Ostatnio wpadł mi w ręce „Atlas ryb polskich”, który w ubiegłym roku został wydany przez Wydawnictwo SBM. Jego autorem jest pracownik naukowy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, znany ichtiolog dr hab. inż. Bogdan Wziątek. Wielu ciekawych rzeczy może się z niego dowiedzieć nawet doświadczony wędkarz. Bo ilu wędkarzy wie na przykład, że ryby są najliczniejszą na Ziemi grupą kręgowców, która liczy łącznie około 25 tysięcy? Tak, tak, dwadzieścia pięć tysięcy gatunków żyjących i kopalnych. Ryby występują zarówno w zimnych wodach okołobiegunowych, jak również w gorących źródłach, w których temperatura wody oscyluje wokół 50 stopni w skali Celsjusza.
Założę się, że większość z nas wędkujących, nie zna nawet wszystkich gatunków ryb żyjących w naszych, polskich wodach. Weźmy na przykład takie kozy (z rodziny kozowatych – Cobitidae). Najczęściej spotykana jest koza (Cabitis taenia), ale spotkać można także kozę dunajską i kozę złotawą. Ta ostatnia w Polsce objęta jest całkowitą ochroną gatunkową. Co ciekawe, koza tworzy bardzo często krzyżówki z kozą dunajską i obecnie takie mieszańce są spotykane u nas częściej niż ryby czystego gatunku.
W ostatnim ćwierćwieczu ubiegłego wieku do naszych wód przedostało się również wiele ryb z rodziny babkowatych (Gobiidae). Babka bycza została przywleczona do Polski prawdopodobnie z wodami balastowymi statków (naturalnie występuje w zlewisku mórz Czarnego i Kaspijskiego). U nas spotkać ją można wzdłuż wybrzeża Bałtyku, w przymorskich jeziorach oraz w Wiśle aż do zapory we Włocławku. Babka bycza dorasta do 30 cm długości. Jest też babka czarna (występuje w przybrzeżnych wodach Bałtyku). W tych samych wodach spotkać można babkę czarnoplamkę. W 1996 roku w Polsce po raz pierwszy złowiono babkę łysą. Do Polski gatunek ten trafił na skutek połączenia dorzecza Dniepru i Bugu, co stworzyło dla niego korytarz migracyjny. W polskich wodach możemy spotkać też babkę małą, babkę marmurkowatą (po raz pierwszy odnotowano ją w roku 2008 w Bugu), babkę piaskową, babkę rurkonosą i babkę szczupłą. Który z wędkarzy potrafiłby je rozróżnić, gdyby któraś z nich zaczepiła się na haczyku?
A kto potrafi odróżnić głowacza białopłetwego od głowacza pręgopłetwego? Lokalizacja geograficzna pomocna w tym przypadku nie będzie, ponieważ oba te gatunki spotkać można na południu Polski. Do tego mamy, podobne do siebie, piskorze, ślizy i kiełbie (te ostatnie w trzech gatunkach: kiełbie, kiełbie białopłetwe i kiełbie Kesslera).
Oczywiście w prezentowanym atlasie są też szczupaki, sandacze, karpie, okonie czy leszcze – ale z odróżnieniem tych gatunków, nawet początkujący wędkarze kłopotów nie mają (choć u najmniej doświadczonych zdarzały się pomyłki dotyczące leszczy i krąpi).
Wniosek z tych rozważań można wysnuć jeden – kto czyta (i w atlasie ogląda) nie błądzi. A przynajmniej błądzi rzadziej.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia November 25 2016
813 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".