Od 1 stycznia do 31 maja sandacz był objęty okresem ochronnym. Ale już przyszłym tygodniu, w czwartek 1 czerwca, zgodnie z Regulaminem Amatorskiego Połowu Ryb będzie można zapolować na tę szlachetną rybę.
A kiedy, w jakim miesiącu, szanse złowienia sandacza są największe? Wśród wędkarzy można spotkać dość rozpowszechnioną opinię, że miesiącem sandaczowych żniw jest październik. Ale biorąc pod uwagę zgłaszane medalowe okazy tej ryby niekoniecznie musi to być prawdą. Okazuje się, że najwięcej dużych sandaczy łowi się (przynajmniej w rzekach) w czerwcu. Wiele okazów przynosi również sierpień.
Trochę trudniejsze jest ustalenie dobrych godzin żerowania sandaczy. W jesienne dni sandacze dobrze żerują w godzinach południowych. Z kolei letnią porą sandacze najpewniej połakomią się na naszą przynętę wczesnym świtem, a nawet trochę wcześniej – na przedświciu. Drugą dobrą na niego porą jest czas tuż po zachodzie słońca, gdy powoli zaczyna zapadać zmierzch. Latem, czas pomiędzy świtem a rozpoczynającym się zmierzchem najczęściej bywa pozbawiony sandaczowej aktywności. Ale, jak wiadomo, z rybami nigdy nic nie jest pewne. I nierzadkie są przypadki, gdy na naszym kiju, w środku dnia rozdzwoni się sygnalizacyjny dzwonek lub pod wodę zapadnie się spławik. A po kilku lub kilkunastu minutach mamy na brzegu pięknego sandacza, który wziął dajmy na to o drugiej po południu.
Wybierając się na całodzienne sandaczowe wyprawy warto tylko pamiętać o tym, że żerowaniu sandaczy sprzyja pogoda bez ostrego słońca - najlepsza bywa taka gdy na polu jest szaro, a z nieba leci przelotny kapuśniaczek. Słońce nie przeszkadza braniom tylko wtedy, gdy wiatr marszczy powierzchnię wody, a niebo częściowo jest przesłonięte przez chmury.
Pożyteczną dla wędkarzy uwagę dotyczącą żerowania sandaczy poczynił Wacław Strzelecki w swojej książę „Czytać w rzece. Rozumieć ryby”. Ten znany wędkarz i popularyzator wędkarstwa napisał: „Jak inne ryby sandacz reaguje na gwałtowne zmiany temperatury wody: przerywa żerowanie po ochłodzeniu, negatywnie reaguje na przegrzanie rzeki, ogranicza swą aktywność do zainteresowania się przynętą, i to na krótko – o świcie i o zmierzchu. Natomiast przyborek związany z przymąceniem wody działa nań ożywiająco. Sprzyja tym samym wędkarzowi, o ile wie, gdzie podać przynętę” - kończy swoją refleksję Strzelecki.
No właśnie. Dla wędkarza kwestią kluczową jest ustalenie rejonu, w którym sandacz najprawdopodobniej przebywa, albo przynajmniej może przebywać. Bo zarzucenie nawet najbardziej kuszącej przynęty, tam gdzie poszukiwanej przez nas ryby nie ma, mija się z celem. No, chyba że chodzi nam jedynie o to by posiedzieć nad wodą i pokontemplować przyrodę.
By takie – bezrybne - sytuacje zminimalizować, w przyszłym tygodniu postaram się bliżej scharakteryzować sandaczowe łowiska.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia May 26 2017
924 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".