Czy Tuskowi, który wyjeżdża do Brukseli, uda się utrzymać kontrolę nad partią? Czy Platformą można kierować z zagranicy? A może znajdzie się ktoś całkowicie posłuszny byłemu premierowi, kto postawiony na czele Platformy, zdoła zapewnić wierność jej dotychczasowemu dowódcy? To są najważniejsze pytania, na które odpowiedzi gorączkowo szukają działacze PO. Bo dziś nikt nie ma wątpliwości: Platforma rozpadnie się, gdy Tusk utraci nad nią kontrolę. Ani Komorowski, ani Schetyna nie będą w stanie utrzymać jedności.
Tusk skleci rząd, w którym stanowiska dostaną najważniejsi konkurenci do kierowania partią, tak aby nie mieli czasu na polityczne intrygi. Niewiele to jednak pomoże. Platforma rozsypuje się na naszych oczach. Desperackie pomysły, w rodzaju powierzenia Sikorskiemu funkcji marszałka Sejmu, oznaczają nowe, coraz poważniejsze konflikty (w tym wypadku awanturę z tzw. spółdzielnią, która na tej funkcji widzi dotychczasowego wicemarszałka Grabarczyka). Kopacz w roli premiera ma być wykonawcą poleceń Tuska, ale nie nadaje się do kierowania partią i powierzenie jej tego zadania możliwe jest tylko w ostateczności. Tak czy inaczej wpływ Tuska będzie maleć z każdym tygodniem, tym bardziej, gdy będzie musiał zająć się swoimi obowiązkami w Brukseli. A na miejscu, oprócz licznych niezadowolonych i rozczarowanych (jak np. Sikorski) zostanie wciąż groźny rywal Schetyna. O ile nie dostanie stanowiska w rządzie rozpocznie walkę natychmiast, ale ulokowany w którymś z ministerstw wykorzysta czas do umocnienia się i zaatakuje za parę miesięcy.
W spadku po Tusku zostanie więc słaby rząd z dziesiątkami nierozwiązanych problemów, z kłopotami przede wszystkim w polityce wewnętrznej, ale także w zagranicznej. Pozostanie też osłabiona i skłócona partia, zagrożona przegranymi wyborami. A Tusk, chociaż z daleka, nadal będzie bronić swoich wpływów i podkładać nogi tym, którzy pozwolą sobie na większą samodzielność. Bardzo szybko okaże się również, że Tusk nie jest żadnym prezydentem Europy, jego rola w Unii Europejskiej jest więcej niż skromna, a co najważniejsze – Polska nic nie ma z faktu, że został przewodniczącym Rady Europejskiej. Już więcej będzie znaczyć dotychczasowa wicepremier Bieńkowska, co zresztą szybko odkryją rozmaici klienci Platformy.
Rozkład Platformy widać głównie na poziomie województw i powiatów, ale za chwilę do opinii publicznej coraz mocniej zaczną docierać sygnały o konfliktach i rozłamach w centrali partii. Wielu posłów PO myśli już dzisiaj: co po Platformie? Jedni biegają do pałacu Prezydenckiego, w nadziei, że tam powstanie jakaś szalupa, która pozwoli im pozostać w polityce, inni przymierzają się do SLD, jeszcze inni gotowi są na przeprowadzkę do PiS. Tylko do PSL i Ruchu Palikota nikt się nie wybiera, bo tam przyszłość rysuje się jeszcze bardziej czarno niż w PO. Z każdym tygodniem tych wędrówek i przymiarek będzie coraz więcej.
Kończy się pogoda dla cwaniaków. Ale Platforma nie ma kadrowych rezerw, kto zresztą dzisiaj zaryzykuje przyłączenie się do żałobnego konduktu. Jednak ekipa, która nie ma już nic do stracenia, będzie walczyć do końca. Na nowo zwierają szeregi bohaterowie afer i podsłuchów: Drzewiecki, Nowak, Sienkiewicz. Rząd Kopaczowej nie przysłuży się jedności Platformy, raczej podzieli ją jeszcze bardziej. Tusk wyjeżdża, ale czy będzie miał do czego wracać?
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia September 18 2014
1146 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".