W ub. tygodniu obchodziliśmy 99. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, która zarazem inauguruje rok przygotowań do świętowania okrągłej rocznicy 100-lecia. Powrót naszej Ojczyzny po 123 latach niewoli to bardzo ważne wydarzenie. Kilka pokoleń Polaków marzyło aby znów żyć w niepodległym kraju. Podejmowane próby wybicia się na wolność po trzecim rozbiorze w 1795 roku skończyły się fiaskiem. Sojusz z Napoleonem przyniósł chwilowe sukcesy w postaci stworzenia Księstwa Warszawskiego. Jednak ten wojownik Europy wykorzystał nas dla swoich interesów i po swojej klęsce pogrzebał szanse tych, co na niego liczyli. Rosja próbowała nam dać namiastkę suwerenności tworząc Królestwo Polskie pod berłem Romanowów. Zbuntowane przeciw carskiej przemocy wojsko polskie poniosło klęskę w Powstaniu Listopadowym. Nastąpiła Wielka Emigracja, która ogołociła kraj z patriotycznie nastawionych obywateli. Mimo Wiosny Ludów w połowie XIX wieku w Europie musieliśmy czekać do roku 1861 na Powstanie Styczniowe. Mimo jego poparcia przez niektóre kraje Europy, sami zostaliśmy zmuszeni do walki z przeważającymi siłami carskiej armii. Wewnętrzne podziały także osłabiły ten patriotyczny zryw narodowy, który zakończył się klęską i represjami rosyjskimi z zsyłkami na Sybir na czele.
Dopiero I wojna światowa i przegrane naszych zaborców stworzyły nam szanse odrodzenia Polski, przy zaangażowaniu patriotów polskich wywodzących się z różnych środowisk politycznych. I tutaj trzeba zarówno pamiętać o Józefie Piłsudskim wywodzącym się z Polskiej Partii Socjalistycznej, jak i Romanie Dmowskim przywódcy narodowej demokracji, ale także działaczach ludowych jak Wincenty Witos. Wielu światłych Polaków przyczyniło się od odrodzenia niepodległej Ojczyzny i należy im się pamięć i szacunek. Trzeba o tym głośno mówić i przypominać, a także w sposób godny świętować.
Zaczynam jednak mieć wątpliwości, czy Marsz Narodowy, tak lansowany przez obecne władze, jest takim najlepszym sposobem świętowania rocznicy niepodległości. Zbyt dużo w nim akcentów dzielących Polaków, a to święto powinno nas łączyć.
Można lekceważyć i nie dostrzegać głoszonych na tym marszu haseł rasistowskich i nazistowskich w stylu „Biała siła, biała rasa”, „Ku Klux Klan”, „odsunąć od władzy żydostwo”, czy prezentować ksenofobię i islamofobię. Można nie zauważać sztandarów z celtyckim krzyżem i falangą oraz rąk podnoszonych w znanym hitlerowskim geście przy okrzykach „Sieg heil”, żeby nie było wątpliwości, że nie jest to rzymskie pozdrowienie. Nie da się ukryć, że na ten marsz przyjechali zaproszeni przez organizatorów marszu specyficzni goście, czyli przedstawiciele międzynarodówki faszystowskiej z Włoch, Hiszpanii, Węgier i Słowacji na czele z neofaszystą Roberto Fiore przywódcą organizacji Forza Nuova z Włoch.
Jest w tym wszystkim jakaś nadzieja, która wypływa z wypowiedzi głowy naszego państwa. „Nie ma w naszym kraju miejsca ani zgody na chorobliwy nacjonalizm ani ksenofobię, nie ma miejsca na antysemityzm. Taka postawa oznacza wykluczenie z naszego społeczeństwa. My, Polacy, doskonale wiemy, co to znaczy nazizm” - powiedział prezydent RP Andrzej Duda, komentując sobotni Marsz Niepodległości.
Mam nadzieję, że obchody 100-lecia odzyskania niepodległości w przyszłym roku będą obchodzone godnie przez cały naród i wszystkich Polaków we wzajemnym poszanowaniu, bez względu na poglądy. To święto powinno nas łączyć, a nie dzielić.
SŁAWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia November 17 2017
1059 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".