Pandemia, która obejmuje dziś cały świat, skupia uwagę opinii publicznej, także w Polsce. Polityka zeszła na drugi plan i bardziej zajmuje nas codzienny komunikat o liczbie zarażonych i zmarłych, niż wiadomości o różnicach zdań, sporach czy protestach. Wyjątkiem były wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, które elektryzowały media i sympatyków obu stron politycznej sceny. W Zachodniej Europie w ostatnich dwóch tygodniach pojawiały się także szokujące informacje o kolejnych zamach terrorystycznych: najpierw o zamordowaniu francuskiego nauczyciela, potem o zamachu w Nicei, gdzie islamski nożownik zabił trzy osoby, a sześć ranił, wreszcie o ataku w Wiedniu, gdzie terrorysta zastrzelił czterech przypadkowych przechodniów. Mamy szczęście, że wbrew dzisiejszej opozycji, chętnej do przyjmowania imigrantów z Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, nasz rząd nie zgodził się na umieszczenie ich w Polsce.
Pandemia okazała się tak groźna, że Sejm, biorąc pod uwagę liczbę chorych lub przebywających na kwarantannie posłów oraz jeszcze liczniejszych pracowników Kancelarii Sejmu, odroczył obrady o dwa tygodnie. Wszyscy nasłuchujemy wiadomości o miejscach w szpitalach, obciążonych karetkach, zapasach respiratorów. Coraz rzadziej słychać głosy osób nieodpowiedzialnych, które namawiają do lekceważenia skali zagrożeń. Coraz mniej uczestników skupiają proaborcyjne demonstracje tzw. Strajku Kobiet. Tym bardziej, że organizatorzy tych demonstracji kompromitują się kolejnymi decyzjami. Najpierw powołali do życia Radę Konsultacyjną, w skład której weszło trochę niespełnionych polityków, często w podeszłym wieku, od dawna marzących o politycznych karierach, na czele z pewną panią, która już kilkakrotnie, ale bezskutecznie startowała w różnych wyborach. Nie bez powodu pomysł powołania rady i jej skład wyśmiali nawet komentatorzy ze sprzyjających protestom opozycyjnych mediów. Nazwano nawet tę radę „grupą rekonstrukcyjną” nieboszczki Unii Wolności i równie zapomnianego już KOD-u. Potem to grono, a może tylko jego założycielki, wydało zabawny manifest, nawołujący do spełnienia ich rozmaitych postulatów w przeciągu tygodnia, a w przeciwnym razie domagający się dymisji rządu. Równie dobrze autorki tego tekstu mogły zażądać umożliwienia im lotu na księżyc.
Opozycja czyli nieco już zramolałe partie Platformy, Lewicy i PSL, za wszelką cenę chciały podłączyć się do proaborcyjnych protestów, ale najczęściej zostały wyśmiane przez organizatorów i teraz rozpaczliwie szukają pomysłu, jak zachować się wobec tej nowej inicjatywy. Z jednej strony liczą, że uda się im pozyskać obecną na protestach młodzież, z drugiej strony boją się bardzo, że wulgarny język haseł, używanych podczas demonstracji, a także napady na kościoły i religijne symbole (a nawet na Msze św.) zniechęci do nich część dotychczasowych zwolenników. Tym bardziej, że tworzą się nowe niby-partie Trzaskowskiego i Hołowni, które zabierają im działaczy i przyszłych wyborców. W niedalekiej przyszłości mogą też zabrać niektórych posłów, co doprowadzi do jeszcze głębszych podziałów w obozie totalnej opozycji.
Zainteresowanie polityką wróci, gdy opadnie obecna fala pandemii. Uliczne demonstracje temu nie służą, przeciwnie – przyczyniają się do wzrostu zachorowań. To co możemy zrobić dzisiaj to stosować się do zaleceń rządu i modlić o rychły odwrót zarazy.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia November 13 2020
836 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".