Przegl±daj±c stare numery „Wiadomo¶ci Wêdkarskich” znalaz³em ciekawy tekst po¶wiêcony karasiom. Chcia³bym przytoczyæ jego fragment, poniewa¿ doskonale ilustruje uroki wypraw na karasie. Tekst ten w 1985 roku opublikowa³ Czes³aw £aszek. A oto, co napisa³: „Lata sze¶ædziesi±te – trwa moja fascynacja Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Mieszkam nad Niegocinem. Codziennie wyp³ywam ³odzi± z dwoma tu poznanymi wêdkarzami, którzy okazali siê bardzo dobrymi towarzyszami wodnych ³owów. Jest ¶rodek lata, dni ciep³e, a nawet upalne. £owimy g³ównie p³ocie i leszcze, czasem zdarza siê niewielki szczupak b±d¼ kilka okoni. Jeden z moich kolegów dostaje wiadomo¶æ i niedostêpnym jeziorku otoczonym trzêsawiskami, gdzie wed³ug informacji mieszkañców pobliskiej wioski roi siê od karasi, a bywaj± nawet du¿e liny. Jeste¶my zgodni, ¿e jeziorko to trzeba poznaæ, przerywaj±c trwaj±ce ju¿ od kilku dni po³owy leszcza i p³oci. Do samochodu bierzemy kilka kilogramów gotowanych ziemniaków, robaki – i jedziemy.
Z twardego l±du jeziorko jest niewidoczne, otoczone trzêsawiskiem poro¶niêtym mchami, turzycami, krzewami i pojedynczymi kar³owatymi brzozami. Mam wprawê w chodzeniu po takim terenie, bowiem od lat zajmujê siê badaniem torfowisk. Idê na zwiad i po ko³ysz±cym siê pod nogami gruncie dochodzê do brzegu jeziorka. Ma ono oko³o 2 ha powierzchni, woda ciemna, du¿o ro¶linno¶ci wodnej. Znalezione ¿erdzie uk³adamy na brzegu, aby mo¿na by³o staæ, nie zapadaj±c siê w trzêsawisko. Rekonesans nie przynosi wêdkarskich efektów, ot, kilka ma³ych karasi i niewymiarowych linów, które wêdruj± z powrotem do jeziora. Odje¿d¿aj±c wsypujemy nasz± zanêtê do jeziora, nie wiedz±c, czy przyniesie ona jaki¶ efekt.
Nastêpnego dnia znów jeste¶my na naszym miejscu. A jednak ziemniaki smakowa³y karasiom i ¶ci±gnê³y to ¿eruj±ce stadka; co kilka minut sp³awiki drgaj± i leniwie odp³ywaj±, wykonuj±c charakterystyczne pó³kola. Karasie s± dorodne, ciê¿kie, o kolorze starego z³ota. Od czasu do czasu atrakcja – niezbyt co prawda du¿e, ale wymiarowe, dzielnie walcz±ce liny. Wkrótce nape³niaj± siê nasze sadze. Wracamy do domu.
Karasie w ¶mietanie cieszy³y siê wielkim uznaniem, ale jak to bywa, po trzech dniach straci³y sw± atrakcyjno¶æ. Wrócili¶my znów do ³odzi i do swych p³oci i leszczy”.
Czy¿ przytoczony opis nie rozpala wyobra¼ni? Nie zachêca do gor±czkowego przeszukiwania pamiêci - po to, by znale¼æ swoje w³asne, ¶ródle¶ne jeziorko i w lipcu czy sierpniu wybraæ siê tam na karasie? To mo¿e byæ przecie¿ najpiêkniejszy tydzieñ naszego urlopu. Z najpiêkniejszymi karasiami.
Czego wszystkim nowohuckim wêdkarzom ¿yczy
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia July 21 2016
1192 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".