Żyjemy w coraz bardziej przyspieszającej rzeczywistości politycznej. Pogłębiający się kryzys gospodarczy rzutuje na bieg wydarzeń. Malejący PKB w Polsce, która ponoć była zieloną wyspą w oceanie kryzysu i w efekcie rosnące bezrobocie stwarzają idealną szansę dla opozycji. Prawo i Sprawiedliwość znakomicie wykorzystuje rodzącą się szansę. Organizowane protesty i demonstracje spotykają się z ożywioną reakcją społeczeństwa. Nie mając innej okazji młodzi ludzie włączają się w falę protestu i nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę, wzmacniają partię prawicową, która po dojściu do władzy zajmie się przede wszystkim rozliczeniami z przeszłością, a nie rozwiązywaniem rosnących problemów gospodarczych.
Po raz pierwszy od lat Prawo i Sprawiedliwość w niektórych sondażach osiągnęła lepsze notowania niż Platforma Obywatelska. To nie są minimalne różnice, ale wyraźnie korzystne o kilka punktów wyliczenia na rzecz PiS. Te sondaże wpływają kreująco na polityczne życie. Dotychczasowy sojusznik PO, czyli Polskie Stronnictwo Ludowe nie marnuje czasu i już próbuje dokonać reorientacji. Prezes tego ugrupowania słynącego z podwiązywania się pod partię władzy już zapowiada rozmowy z opozycją, niby w celu szukania rozwiązań, ale tak naprawdę szuka nowych sojuszów. Po co? Oczywiście nie w celu rozwiązywania trudnych spraw dla naszego kraju, ale zachowania swoich wpływów. Co to oznacza w praktyce? Obronienie licznych stanowisk dla swoich członków lub ludzi związanych z tą partią w aparacie władzy lub uzależnionych od niej instytucjach.
Najbardziej koniunkturalnym i ukazującym prawdziwe oblicze tej partii jest stosunek dla wdrażanej reformy wymiaru sprawiedliwości przez ministra wywodzącego się z partii koalicyjnej. Minister sprawiedliwości Gowin wydał rozporządzenie o likwidacji 79 sądów rejonowych, co jest bardzo trafnym posunięciem usprawniającym nasz wymiar sprawiedliwości. A co dowiadujemy się z ust lidera PSL? Zupełnie czegoś odwrotnego. Mówi on kłamliwe, o tym jak obywatele będą mieli utrudniony dostęp do sądów etc. A jak jest naprawdę? Po pierwsze sądy w powiatowych miastach pozostaną, tylko zniknie szyld sądu rejonowego. Zatem nic się nie zmieni w dostępie do organów wymiaru sprawiedliwości. Jedyne co się zmieni to, że znikną prezesi sądów rejonowych wraz ze swoimi limuzynami, sekretarkami i aparatem towarzyszącym. Przyniesie to oszczędności. Ale to nie jest najważniejsze. Przede wszystkim wbrew twierdzeniom pana jeszcze wicepremiera Pawlaka obecnego rządu, wymiar sprawiedliwości się usprawni. Mający dzisiaj nieliczne sprawy w swoich dawnych sądach rejonowych sędziowie, staną się pracownikami wydziału zamiejscowego innego sądu i będą mogli być bardziej efektywnie wykorzystani tam gdzie jest więcej spraw. To przyspieszy działalność sądów w innych miejscowościach i bardziej sprawiedliwe rozłoży wokandy wśród sędziów najniższego ogniwa wymiaru sprawiedliwości w kraju. Poznałem w tej sprawie prywatne stanowisko zaprzyjaźnionego sędziego sądu rejonowego, który przyznał mi całkowicie rację w tym co piszę wyżej, ale utyskiwał na zwiększenie obowiązków, licząc na zrekompensowanie tego podwyżkami płac. A przecież w dobie kryzysu rosnące brzemiona i ciężary należy przyjmować ze zrozumieniem i choć trochę utożsamiać się w tym względzie z większością społeczeństwa.
SŁAWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia October 11 2012
1002 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".