Nawigacja
· Strona główna
· Nowohuckie Linki
· Fotohistorie
· Szukaj
· Dzielnice
· NH - Miejsce dobre do życia
W Głosie
 Felietony
 Miss Nowej Huty -
XXI edycja

 Nowohucianie
 Humor
 Prawnik radzi
Ostatnie artykuły
· [2024.12.20] O karpi...
· [2024.12.20] Paradok...
· Na niedzielę 22 grud...
· [2024.12.20] Stracon...
· [2024.12.13] Na bole...
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Na sprzedaż działka ...
· Akcja poboru krwi
· Krótkie włosy - piel...
· Sekcja rekreacyjna G...
· TBS w nowej hucie?
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum
[2023.03.03] I jeszcze parę słów o jaziu
Tydzień temu wspomniałem, że do ryb „marcowych” niewątpliwie należy jaź. I krótko scharakteryzowalem to, czym i na co łowić go wiosną. Dzisiaj chciałbym jeszcze dopisać parę słów o tej rybie, bo sprawia ona – zwłaszcza mniej doświadczonym wędkarzom – pewne kłopoty.
Jaź lubi być na przykład mylony z płocią. Do czasopism wędkarskich od lat trafiają zgłoszenia rekordowych płoci, które po bliższym sprawdzeniu okazują się być średniej wielkości jaziami. Tymczasem najprościej jest odróżnić obie ryby po… oczach. Tylko płoć w swojej tęczówce miewa pomarańczowe akcenty. Jaź spogląda na nas szarymi, chłodnymi, czasami tylko lekko zażółconymi ślepiami. Ale gdy zyskamy już większe wędkarskie obycie, bez trudu zauważymy i inne różnice. I w kolorze płetw i w budowie ciała.
Oczywiście kłopoty z jaziem nie kończą się wraz z bezbłędnym rozpoznawaniem tego gatunku. Ciekawe uwagi na temat jazia poczynił także, wspominany przeze mnie w tym miejscu autor ciekawej książki „Sztuka łowienia ryb w rzece” Jacek S. Jóźwiak, który tak pisał o jaziu: „To przecież ryba, która – zupełnie słusznie – wyrobiła sobie opinię nieufnej i ostrożnej. Należy więc, bez względu na metodę połowu, przyjąć taktykę myśliwego, zapatrzeć się w indiańskie marzenia z dzieciństwa. Cisza, spokój, wtopienie się w tło. Jak najmniej szerokich i gwałtownych ruchów… Ryby może spłoszyć nawet nieostrożne położenie wędziska na twarde, niczym nie wyciszone widełki podpórek, głęboki kaszel czy raptowne podniesienie się ze stołeczka. Natomiast cicha rozmowa z sąsiadem powinna być bezpieczna, chyba że dysponuje się gregoriańskim basem – niskie dźwięki są znakomicie odbierane przez ryby. Łowienie jazi z brzegu odmładza – tylko ci, którzy nie wstydzą się przyznać do swoich fascynacji postaciami z książek Maya czy Coopera, mogą liczyć na dobre wyniki w łowieniu. Zresztą nie tylko jazi – wiele jest ryb, które od dorosłego faceta wymagają powtórki z dziecięctwa, czyli maskowania się, łowienia na kolanach i w przykucu, podchodzenia do brzegu z najwyższą ostrożnością….”.
Trudno się z uwagami Jóźwiaka nie zgodzić. Hałas, głośne śmiechy i nawoływania nigdy nad wodą – jeśli pojechaliśmy na ryby – wskazane nie są. W trochę lepszej sytuacji wydają się być wędkarze, którzy zamiast łowić z brzegu, brodzą w nurcie rzeki. Wędrowanie po ostrogach czy starych opaskach specjalnie jazi nie płoszy. Byle tylko nadmiernie nie chlapać, nie wzbijać tumanów mułu, nie stawiać ciężko stopy na pojedyncze gałęzie faszyny czy nie przewracać kamieni.
I pamiętajmy – już pierwsza marcowa eksplozja ciepła, a takie zdarzają się nawet w połowie marca, przyprowadza do brzegu serki jazi. A wśród spotkać można sztuki całkiem przyzwoite. Oczywiście jeśli chodzi o ich wielkość.
Jakub Kleń
 
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Reklama


Wygenerowano w sekund: 0.06 30,009,767 unikalnych wizyt