Po piêtnastu minutach dotarli¶my na skraj polanki, z trzech stron otoczonej lasem, a od pó³nocnego-zachodu otwartej na czchowski zbiornik zaporowy. Pierwszym wra¿eniem by³o zaskoczenie. Du¿e zaskoczenie, bo nie by³a to polana naszych m³odzieñczych wypraw. Dawniej by³ to rodzaj poro¶niêtego zwyk³± traw± pastwiska. Teraz zobaczyli¶my przed sob±, wysoki na pó³ metra, a miejscami do metra, g±szcz zielska – szerokie li¶cie ³opianów, niezliczona pl±tanina powojników, jakie¶ inne osty i nieznane mi bli¿ej chwasty. Na tej czê¶ci ³±ki nie mieli¶my szans urz±dziæ biwaku. Skrajem lasu przedarli¶my siê na drug± czê¶æ polanki, po³o¿on± bli¿ej w kierunku zapory. Ta równie¿ by³a niemi³osiernie zaro¶niêta, ale przynajmniej przy wodzie by³o ze trzydzie¶ci, mo¿e czterdzie¶ci metrów kwadratowych ni¿szych traw, gdzie mo¿na by³o urz±dziæ biwak. Dostêp do wody by³ równie¿ zno¶ny. Woda, przynajmniej do parunastu metrów od brzegu by³a p³ytka. Mia³a mo¿e z pó³ metra g³êboko¶ci, ale du¿o by³o w niej moczarki i innych wodnych ro¶lin. To dawa³o nadziejê, ¿e miejsce mo¿e okazaæ siê przyjazne dla p³oci czy karasi. - W nocy móg³by tutaj pobuszowaæ za drobnic± jaki¶ sandacz – z nadziej± w g³osie odezwa³ siê Andrzej. Po drewnianym pomo¶cie, który pamiêtali¶my z m³odo¶ci, nie by³o ani ¶ladu.
Maj±c przed sob± noc i znaj±c prognozy meteorologiczne (w nocy temperatura mia³a spa¶æ do o¶miu, dziesiêciu stopni Celsjusza) zaczêli¶my od zebrania sporej ilo¶ci drewna na ognisko. Na szczê¶cie drewna nie brakowa³o. Suchych konarów i ga³êzi wszêdzie by³o pod dostatkiem.
Nie ³owi±c w tym miejscu od lat, a tym samym nie maj±c do¶wiadczenia w zakresie przyzwyczajeñ smakowych ¿eruj±cych w tym miejscu ryb, na pocz±tek postanowili¶my u¿yæ najbardziej uniwersalnych przynêt. Ja przywioz³em z Krakowa bia³e i czerwone robaki, a Andrzej dzieñ wcze¶niej wieczorem nazbiera³ w trawie ¶wie¿ych i ¿wawych rosówek.
Gruntowe zestawy zarzucili¶my do¶æ daleko, by omin±æ przybrze¿n± wodn± ro¶linno¶æ. Ustawili¶my sygnalizacyjne bombki, w³±czyli¶my elektroniczne sygnalizatory brañ i zabrali¶my siê za organizacjê nocnego biwaku oraz przygotowanie ca³onocnego ogniska.
Jakub Kleñ
(Ci±g dalszy za tydzieñ)
By omin±æ przybrze¿n± ro¶linno¶æ Leszek swój zestaw zarzuci³ do¶æ daleko.
· Napisane przez Administrator
dnia September 04 2015
946 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".