Podrêcznik za darmo? Wprawdzie tylko dla pierwszoklasisty, ale to tak¿e jest postêp. Pamiêtamy jednak inne obietnice: laptop dla ka¿dego dziecka i e-podrêcznik. Co z tego zosta³o po latach? Wstydliwe milczenie.
Dwa lata temu przetoczy³a siê w mediach awantura wokó³ podrêczników do historii. Krytykowano ich autorów, a tak¿e sposób oceniania ich merytorycznej warto¶ci i polityczn± poprawno¶æ. Podrêczniki wesz³y do szkó³, autorzy i wydawcy zgarnêli kasê. Jak bêdzie z podrêcznikiem, którego autorem, recenzentem i wydawc± bêdzie ministerstwo? Kto nam zarêczy, ¿e do jego wyprodukowania nie dorw± siê jacy¶ maniacy od gender i demolowania rodziny? Ministerstwo nie wydaje siê byæ odporne na naciski lewicowych „reformatorów”. Gdy oka¿e siê, ¿e mamê i tatê zast±pi³ bezp³ciowy „rodzic”, a zamiast ¶wi±t Bo¿ego Narodzenia obchodzimy np. ¶wiêto ziemi, to kto powstrzyma rz±d od narzucenia szko³om podrêcznikowego bubla? W dodatku podrêcznik ma s³u¿yæ kolejnym rocznikom pierwszaków. W czasach Gomu³ki podrêczniki te¿ przekazywano z klasy do klasy m³odszym uczniom, ale nikt nie próbowa³ dokonaæ tego z elementarzem, który po roku u¿ywania rzadko nadawa³ siê do przekazania innemu dziecku.
Podrêcznik, który kosztuje prawie 300 z³ (w pakiecie z ró¿nymi „zeszytami æwiczeñ”) to oczywisty rabunek rodzinnych bud¿etów. Tusk twierdzi, ¿e koszt ministerialnej produkcji wyniesie 10 z³. Wyobra¿am sobie jako¶æ tego podrêcznika: gatunek papieru, trwa³o¶æ ok³adki, kolory ilustracji itd. Bêdzie to zgrzebna ksi±¿eczka, odstraszaj±ca ju¿ samym wygl±dem. Chyba ¿e bêdzie jak zwykle: kto¶ obieca cenê 10 z³, a gdy do pocz±tku roku szkolnego zostan± dwa miesi±ce, to oka¿e siê, ¿e mimo papieru z przemia³u i ok³adki z tektury, trzeba zap³aciæ 50 z³, bo inaczej Tusk siê wyg³upi, a Kluzik-Rostkowska skompromituje. I znajd± siê pieni±dze, tak jak to mia³o miejsce przy autostradach, kolejach, metrze. Kto¶ zrobi ¿yciowy interes i zgarnie wielkie pieni±dze, a nauczyciele bêd± siê mêczyæ z fuszerk±, która tylko w teorii mia³a byæ tania.
Tusk rozpaczliwie potrzebuje jakiego¶ sukcesu. Jakiegokolwiek. Uzna³, ¿e darmowy podrêcznik dla pierwszoklasisty mo¿e spe³niæ tak± rolê. Za jednym zamachem rz±d troszczy siê o rodzinê, o edukacjê, o poziom ¿ycia najubo¿szych, o wyrównanie ¿yciowych szans. Kto¶ naopowiada³ mu o laptopach i paln±³ g³upstwo przed wyborami, obiecuj±c gruszki na wierzbie. Teraz w siedem miesiêcy ma powstaæ podrêcznik: trzeba go napisaæ, dostosowaæ do programu, skonsultowaæ z praktykami, wydrukowaæ i dostarczyæ do szkó³. Kto to zrobi? Ta ekipa, której jeszcze nic siê nie uda³o?
No dobrze, nie narzekajmy zawczasu. Minister edukacji, której kompetencje polegaj± na tym, ¿e troje jej dzieci chodzi³o do szko³y, wiêc „zna problem”, jest tylko wizerunkow± maskotk±, która ma „ociepliæ” spo³eczny odbiór tuskowej ekipy. Zreszt± nic nie s³ychaæ o tym, aby gra³a w pi³kê albo pali³a cygara. Trafi³a na teren tak zabagniony, ¿e doprawdy trudno jej bêdzie zrobiæ wiêcej szkód, ni¿ dokona³y jej dwie poprzedniczki. Pasuje jak ula³ do Ar³ukowicza, Bieñkowskiej czy Sikorskiego. Gdyby kabarety nie ba³y siê zakazu wystêpów w publicznych i „zaprzyja¼nionych” mediach, to mia³yby czym rozbawiæ nawet najbardziej ponur± publiczno¶æ.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia February 06 2014
1154 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".