Brania zaczê³y siê oko³o dziesi±tej przed po³udniem. Najpierw ja z³owi³em niewielkiego leszczyka, a pó¼niej Andrzej wyci±gn±³ drugiego. Nie by³ du¿y, ale ³adny, zdrowy. Mierzy³ dwadzie¶cia dwa centymetry. Dosta³ buziaka i w dobrej formie wróci³ do wody. Oba leszcze wziê³y na bia³e robaki. Od jedenastej brania usta³y. Sygnalizacyjne bombki zwisa³y nieruchomo. Nieruchome by³y te¿ bombki na zestawach Leszka, który – odmiennie ni¿ my - ³owi³ na czerwone robaki.
By³a trzecia po po³udniu, gdy bombka na jednym z zestawów Leszka wrêcz walnê³a o kij. Leszek podbieg³ do wêdki. Zaci±³. - Jest? - spyta³ Andrzej. - Chyba tak – odpar³ Leszek, chocia¿ nie musia³ nic mówiæ, bo wygiêta szczytówka mówi³a sama za siebie. A rybê jakby zamurowa³o. Leszek nie by³ w stanie ¶ci±gn±æ nawet pó³ metra ¿y³ki. Po dwudziestu minutach zdecydowa³ siê na rozwi±zanie si³owe, które skoñczy³o siê zerwaniem przyponu. Nie dowiedzieli¶my siê, co by³o po drugiej stronie kija. W pobli¿u by³y zatopione korzenie. Najprawdopodobniej ryba uciek³a pod korzeñ i zawinê³a ¿y³kê wokó³ niego. Na wyci±gniêcie ryby nie by³o szans.
Jakub Kleñ
Andrzej ze z³owionym przez siebie leszczykiem.
· Napisane przez Administrator
dnia June 26 2020
798 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".