Coraz bardziej młodzi ludzie poddają się terrorowi mediów społecznościowych. Spotykamy na swojej drodze internautów, którzy oceniają innych przez pryzmat uzyskanych laików, chociaż nie koniecznie jest to dla nich pozytywne. Na Facebookach, czy Instragramach ich użytkownicy w sposób ekshibicjonistyczny prezentują swoje działania i zachowania. Odsłaniają nie tylko to co robią, ale wręcz pławią się w swojej prywatności. Oczekują w zamian tego samego, czy tylko?
W życiu przedsieciowym budowaliśmy swoją ocenę na poglądach wyrażanych przez ludzi nam znanych, z którymi mieliśmy kontakt. Z reguły były to dla nas jakieś autorytety, a na pewno z tymi opiniami się liczyliśmy. Teraz obnażmy się na facebooku przed różnymi ludźmi, których coraz mniej znamy lub mamy z nimi sporadyczne kontakty. Staramy się ich pozyskać w różny sposób, chwaląc się swoimi sukcesami. Nie zdajemy sobie sprawy, że to raczej budzi niechęć, bo ludzie nie lubią jak komuś się powodzi, a na pewno w podświadomości mu zazdroszczą. Stąd czujemy się zaskoczeni, gdy otrzymujemy komentarze krytyczne, a oczekujemy innych.
Moim zdaniem nic nie zastąpi bezpośredniej rozmowy ludzi, którzy szczerze chcą się ze sobą skontaktować. To jest jedyna prawdziwa droga autentycznego kontaktu. Tylko podczas bezpośredniej rozmowy możemy wykonać gesty i posiłkować się mimiką, które dają wiarygodny kontakt. Prowadzenie polemiki na facebooku jest sztuczne i właściwie niemożliwe. Każdy pozostaje przy swoich poglądach i liczą się tylko emocje, a nie rozum i racjonalne argumenty.
Media społecznościowe, a właściwie anty społecznościowe nie budują żadnej wspólnoty, czy społeczności, a jedynie przyczyniają się do poczucia coraz większej samotności i alienacji tzn. wyobcowania. Nie przypadkowo te media są związane z celebrytyzmem, czyli próbą stawania się kimś wielkim. Niestety nie każdy może być wielkim i trzeba mieć trochę skromności w swoim postępowaniu.
Największym obciążeniem mediów anty społecznościowych jest dążenie do sukcesu za wszelką cenę i osiąganie dóbr materialnych. Nawet jeśli nie od razu uzyskujemy zysk ze swojego ekshibicjonizmu to aktywny uczestnik tego wyścigu w obnażaniu się zakłada, że osiągnie te korzyści w przyszłości. Jak? Poprzez pozycjonowanie się w swojej społeczności, która jest wstępem do zamiany uznania sieciowego w prozaiczne korzyści finansowe. Taka pseudopopularność może dać szanse wybrania do struktur politycznych, a tym samym osiągania korzyści materialnych. Wiele osób bryluje na facebooku z propagowaniem pomocy innym, a tak naprawdę chodzi im tylko o własne wylansowanie się i osiągnięcie czysto materialnych korzyści dla siebie. Media społecznościowe stają się coraz bardziej obiektem manipulacji, w której uczestnikom przypada w coraz większym stopniu rola pionków w grze, w którą gra ktoś inny. Z tego i jeszcze innych względów nie zamierzam być na facebooku.
SŁAWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia February 11 2023
297 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".