Skąd ten mało poprawny ortograficznie tytuł?. Powinno być wszak: okoń – dobra ryba. Ano stąd, że po prostu przypomniało mi się, jak jakieś trzydzieści lat temu, wraz z bratem łowiliśmy w jeziorze czchowskim. Pod wieczór wracaliśmy z łowiska z siatką pełną pięknych okoni. Gdy mijaliśmy stanowisko jakiegoś wędkarza, ten spytał nas, co złowiliśmy? Odpowiedzieliśmy, że osiem ładnych okoni. Na to on rzekł (okazało się, że to Ślązak): Ooo, okoń dobro ryba. To bez wątpienia opinia prawdziwa. Okoń należy zarówno do ryb najsmaczniejszych jak i najpiękniejszych.
Okonie są często łowione w naszych wodach. Tyle, że z reguły są to okonie niewielkie – góra dwudziestocentymetrowe. A przecież okonie potrafią być okazałe. Nawet wtedy, gdy nie są tak wielkie jak te rekordowe, dochodzące do pół metra długości. A takiego właśnie okonia złowił w 1986 roku Jacek Nowakowski. Jego rekordowy okoń mierzył równe pięćdziesiąt centymetrów długości i osiągnął wagę 2,65 kg. Ale nawet gdy nie są tak wielkie, wyglądają wspaniale. Bo czyż kilka trzydziestocentymetrowych okoni w siatce nie potrafi wprawić człowieka w stan euforii? Potrafi.
Okonia łowimy praktycznie cały rok. Wprawdzie wytrawni łowcy tego drapieżnika twierdzą, że najlepsze wyniki osiąga się jesienią, gdy woda jest „otwarta”, gdy roślinność wodna zamiera, ale okonie z powodzeniem łowione są tak samo spod lodu, jak i na wiosnę czy w lecie. Na dodatek w Polsce okoń jest jedną z najpospolitszych ryb. Spotkać możemy go w stawach i jeziorach, w gliniankach, w zbiornikach zaporowych, w pożwirowych wyrobiskach i w wodach płynących. Można spotkać go zarówno w niewielkich humusowych i śródleśnych jeziorkach, jak i w wodach krainy pstrąga i lipienia.
Wędkarze cenią sobie okonie, zwłaszcza duże, jako ryby silne i waleczne. Ryby te najczęściej żerują stadem, które składa się z wyrównanych co wielkości osobników. I jeśli wędkarzowi uda się w takie stado trafić, ma zapewnioną dawkę emocji na dłuższy czas.
Z okoniami jest jeden problem, który wynika z ich łapczywości, a który co bardziej wrażliwym wędkarzom sprawia sporo przykrości. Otóż ryby te z reguły zacinają się bardzo głęboko. I cóż, gdy głęboko zatnie się okonek niewielki, którego nie zamierzamy zabierać na obiad, to najlepiej zabić go uderzeniem w głowę i dopiero po tym wyjąć mu haczyk z przełyku. Bo wydzieranie okoniowi zbyt głęboko połkniętego haczyka wydaje się dość barbarzyńskie, a uwolniony i poharatany okonek i tak po chwili przewraca się na bok i traci swoje rybie życie. A jeśli złowioną rybę przeznaczamy do siatki, a haczyk uwiązł zbyt głęboko, to lepiej uciąć żyłkę przy okoniowej paszczy, a na wędkę założyć nowy przypon. Haczyk i tak odzyskamy, po zabiciu ryby. Sam kiedyś przy użyciu różnych wypychaczy starałem się wyciągać połknięte głęboko haczyki przez niewielkie okonie. Ale później z żalem patrzyłem, jak wypuszczone przeze mnie ryby zdychały po jakimś czasie w wodzie (najczęściej dość szybko).
Kończąc dodam tylko, że okonie łowi się praktycznie niemal wszystkimi metodami połowu: na żywca, na spinning, wędką spławikową i wędką podlodową. Ryba ta reaguje na różnorodne przynęty – od żywych i martwych rybek, poprzez larwy owadów, po czerwone robaczki i rosówki. Nie gardzi białymi robaczkami i pijawkami. A niewielki okonek potrafi rzucić się nawet na ściągany pusty złoty haczyk.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia October 13 2016
822 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".