[2020.05.29] Czy wędkarze wrócą nad nowohucki zalew?
Nie wiadomo, czy wędkarze powrócą nad nowohucki zalew. W tym roku Miasto nie podpisało jeszcze z Polskim Związkiem Wędkarskim umowy dotyczącej wędkarskiego zagospodarowania zalewu, która z jednej strony by umożliwiała planowe zarybianie tej wody, a z drugiej pozwalała na udostępnianie łowiska wędkarzom. Ostatnie informacje Zarządu Zieleni Miejskiej na temat planów wobec zalewu sugerują, że ten nowohucki akwen stanie się przede wszystkim terenem rekreacyjno-rozrywkowym, a z dawnego klimatu tego miejsca pozostanie niewiele. Zamiast urokliwej enklawy przyrody będziemy mieć lunapark, czyli wesołe miasteczko nad wodą.
Tymczasem wędkarze nad zalewem byli od zawsze. PZW opiekował się tą wodą od 60 lat. W pierwszych latach naszego wieku zalew odmulono i umocniono brzegi kamiennymi głazami. Z możliwości wędkowania w zalewie korzystali przede wszystkim emeryci – ludzie starsi, często mający problem ze sprawnym poruszaniem się. Dla nich wyprawy na ryby nad rzekę z nierównymi brzegami czy nad oddalone od miasta łowiska były nie do pomyślenia - właśnie ze względu na zaawansowany wiek i problemy z fizyczną sprawnością. Dla nich zalew, to było ich życie. Ich jedyna pasja, dla której zrywali się przed świtem, by pojawić się nad zalewem.
Nowohucki zalew słynął też z organizowanych przez PZW od lat zawodów wędkarskich dla dzieci i młodzieży z okazji Dnia Dziecka. Przez lata, przez te zawody przewinęły się setki młodych ludzi, dla których wędkarstwo stało się pomysłem na mądre zagospodarowanie wolnego czasu. Kolejną wizytówką działalności Koła PZW Nowa Huta stały się organizowane od kilkunastu lat zawody wędkarskie dla osób niepełnosprawnych, organizowane przy współpracy Stowarzyszenia Gaudium et Spes i PZW.
Na razie Koło PZW Nowa Huta wstrzymało wydawanie pozwoleń na wędkowanie w zalewie. Bo nie miało innego wyjścia. Bo na dzisiaj, nie ma żadnych praw do dysponowania tą wodą. Sytuacja wygląda trochę tak, jak z prywatnymi akwenami – na przykład z Bobrowym Rozlewiskiem w Zabierzowie Bocheńskim czy z Chorwacją w Jurkowie koło Czchowa. Tam właściciele decydują o zasadach korzystania z akwenu, także przez wędkarzy. A właścicielem nowohuckiego zalewu jest Miasto. Oczywiście właściciel może podpisać stosowne porozumienie z jakąś instytucją i jej oddać w dzierżawę gospodarowanie akwenem. W taki sposób na przykład Małopolski Związek Wędkarski użytkuje zbiornik w Gdowie.
Wydaje się, że w sytuacji nowohuckiego zalewu jedynym sensownym rozwiązaniem jest znalezienie jakiegoś kompromisu pomiędzy Miastem i Polskim Związkiem Wędkarskim. Taki kompromis pozwoliłby zachować zalew nie tylko dla miłośników kajaków, rowerów wodnych, plażowiczów, rolkarzy, rowerzystów, chodziarzy, bawiących się nad wodą dzieci oraz miłośników światła i muzyki, hod-dogów i lodów, ale także dla starszych emerytów, dla których możliwość posiedzenia z wędką nad wodą jest czymś równie ważnym jak zjedzenie obiadu czy pójście do lekarza.
A przy okazji, ichtiolodzy współpracujący z PZW, też mogliby podpowiedzieć, co zrobić, by woda w zalewie była czysta, a jednocześnie by kwitło w niej życie. Bo same szczupaki problemu nie rozwiążą. Jak wiadomo, one też muszą coś jeść. A pożywiają się zwykle rybami spokojnego żeru – czyli niechcianymi płotkami, karasiami i leszczykami.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia May 29 2020
1883 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".