Gdy ju¿ wybierzemy na wêgorzow± zasiadkê konkretn± noc (najlepsze s± noce ciep³e, duszne, wilgotne i ciemne, dobry jest tak¿e nów, zw³aszcza gdy w powietrzu wisi burza), to trzeba tê zasiadkê z g³ow± przygotowaæ. Bo nie ma nic gorszego, gdy nocne godziny, które mog± staæ siê czasem niezapomnianej przygody, zamieni± siê nerwow± szarpaninê ze sprzêtem. Dlatego, jeszcze za dnia dobrze jest rozstrzygn±æ, w jakich miejscach bêdziemy przynêtê uk³adaæ. To przygotowanie winno obj±æ zarówno wyznaczenie miejsc, z których bêdziemy zarzucaæ nasze gruntowe zestawy (mo¿emy tam u³o¿yæ jakie¶ wiêksze kamienie) jak i wbicie w grunt wide³ek pod kije, tak by wêdziska utrzymywa³y stabilne, p³askie pochylenie w kierunku powierzchni wody. Pod rêk± uk³adamy sprzêt pomocniczy: pude³ka z przynêt± (a je¶li ³owimy na ¿ywca, wiaderko z rybkami), nawijade³ko z zapasowymi przyponami – czyli to wszystko, co w ³owieniu jest niezbêdne, a czego po ciemku trudno jest szukaæ. Nie zapominamy oczywi¶cie o wygodnym, suchym siedzisku. To niezwykle wa¿ne, bo nad wod± spêdzimy przecie¿ d³u¿szy czas (mo¿e wiêc przydaæ siê równie¿ lekki, sk³adany le¿ak lub karimata).
Trudno wyobraziæ sobie nocn± zasiadkê bez ogniska. Ale nie jest najlepszym pomys³em lokalizowanie go nad sam± wod± – wiem, ¿e wra¿enia estetyczne s± wtedy wyj±tkowe (zw³aszcza gdy na powierzchni wody odbija ¿ó³to-czerwona, ognista smuga), ale niekoniecznie zwabia to ryby, a zw³aszcza wêgorze. Dlatego ognisko lepiej rozpaliæ w niewielkim oddaleniu od wody, na przyk³ad za os³on± krzaków. To oddalenie ogniska od naszych kijów powoduje, ¿e wêdki musimy zaopatrzyæ w jakie¶ brzêcz±ce sygnalizatory brañ – najlepiej o zró¿nicowanej charakterystyce d¼wiêku, tak by w przypadku brania natychmiast znale¼æ siê przy w³a¶ciwym wêdzisku. £owi±c w spokojnym jeziorze mo¿e u¿yæ sygnalizatorów elektronicznych – w rzekach najczê¶ciej musz± wystarczyæ przyczepione do szczytówek dzwoneczki.
A pó¼niej pozostaje ju¿ tylko czekaæ. Gdy szczytówka zacznie delikatnie, nerwowo drgaæ, a dzwoneczek niemrawo obudzi siê ze snu, to znak, ¿e do naszej przynêty zbli¿y³ siê wêgorek - sznurowad³o, próbuj±cy energicznie urwaæ kawa³ek rosówki. Bo wêgorz miarowy za przynêtê bierze siê bardziej energicznie. Ryba ta ma zwyczaj po¿erania przynêty na miejscu (nie ci±gnie jej w swoje siedlisko jak sumik). Dlatego, je¶li przynêt± jest ¿ywczyk, trzeba wêgorzowi daæ czas na jej pobranie. W tym czasie szczytówka mo¿e nerwowo zadrgaæ, a dzwonek zadzwoniæ. Ale zacinamy dopiero wtedy, gdy wysnuwanie siê ¿y³ki wskazuje na to, ¿e wêgorz zaczyna zdecydowanie odchodziæ.
O tym, ¿e wêgorza zaciêli¶my skutecznie przekonujemy siê po charakterystycznych, krótkich, bocznych szarpaniach szczytówki. Zaciêty wêgorz stara siê „na wstecznym biegu” zej¶æ z haczyka – energicznie faluj±c cia³em, zwijaj±c siê w spiralê… A my holujemy go twardo w górê, nie pozwalaj±c, by odp³yn±³ w zaczepy. Na brzeg wydobywamy go wyrzutem i (jeszcze na ¿y³ce) wk³adamy do wiaderka. Dopiero wtedy odcinamy przypon i rybê wk³adamy do lnianego woreczka, który mocno zawi±zujemy (!). Nie ryzykujemy wk³adania go do siatki czy wiaderka – bo jest du¿a szansa, ¿e gdy na chwilê odejdziemy do ogniska i po kilkunastu minutach wrócimy, siatka lub wiaderko bêd± puste. Wêgorze maj± wyj±tkowy talent do uwalniania siê z takich pu³apek.
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia June 16 2016
1257 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".