W ubiegłym tygodniu pisałem trochę o haczykach. Dziś pora się skupić na drugim, równie ważnym elemencie każdej wędki, jakim jest żyłka. Wędkarską żyłkę charakteryzują dwa główne parametry: jednym z nich jest średnica żyłki, która wyrażana jest w milimetrach (poza żyłkami amerykańskimi, gdzie dominują nadal cale), drugim – wytrzymałość na zrywanie.
Średnica żyłki jest szczególnie ważna dlatego, że to od niej zależy w znacznej mierze długość rzutu, odpowiednie układanie się żyłki na wodzie, możliwość stosowania niewielkich obciążeń, co niekiedy jest istotne z uwagi na skuteczność wędkowania, a przede wszystkim średnica żyłki jest głównym czynnikiem decydującym o wytrzymałości całego zestawu. Drugi parametr, podawany przez producentów, czyli wytrzymałość żyłki na zrywanie, trzeba traktować bardzo ostrożnie. Każdy wędkarz wie przecież, że wytrzymałość żyłki zmniejsza każdy węzeł mocujący ją do innych elementów. Wytrzymałość ta zmniejsza się także z powodu niewielkich nawet uszkodzeń (często prawie niewidocznych gołym okiem), które powstają niekiedy nawet po krótkim czasie eksploatacji. Wiadomo także, że starzenie się żyłki również zmniejsza jej wytrzymałość.
Wśród producentów żyłek znajdują się tacy, którzy co prawda podają bliską rzeczywistości wytrzymałość żyłki na zrywanie, ale równocześnie zaniżają jej prawdziwą średnice. A po co taki zabieg? Ano po to, że podając średnicę 0.10 mm, gdy w rzeczywistości żyła ma 0,11 mm (czyli średnicę większą o 10 proc.) „zyskujemy” na jej wytrzymałości – i to o około 20 proc. Kupujemy taką żyłkę przekonani o jej większej wytrzymałości od żyłek konkurencji, a tak naprawdę kupujemy żyłkę trochę grubszą – i dlatego bardziej wytrzymałą. Przecież gdybyśmy kupili „piętnastkę”, ta byłaby jeszcze bardziej wytrzymała.
Dobre żyłki mają nie tylko wytrzymałość i średnicę zgodną z deklaracją na opakowaniu, ale także zachowują z dużą dokładnością swoją średnicę na całej swojej długości. Oczywiście szczególne znaczenie ma to w przypadku żyłek najcieńszych – w takich żyłkach, używanych często do robienia przyponów, nawet niewielkie zmiany średnicy powodują istotne różnice w wytrzymałości poszczególnych jej odcinków.
A jak dobierać grubość i wytrzymałość żyłek? Zależy to od tego, na jakie ryby zamierzamy zapolować. Ale niezależnie od tego, warto pamiętać, że niezależnie od sposobu łowienia i gatunków, na jakie zamierzamy polować, żyłka powinna być możliwie cienka. Im bardziej cienka żyłka, tym lepsza staje się praca przynęty i całego zestawu. Cienka żyłka stawia mniejszy opór wodzie. Dzięki temu możemy zastosować mniejsze ciężarki w rzecznej gruntówce. A gdy łowimy z opadu, cieńsza żyłka daje bardziej naturalny ruch przynęty. Cieńsza żyłka, to także dalsze rzuty. Kończąc ten akapit jeszcze raz wrócę do użytego już sformułowania: „możliwie” cienka. To słowo kluczowe. Bo co innego oznacza ono dla wędkarza, który wybrał się na płotki czy karasie, co innego dla karpiarza zasadzającego się na duże karpie, a jeszcze co innego dla tego, kto wybiera się na sumy.
Wydaje się, że kolejnym parametrem, który warto wziąć pod uwagę jest miękkość żyłki. Miękkie żyłki szczególnie nadają się na przypony, a naturalne zachowanie przynęty na miękkiej żyłce ma czasami decydujący wpływa na brania.
I jeszcze jedna drobna sprawa. Wiele razy byłem świadkiem wędkarskich dysput o kolorach żyłek. Szczególne ich nasilenie miało miejsce kilkanaście lat temu, gdy w sklepach pojawiły się żyłki „tęczowe”, których kolor zmieniał się co kilka metrów. Ile wtedy nasłuchałem się teorii na temat wyższości takich żyłek nad zwykłymi... Ale opierając się na doświadczeniu wielu wędkarskich autorytetów można jednak z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że barwa żyłki w zasadzie nie ma znaczenia. I jeśli chodzi o związek żyłki z liczbą brań w łowisku, to nie wpływa na to barwa żyłki, a jeśli już, to raczej jej grubość.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia January 17 2016
1057 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".