Po co Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego przyjeżdża do Polski? Poprzedni termin jego wizyty, w lutym tego roku, został odwołany, podobno z powodu choroby. Schulz miał wtedy wystąpić przed polskim Zgromadzeniem Narodowym (połączone izby Sejmu i Senatu), co jest ceremonią zastrzeżoną dla głów państw (ostatnie takie wystąpienie miał prezydent Francji). Najwyraźniej Tusk bardzo chciał przypodobać się Schulzowi. Czy tym razem również przewidziano podobne uhonorowanie niemieckiego polityka?
Chyba nie, bo przecież Schulz nie przyjeżdża do Tuska, Komorowskiego czy Kopaczowej. Przyjeżdża dodać otuchy swoim kompanom z lewicy, przede wszystkim Kwaśniewskiemu. W przyszłym roku odbędą się wybory do Europarlamentu. W tych wyborach europejscy socjaliści chcieliby poprawić swój wynik. Polska wybiera 50 europosłów, więc Schulz chce, aby znacząca część tej reprezentacji zasiliła szeregi jego partii. Nie gwarantuje tego SLD na czele z Leszkiem Millerem, który kojarzy się raczej z emerytami PZPR i SB, niż z „nowoczesną” europejską lewicą. Dlatego – za namową Schulza – Kwaśniewski ma zbudować nową formację, która za rok uzyska lepszy wynik wyborczy.
Schulz nie wie, że popełnia błąd. Kwaśniewski nie przyciągnie już tłumów. Tym bardziej nie zrobi tego Palikot (według sondaży jego partia ma dużą szansę, aby nie przekroczyć progu wyborczego). Schulz nie rozumie, że polityczna zbieranina, która stawia na walkę z Kościołem, „małżeństwa” homoseksualistów i legalizację narkotyków, nie pozyska w Polsce licznych zwolenników. Sojusz Kwaśniewskiego, Palikota i Kalisza nie zapewni wyborczego sukcesu. Miller ma zdyscyplinowane partyjne struktury, które są w stanie zorganizować skuteczną kampanię wyborczą na poziomie 10 procent. Ilu wyborców jest w stanie zdobyć polityczny kabaret Kwaśniewskiego?
Oczywiście wiele zależy od tego, na kogo postawią prywatne media: TVN, Polsat, „Gazeta Wyborcza”. Czy będą bronić Tuska, który najwyraźniej tonie? Czy przerzucą swoje poparcie na lewicę? A jeżeli tak, to na którą, Millera czy Kwaśniewskiego? Można być pewnym, że trwają na ten temat gorączkowe narady.
Przez rok jeszcze wiele może się wydarzyć. Czy kolejni politycy SLD odejdą za Kaliszem, czy rozpadnie się partyjka Palikota, czy Miller zostanie zmuszony do pogodzenia się z obecnymi rywalami? Trudno to przewidzieć. Jedno jest pewne: dotychczasowi zwolennicy Platformy szukają ostatniej deski ratunku przed zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości. Pójdą raczej za Kwaśniewskim, który podobnie jak Tusk, nie ma programu, a jedynie obiecuje, że „będzie lepiej”. Ale kamieniem u szyi Kwaśniewskiego jest Palikot, nieudany produkt Platformy. Może więc jednak poprą Millera?
Schulz będzie rozmawiał z politykami lewicy, zapewne zachęcając ich do zgody i wspólnej listy wyborczej. Jest to w interesie niemieckich i europejskich socjalistów. Ale Europa nie idzie już na lewo, jak jeszcze kilkanaście lat temu. A w Polsce o powrocie do władzy Kwaśniewskiego czy Millera mogą myśleć tylko polityczni fantaści. Z całą pewnością Schulz wyjedzie bardzo rozczarowany. A wybory i tak wygra Prawo i Sprawiedliwość.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia April 18 2013
886 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".