Choć wygląd leszczy bywa zróżnicowany, to nic nie jest w stanie podrobić charakterystycznego dla tej ryby pyszczka, który w trakcie pobierania pokarmu z dna i przeczesywania mułu, w jedyny dla siebie sposób wydłuża się i działa trochę jak rura ssąca od odkurzacza. Ogólny wygląd leszczy zależy zarówno od wieku ryby jak i od środowiska w jakim żyje. Małe leszczyki są szczupłe, cienkie w przekroju, wręcz płaskie. Nieprzypadkowo wędkarze nazywali je polsilverami (młodszych wypada w tym miejscu poinformować, że polsilvery, to kultowe wręcz żyletki do golenia, można je kupić do dzisiaj). Inaczej sprawa wygląda z leszczami dorosłymi, a szczególnie z tymi, które są w dobrej kondycji, gdyż mają wystarczającą ilość dobrego jakościowo pokarmu. Takie leszczyska są grube, z szerokimi grzbietami. Ich długość może przekraczać 75 centymetrów.
Leszcze żyjące w nadmiernie żyznych jeziorach, których woda ma barwę zielonkawą od licznie występujących w niej glonów, są pokryte bardzo grubą warstwą śluzu. Śluz ten zabezpiecza ich delikatne łuski przed uszkodzeniami mechanicznymi, a także chroni skórę przez pasożytami, których w takiej żyznej wodzie jest sporo. Dojrzałe leszcze zamieszkujące nieprzejrzyste wody dostosowują barwę swojego ciała do środowiska. Kolor w dużym stopniu zależy od wody. Ciemna barwa grzbietu kontrastująca z jasnym brzuchem typowa jest dla leszczy żyjących w wodach przejrzystych. Ta ciemna barwa w wodach nieprzejrzystych może zmieniać się w jasnoszarą lub jasnobrązową i łagodnie przechodzić w srebrzyste, cynowe lub złociście zabarwione boki, a następnie w jasnokremowy lub srebrzystobiały brzuch. U takich leszczy płetwy są wyraźnie bardziej przejrzyste, błyszczące.
Nieco inaczej sprawa wygląda w leszczami młodymi, czyli z naszymi polsilverami. Niezależnie od tego czy żyją w wodach przejrzystych, czy w mętnych, w stojących czy w płynących, zawsze mają srebrzyste boki i są bardzo płaskie.
Ale zdarza się i tak, że pomimo kolejnych przeżytych przez leszcza lat, ten nadal jest płaski. Tak. Zdarza się takie leszcze łowić w zbiornikach, w których z pożywieniem jest krucho. Taki leszcz, to tak naprawdę trochę skóry z łuskami naciągniętej na żebra. To tłumaczy dlaczego dwa leszcze o jednakowej długości ciała i jego wysokości (wygrzbieceniu) mogą się dramatycznie wręcz różnić swoją masą. Można powiedzieć, że jeden spasiony, a drugi anorektyk (chociaż z przymusu a nie z wyboru).
A w wyprawach na leszcze najpiękniejsze są wczesne poranki i widok spławiających się wówczas leszczowych stad. Piękny opis takiego zjawiska znalazłem w niewielkiej książeczce Andrzeja Skarżyńskiego pt. „Leszcz”. Autor pisze w niej: „Mijają minuty, za godzinę mrok rozświetlą pierwsze promienie słońca. Ryby instynktownie wyczuwają zbliżający się wschód. Powitają go codziennym spacerem. Stado drgnęło, formując zwartą grupę, która podnosi się ku powierzchni i płynie do brzegu. Zaczyna się przepiękne zjawisko w życiu leszczy – poranne spławianie. Z wody podnoszą się opary, w olszynie pierwszy świergot ptaków. Tafla gładka jak lustro. Ale oto pojawiają się pierwsze kręgi na wodzie, znak że w zbiorniku obudziło się życie. Kręgów jest coraz więcej, nenufary kołyszą się na drobnej fali. Leszcze co jakiś czas pokazują na powierzchni płetwy grzbietowe, po czym, jakby koziołkując, zagłębiają się w toni. Drgające fale przy trzcinach znaczą szeroką smugą szlak ich porannej wędrówki”.
Czyż to nie piękny widok.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia June 21 2018
891 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".