Tydzień temu pisałem o niektórych kwestiach związanych z tym, że ryby wybierają dla siebie te a nie inne wody, a w tych wodach te a nie inne siedliska czy ostoje. Próżno szukać ryb w miejscach, gdzie nie czują się one bezpieczne. Ta potrzeba bezpieczeństwa bywa lekceważona tylko w jednym okresie – w okresie rozrodu. Ale prawdziwy wędkarz w tych okresach poszczególnych gatunków nie łowi – pisałem w ubiegłym tygodniu.
Ale wspomniane ostoje czy siedliska nie są tożsame z miejscami, w których ryby żerują. A żerowiska, to drugie, po ostojach czy siedliskach adresy, pod którymi przebywają ryby i gdzie można je nieprzypadkowo łowić. Zdarza się, że ostoja jest w tym samym miejscu, co żerowisko – wtedy mamy łowisko doskonałe. Ale to zdarza się raczej rzadko. Zwykle żerowiska znajdują się w strefach czy rejonach, które dla ryb stwarzają potencjalne zagrożenie. Są to przeróżne przybrzeżne płycizny czy otwarte zatoki. Brakuje w takich miejscach podwodnych kryjówek, zatopionych korzeni, jam i wykrotów, w których można się ukryć przed napastnikiem. Dlatego głodne ryby, przymuszone życiową koniecznością, ściągają w te nie gwarantujące bezpieczeństwa miejsca, by po nasyceniu się, porzucić żerowisko i wrócić w bezpieczne miejsce, do swojej ostoi. Ale z reguły wybierają się po pokarm na płycizny czy w otwarte zatoczki o tych porach, które dają poczucie najmniejszego zagrożenia – albo nocą, albo wtedy, gdy pogoda jest dla nich wyjątkowo korzystna. I jeśli nie udało się w pełni nasycić w nich głodu, ryby nie ryzykują. Odchodzą, by nadal żerować, ale już w swoich ostojach - już nie tak aktywnie, chwytając pokarm, który znalazł się w pobliżu ryby przypadkowo.
Wiedza o zwyczajach ryb, jak widać, jest dość skomplikowana. Nie wystarczy znać typowe dla danego gatunku siedliska czy ostoje. Nie wystarczy nawet znać miejsca, w które ryby te wychodzą na żer. Trzeba też wiedzieć, w jakich porach dany gatunek wychodzi na żer. Bo w pozostałym czasie na żerowisku go nie spotkamy.
O miejscach żerowania konkretnych ryb dużo mówi nam budowa ich pyszczków. Są ryby typowo powierzchniowe, jak chociażby ciosa czy ukleja – można powiedzieć, że ryby te interesują się pokarmem, który unosi się nad nimi. Krańcowo odmiennie uformowane są pyski ryb żerujących przy dnie, jak choćby brzan czy świnek – mówiąc obrazowo, ryby te interesują się pokarmem, który znajduje się pod nimi. Kształt rybiego pyszczka decyduje o tym, w jakiej strefie rzecznej toni żeruje dany gatunek. I właśnie ta strefa jest strefą jego żerowania, a dla wędkarza jest to strefa łowienia.
W rzece wyróżnić można kilka charakterystycznych stref, typowych dla różnych gatunków ryb. Tak jest na przykład ze strefą przypowierzchniową. Charakterystycznym pokarmem obecnym w tej strefie są padające z powietrza owady. Strefę tę eksploatują przede wszystkim ukleje oraz (uwaga!) polujące na te drobne rybki bolenie, które do tej strefy zapuszczają się nie po spadające z góry owady, lecz właśnie po nasze srebrzyste małe rybki. Czasami w strefie tej spotkać można również klenie, jelce i jazie.
A więcej o pozostałych strefach napiszę za tydzień.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia December 16 2017
963 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".