trzydzie¶ci piêæ, czterdzie¶ci centymetrów. Z takiej wyprawy przywozili¶my trzy, cztery najwiêksze sztuki. Na grila. I wieczorem by³a prawdziwa uczta. Nie wiem, czy by³a to kwestia okoliczno¶ci, otoczenia, zapachu unosz±cego siê nad grilem, czy kwestia wakacji, ale smak tego zgrilowanego leszcza by³ niezapomniany. A miêso, oddzielane widelcem od grubych o¶ci, zsuwa³o siê na talerz ca³ymi p³atami. Bia³e, bardzo smaczne miêso. Wspomniana zatoczka by³a moim najlepszym ³owiskiem leszczy. Ju¿ jej nie ma. W jej miejscu jest b³oto i wyrastaj±ca z niego ro¶linno¶æ.
Dzisiaj wraz z kolegami po kiju leszczy musimy szukaæ ju¿ gdzie indziej. Niez³e sztuki trafiaj± siê na przyk³ad w jeziorze ro¿nowskim. Ale coraz czê¶ciej zaczynamy ich szukaæ w rzekach. Bo w rzekach równie¿ mo¿na trafiæ na prawdziwe olbrzymy. A o tym, na jakie miejsca zwróciæ uwagê, czyli gdzie szukaæ leszczy w rzece, napiszê ju¿ w przysz³ym tygodniu.
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia April 28 2023
417 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".