Prezydencka kampania wyborcza wkracza w decydującej fazę. Z 28 kandydatów, którzy chcieli się ubiegać o urząd prezydenta, tylko 11 zdołało zebrać wymagane 100 tysięcy podpisów. Bezapelacyjnym zwycięzcom tego przedbiegu został Andrzej Duda, który zebrał 1,6 miliona podpisów, gdy urzędujący prezydent zgromadził ich tylko 650 tysięcy, a trzecia w tym rankingu Magdalena Ogórek dostarczyła ich do Komisji Wyborczej 450 tysięcy. Pozostali spełnili wymogi ordynacji doręczając te ponad 100 tysięcy podpisów. Uważam jednak, że ta kolejność wynikającą ze z udzielonego podpisami poparcia, nie koniecznie przełoży się na wynik wyborczy. Jak wskazują sondaże, zdecydowanie prowadzi Bronisław Komorowski posiadając ponad 40 procentowe poparcie i w zależności od tego kto prowadzi badania, zbliża się mniej lub bardziej do 50 procent, których osiągniecie dawało by szanse na zamknięcie wyborów jedną turą. Duża liczba kandydatów i pogłębiające się podziały na scenie polityczne pomiędzy dwoma od lat zwalczającymi się ugrupowania, rokują jednak, że do drugiej tury wyborów prezydenckich może dojść.
Przyznam szczerze, że wcale mnie to nie cieszy, albowiem te wybory wcale nie są merytoryczne, ale za to kosztują sporo nas podatników. Pozycja prezydenta w naszym państwie nie jest za mocna i nie wiele on może zrobić. Natomiast kandydaci prześcigują się w coraz bardziej wymyślnych obietnicach. Tak było w minionych wyborach, gdy Wałęsa obiecywał nam drugą Japonię i po 100 milionów dla każdego, a Kwaśniewski mieszkania dla młodych małżeństw. Ani ten pierwszy, ani ten drugi nie wywiązał się ze swoich zobowiązań. Najprawdopodobniej niejaki Piotrowicz, który obiecywał wygodne wkładki do butów dla każdego, był tym jedynym, który mógłby dotrzymać słowa, jeśli by zdobył fotel prezydenta.
Wybory powszechne mają znaczenia, gdy są programowe i są prawdziwą rywalizacją o władzę. Przy tej pozycji prezydenta w naszym systemie politycznym, mają one raczej charakter igrzysk, gdzie liczy się wszystko, ale nie program. Media co rusz pokazują marginalne sprawy i to to one epatują wyborców. Komorowskiemu zarzucono, że nawet tramwaj go wiozący się wykoleił, a to nic dobrego wróży. Ogórek skrytykowano za mini spódniczkę podczas udziału w obchodach rocznicy smoleńskiej . Dudzie wypominają SKOK-i na kasę, a wszystko to nie wiele ma wspólnego z piastowaniem funkcji Prezydenta RP.
W ogóle uważam, jako prawnik z podstawowego wykształcenia, lepiej by było, gdyby prezydenta wybierał Parlament, tak jak to ma miejsce w Niemczech. Zaoszczędziło by to sporo wydatków na wybór człowieka, który ma niewielkie uprawnienia, bo nasz system nie jest prezydencki, ale parlamentarno-gabinetowy, w którym wiodąca rolę odgrywa premier i rząd wywodzący się ze zwycięskiej koalicji wyborczej. Oszczędziło by to nam nie tylko wydatków, ale także niepoważnych sporów, gdy prezydent wywodzi się z innego ugrupowania, niż to które wygrało wybory.
Póki co odnotowuję, że jako pierwszy i na razie jedyny kandydat na prezydenta, który odwiedza Nową Hutę jest Adam Jarubas z PSL, który przyjeżdża w najbliższą sobotę 18 bm. do Nowohuckiego Centrum Kultury o godz. 16.00 na spotkanie z wyborcami. Wielu nowohucian, którzy mają wiejskie korzenie zapewne wybierze się na to spotkanie.
SŁAWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia April 17 2015
832 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".