Po co leczyć Polaków, skoro jest ich za dużo? Za dużo emerytów, za dużo młodych, za dużo bezrobotnych. Rząd ma receptę na rozwiązanie tego problemu: ograniczyć dostęp do służby zdrowia. Jak? Po prostu, nie dać pieniędzy na przychodnie i szpitale. Leczyć się będą ci, których na to stać, a pozostali, szczególnie po 67 roku życia, niech nie zawracają głowy swoim zdrowiem.
Dziś oczekiwanie przez kilka miesięcy na przyjęcie przez specjalistę i rozpoczęcie leczenia, to już powszechna norma. Są przypadki, że np. na wizytę u endokrynologa przyjmowane są zapisy na 2019 rok! Specjalistyczne szpitale nie mają pieniędzy nawet na leczenie dzieci, nie mówiąc już o osobach starszych, których emerytury i renty niepotrzebnie obciążają budżet Tuska i Rostowskiego. Centrum Zdrowia Dziecka ma dług wysokości 200 milionów, a zadowolony z siebie minister Arłukowicz zapewnia, że nie ma powodu do niepokoju.
Obniża się poziom wykształcenia lekarzy (na studiach medycznych ograniczono praktyki), a dwa tygodnie temu decyzją koalicji Platformy i PSL postanowiono, że do zespołów ratunkowych, których fachowa pomoc często rozstrzyga o życiu lub śmierci ofiar wypadków i ciężko chorych, mogą być kierowani lekarze bez specjalistycznego wykształcenia.
W całej Małopolsce we wszystkich typach szkół ocalało 118 gabinetów medycznych (w tym na wsi tylko 34) oraz 112 gabinetów stomatologicznych (na wsi 11). Ale po co troszczyć się o zdrowie dzieci? Wydaje się logiczne, że zapobieganie chorobom w dzieciństwie, w przyszłości pozwoli zmniejszyć liczbę chorób u dorosłych. Ale skoro i tak państwo nie troszczy się o zdrowie obywateli, to po co wydawać pieniądze na opiekę medyczną dla młodzieży? Bogaci sobie poradzą, bo opłacą leczenie w sprywatyzowanych szpitalach. A reszta? Reszta jest niepotrzebna, najlepiej niech wyniesie się do pracy za granicą i tam sobie choruje.
To już nie jest nieudolność rządu, to łajdactwo ekipy, której jedynym celem jest utrzymanie władzy i bezkarne dorabianie się naszym kosztem. Wielu Polaków nie stać na wykupienie lekarstw, na podróże w poszukiwaniu szpitala, który jeszcze przyjmuje, na badania, których wynik jest pilnie potrzebny do diagnozy choroby. A im poważniejsza choroba, tym bardziej dramatyczna staje się sytuacja pacjenta. Tym bardziej, że 28 procent polskich rodzin dotkniętych jest różnymi formami ubóstwa, podczas gdy większość utrzymuje się zaledwie na poziomie niezbędnego minimum.
Ten rząd niczemu już nie zaradzi. Informacje podawane przez Główny Urząd Statystyczny są alarmujące. Polska gospodarka wchodzi w stadium zapaści, rośnie bezrobocie, maleje liczba inwestycji, zadłużenie przekracza granice wyobraźni zwykłego obywatela. W świetle tych informacji przygotowany przez rząd projekt budżetu na rok przyszły nadaje się do kosza. Trzeba spodziewać się dalszego wzrostu cen, zamrożenia dochodów, wyższych podatków, kłopotów z wypłacaniem podstawowych świadczeń. Każdy kolejny miesiąc władzy Platformy przyczynia się do pogłębienia kryzysu. Sytuacja w służbie zdrowia jest na to oczywistym dowodem. A według prognozy GUS w ciągu dwudziestu lat liczba Polaków zmniejszy się o dwa i pół miliona. Dalsze dwa miliony wyjadą z Polski w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Czy możemy na to pozwolić?
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia December 06 2012
742 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".