Czy kto¶ w Polsce przej±³ siê ekspertyz± grafologów, potwierdzaj±c± agenturaln± wspó³pracê Lecha Wa³êsy z komunistyczn± S³u¿b± Bezpieczeñstwa? Przecie¿ wcze¶niej i tak nikt nie wierzy³ w jego zapewnienia o niewinno¶ci. Co najwy¿ej niektórzy udawali, ¿e ich to nic nie obchodzi, s± te¿ oczywi¶cie i tacy, którzy sami donosili bezpiece i uwa¿aj± Wa³êsê za ofiarê niesprawiedliwej nagonki. Polityczni cynicy w rodzaju Schetyny usi³uj± wyblak³y szyld by³ego szefa „Solidarno¶ci” jako¶ wykorzystaæ, ale ¶wiadczy to jedynie o ich s³abo¶ci i o braku wiarygodnych postaci, na których autorytet mogliby siê powo³ywaæ. Bo na kogo mog± liczyæ? Na Michnika? Na Balcerowicza? A mo¿e na lokatora Ruskiej Budy? W tej sytuacji dobry i Wa³êsa, byle siê nie odzywa³.
Czy wobec tego opinie grafologów cokolwiek zmieniaj±? W „Wyborczej” i tak mo¿na przeczytaæ, a w TVN us³yszeæ, ¿e Wa³êsa jest bohaterem, bo sta³ na czele najwiêkszego ruchu spo³ecznego w historii ¶wiata. To prawda, ale nie zmienia to faktu, ¿e przez ca³e dotychczasowe ¿ycie nie umia³ przyznaæ siê do b³êdu m³odo¶ci. My¶lê, ¿e mo¿e ju¿ nawet sam uwierzy³ w swoje k³amstwa. Problem polega na tym, ¿e jego przesz³o¶æ z czasów pracy w stoczni mia³a wp³yw na ca³± jego dalsz± karierê, a przede wszystkim na skompromitowanie legendy „Solidarno¶ci”. Uto¿samianie walki z komun± w latach 80-tych z postaci± Lecha Wa³êsy, skutecznie obrzydza m³odzie¿y nasz± najnowsz± historiê. Zmarnowana dla Polski prezydentura, niszczenie polskiej prawicy ze strachu przed ujawnieniem trudnej prawdy, otaczanie siê postaciami spod ciemnej gwiazdy, a w najlepszym razie pos³usznymi miernotami, zwalczanie rzeczywistych bohaterów „Solidarno¶ci”, popieranie rozmaitych politycznych szumowin, a przy tym pazerno¶æ na zaszczyty i pieni±dze – to wszystko zaci±¿y³o nie tylko na biografii Wa³êsy, ale na historii ca³ej antykomunistycznej opozycji z okresu upadku re¿imu komunistycznego. Dzi¶ Wa³êsa jest ju¿ tylko karykatur± samego siebie z czasów, gdy jeszcze co¶ znaczy³ w polityce. Ale Polacy zauwa¿yli to ju¿ du¿o wcze¶niej, bo przypomnijmy, ¿e w wyborach prezydenckich w 2000 roku Wa³êsa zdoby³ 1,01 procent g³osów, przegrywaj±c wówczas nie tylko ze zwyciêskim Kwa¶niewskim, nie tylko z Olechowskim i Krzaklewskim, ale nawet z Jaros³awem Kalinowskim, Andrzejem Lepperem (jeszcze wtedy ma³o znanym) i Januszem Korwin-Mikke.
Je¿eli dzi¶ tak chêtnie pokazuj± siê z nim Schetyna, Petru, Kosiniak-Kamysz, czy Kijowski, to tylko dlatego, ¿e maj± nadziejê uszczkn±æ nieco z jego rozpoznawalno¶ci. Wiêkszo¶æ Polaków nie zna nawet ich nazwisk, nie mówi±c ju¿ o tym, ¿e nie ma pojêcia jakie maj± pogl±dy, natomiast wielu zapamiêta ich twarze: a to ten co go widzia³em w telewizorze z Wa³ês±.
Na tym polega s³abo¶æ obecnej opozycji, która z³o¿ona z ludzi nijakich, raczej partyjnych urzêdników ni¿ liderów, pozbawionych talentów, ale i podstawowej wiedzy, uwik³anych co najmniej w popieranie rozmaitych przekrêciarzy, rozpaczliwie poszukuje poparcia i uznania. Wa³êsa nie przysporzy im g³osów w wyborach, ale przynajmniej dora¼nie pozwoli przezwyciê¿yæ poczucie osamotnienia. Dopóki znów nie palnie jakiego¶ g³upstwa przed kamer±, mo¿na traktowaæ go jak zakurzony i trochê podrobiony rekwizyt z czasów chwa³y. Ale nie bez powodu obecna „Solidarno¶æ” odcina siê od zwi±zków z by³ym przewodnicz±cym. Wcale nie wiadomo, czy przyznawanie siê do Wa³êsy, w przysz³o¶ci nie oka¿e siê zabójcze dla dzisiejszych politycznych cwaniaków.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia February 17 2017
935 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".