Wielka konwencja Prawa i Sprawiedliwości w minioną sobotę w Warszawie rozpoczęła oficjalną kampanię prezydencką. Prezes PiS Jarosław Kaczyński, a następnie premier Mateusz Morawiecki i europoseł Beata Szydło, przedstawili argumenty za poparciem kandydatury Andrzeja Dudy. Dwie godziny wcześniej Rada Polityczna PiS przez aklamację zdecydowała o poparciu, udzielonym przez partię obecnemu Prezydentowi. Tak rozpoczął się wyścig po kolejne zwycięstwo.
Czy będzie łatwo? Gdy pięć lat temu Andrzej Duda zaczynał swoją prezydencką kampanię, nasi przeciwnicy nie dawali mu żadnych szans. Byli przekonani, że ich prezydent ma drugą kadencję w kieszeni. Komorowski przegrał, chociaż do końca wierzył, że wygra. Dziś nie wolno popełnić tego błędu. Wprawdzie przeciwnicy są słabi, to walka będzie się toczyć do końca. Tym bardziej, gdyby doszło do drugiej tury, a wówczas cała opozycja poprze jednego kandydata.
Na razie oprócz Andrzeja Dudy jest ich siedmiu, ale wiadomo, że nie wszyscy zdołają zebrać 100 tysięcy podpisów. W sondażach Prezydent zdecydowanie prowadzi, ale o ile dojdzie do drugiej tury, to jego wynik w rywalizacji z Kidawą-Błońską może być bardziej wyrównany (jeden z ostatnich sondaży daje Dudzie 54 procent, a Kidawie-Błońskiej 46). Inni kandydaci praktycznie się nie liczą. Według sondaży Duda wygrywa w 15 województwach, a Kidawa-Błońska tylko w jednym (na Mazowszu, ale tam wiadomo: Warszawa). Kandydatka Platformy prowadzi bardzo niemrawą kampanię, ma fatalny plakat z retuszowanym zdjęciem, na konferencjach prasowych nie ma nic do powiedzenia, a jej sztab organizuje spotkania w małych salkach, aby sprawiać wrażenie tłoku. To, że ładnie się uśmiecha, to jeszcze za mało jak na kandydatkę na prezydenta. W Platformie panika, struktury partyjne nie chcą pracować, wewnętrzne walki wyniszczają partię, a Schetyna szykuje się do odzyskania wpływów kosztem przegranej PO pod kierownictwem nowego szefa Budki. Trzeba jednak pamiętać, że Platforma ma też fanatycznych zwolenników, do których nie trafią żadne argumenty.
Czy Kosiniak-Kamysz prowadzi kampanię? Jego występy to największy obciach tej kampanii. Na wsi pamiętają mu udział w tęczowych wiecach i marszach, w miastach pukają się w czoło, gdy słyszą o PSL. Swoich dawnych zwolenników rozczarował Kukiz, który całkowicie zmarnował polityczne możliwości i stał się maskotką Kosiniaka-Kamysza. Rozpaczliwie zabiega o względy nowego szefa, a w Sejmie posłusznie głosuje razem z Platformą oraz Lewicą Biedronia i Czarzastego.
O Lewicy szkoda pisać, bo o ile nikt tam nie chciał zgodzić się na kandydowanie, to teraz ucieszne miny Biedronia nic już nie zmienią i dawna komuna może się tylko irytować, że ich partia dostała się w ręce kabareciarzy. Jeszcze śmieszniejszy wydaje się Hołownia, o którym nikt nie wie, po co zawraca ludziom głowę. Z kolei Bosak dostanie 4 procent i będzie szczęśliwy, że udało mu się wykolegować Korwina Mikke. Jedynym celem Konfederacji, którą Bosak reprezentuje, to odebrać parę procent Prawu i Sprawiedliwości. Czy jest to dywersja wynikająca z głupoty, bo wspierająca Platformę, czy też stoi za nią rosyjska agentura, tego nie wiadomo. Tak wygląda wyborcze boisko na 80 dni przed wyborami, ale wciąż trzeba mieć się na baczności, żeby zbytnią pewnością siebie nie dać szansy wrogom dobrej zmiany.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia February 21 2020
816 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".