Chociaż zima w tym roku (jak na razie) jest wyjątkowo łagodna, to jednak generalnie mamy wędkarską przerwę – choćby dlatego, że większość z wędkarzy i tak ma nieopłacone składki. Korzystając z tej przerwy, dzisiaj mniej o rybach, a więcej o wędkarskich akcesoriach. Skłoniło mnie do tego przypadkowe zdarzenie, jakiego byłem świadkiem w jednym z wędkarskich sklepów. Co prawda, ruch w interesie zacznie się tam dopiero pod koniec lutego i na początku marca, ale nawet teraz spotkać można w takich przybytkach wędkarzy, którzy złaknieni kontaktu z rybą i wodą, próbują go zastąpić chociażby oglądaniem wędkarskiego sprzętu.
Dwóch wędkarzy oglądających żyłki, toczyło zażarty spór o ich kolor, a ściślej o to, jaki kolor żyłki najlepiej sprawdza się nad wodą? Jaki ryby odstrasza, a jaki jest najbardziej neutralny? Cóż, wydaje się, że tak zawzięcie dyskutujący wędkarze zapomnieli, iż najważniejszym parametrem żyłki, z punktu widzenia techniki łowienia, jest jej średnica. To przecież średnica żyłki decyduje o długości rzutu, o odpowiednim układaniu się żyłki na wodzie, o możliwości zastosowania niewielkich obciążeń, korzystnych ze względu na skuteczność wędkowania czy wreszcie o naturalnym zachowaniu się przynęty. Oczywiście, ze średnicą żyłki związana jest jej wytrzymałość na zrywanie. Wielu moich znajomych i doświadczonych wędkarzy jest zdania, że z dwojga złego, lepiej jest zastosować żyłkę o mniejszej niż zbyt dużej średnicy. Zbyt gruba żyłka, a zwłaszcza zbyt gruby przypon, potrafi skutecznie zminimalizować nasze wędkarskie sukcesy. Trzeba tylko opamiętać o zdrowym rozsądku. Wybierając się na sumy z przyponem 0,10 wystawimy się tylko na pośmiewisko – i sumów i okolicznych wędkarzy. Kolejną ważną cechą żyłki jest jej miękkość. Miękkie żyłki nadają się nie tylko na przypony, ale także do łowienia z opadu. Naturalne zachowanie przynęty na miękkiej żyłce ma w wielu przypadkach decydujący wpływ na liczbę brań. Po tych kilku uwagach, wracam do kolorów. Otóż wydaje się, że barwa żyłki stosowanej w wędkarstwie gruntowym nie ma znaczenia. W dobie stosowania cienkich żyłek, przy stosunkowo małej przeźroczystości wód śródlądowych, widoczność żyłki w wodzie już na głębokości 1 metra jest niewielka. Już na takiej głębokości widmo światła słonecznego jest mocno zredukowane, a więc niektóre kolory zanikają w ogóle. Przedmioty oglądane pod wodą na takiej głębokości, bez dodatkowego oświetlenia, są najczęściej szarozielone. Wielu wędkarzy potwierdza, że na liczbę brań w łowisku wpływa nie kolor żyłki lecz jej grubość.
Z podobnymi dyskusjami można spotkać się również jeśli idzie o haczyki. Spotkałem wiele teorii związanych z wpływem koloru haczyka na brania. A w sklepach wędkarskich mamy przecież do wyboru haczyki zarówno czarne, granatowe, stalowoszare, czerwone, złote czy srebrne. Czym się zatem kierować wybierając kolor haczyka? Dość sensowna wydaje się zasada neutralności, czyli wyboru haczyku, którego kolor nie będzie kontrastował z przynętą. Chociaż z drugiej strony trzeba pamiętać i o tym, że w wielu przypadkach błyszczący haczyk może stanowić dodatkowy element wabiący, czyli polepszający brania. Sztandarowym przykładem tej prawidłowości jest zachowanie okoni, które zwykle reagują na wszelkie świecidełka. Generalnie można powiedzieć, że ewentualny wpływ barwy haczyka na brania jest tak znikomy, że w praktyce można go pominąć. O wiele ważniejsze są inne jego cechy, z których najważniejszą wydaje się wielkość haczyka. W przypadku wyprawy na większe ryby, (na przykład na medalowe karpie), wskazane jest rozważenie także innej jego cechy, czyli podjęcie decyzji o ewentualnym zastąpieniu haczyka tzw. druciaka, haczykiem kutym Ale nie ze względu na jego wygląd, tylko ze względu na wytrzymałość na rozginanie.
O tym, że każdy haczyk musi mieć ostry grot nawet nie wspominam. Bo trudno pisać o sprawach dla każdego wędkarza oczywistych.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia January 16 2014
1483 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".