Należący do rodziny karpiowatych kleń (Leuciscus cephalus L), to jedna z najczęściej łowionych ryb w polskich wodach. Kleń występuje w jeziorach, rzekach górskich oraz w rzekach średnio nizinnych. Z drugiej jednak strony, nie każdy wędkarz miał klenia na haku. Wśród tych, którzy klenia nigdy nie złowili są nawet tacy, którzy rzadko wracają z łowiska o kiju – ale klenia w całej okazałości widzieli jedynie w atlasie ryb albo na kolorowej fotografii w książce.
Nieprzypadkowo mówi się o kleniach, że to ryby trudne do złowienia, sprytne i nadzwyczaj ostrożne. Wystarczy, że na powierzchni wody pojawi się tylko nasz cień i klenie, które widzieliśmy parę metrów od siebie, błyskawicznie znikają.
Ale kiedy przyzwyczaimy się do specyficznego zachowania nad wodą, kiedy poznamy zwyczaje i charakter kleni, wtedy stajemy się łowcami tej ryby – łowimy je bez szczególnego wysiłku. I rzadko wracamy bez klenia. To „rzadko wracamy bez klenia” jest sformułowaniem trochę metaforycznym i oznacza, że rzadko się zdarza, byśmy klenia nie mieli w podbieraku. Bo do celów kulinarnych kleń nadaje się raczej średnio – przede wszystkim ze względu na sporą ilość ości i niezbyt smaczne mięso. Ale jako ryba sportowa, taka do łowienia tylko, jest super. To dlatego wśród wielu wędkarzy kleń cieszy się wyjątkową estymą.
Jacek S. Jóźwiak, w swojej książce „Sztuka łowienia ryb w rzece” ciekawie pisał o łowieniu kleni: „Duża czy niewielka rzeka, szybki nurt, na powierzchni wody zwary wskazujące, że na dnie zalegają kamienie… Albo regularne zmarszczenie informujące o grubożwirowej wyściółce… Albo przelew, albo zwieszające się nad wodę gałęzie przybrzeżnych drzew…
Mały wobler posłany w kleniową strefę. Spławik przepływanki spuszczony pod krzaki. Uderzenie. Mocne, tępe, głucho znaczące się na kiju. Zatopienie spławika tak raptowne, że nie zawsze potrafi się je zauważyć. Kleń wymaga od wędkarza natychmiastowej reakcji. Przegapiony pozbywa się przynęty i nie powtarza ataku.
To ryba szybkiego nurtu, niespokojnej wody. Kleniowe łowiska wymagają od wędkarza zaawansowanej techniki. Nie jest sprawą prostą prowadzenie zestawu czy sztucznej przynęty w sposób zapewniający stał i pewną kontrolę. Żyłka musi być przez cały czas napięta, tak aby krótki ruch nadgarstka zacinał rybę. Luzy, zwisy, łuki, linka poniewierająca się na wodzie – dyskwalifikują łowcę”.
Zdecydowanie podzielam opinię Jóźwiaka. O ile wspomniane uchybienia jakoś tolerują karasie, leszcze czy okonie, to błędów takich klenie nie wybaczają wędkarzowi nigdy.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia March 20 2021
756 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".